Witam, po przeczytaniu nowego newsa, że powstanie kolejna powieść w uniwersum TWD.
Naszła refleksja o rozwoju? Bądź ciągnięciu serii? A więc.
Mamy Komiks - kto czyta ten widzi, że jest bez polotu, wszystko się spłyca, teksty ajłowe. Ale to już
było.... Ezechiel, Jesus, Negan - Gubcio number two. "Wojna trwa" ale jej nie widać...
bla,bla,bla.
Mamy książkę - Która fakt faktem jest rewelacyjna. Pierwsza na wysokim poziomie, druga niezła,
trzecia też na wysokim poziomie, ale ma zaledwie 246 stron powiedzmy nawet x2 to 500 stron,
są książki takiej grubości i nie ma w tym problemu, po co ją dzielić... Brzmi to jak zbijanie kasy.
Mamy grę - o ile interaktywny serial jest bardzo dobry, postacie barwne, ciekawie napisane,
zażyłości, moralne wybory, tworzymy jakąś rzeczywistość w uniwersum, swoimi wyborami. Tak
też gra "Survival Instinct" to przeciętniak ze zmarnowanym potencjałem. Świat po serialu ogarnął
szał na Dixonów, przez co powstała gra... Kolejny odcięty kupon.
No i serial!! - Tutaj widzimy dziwną sprawę... Bo serial jako tako trzyma się fabuły opisanej. Poza
trzecim sezonem.... to w ogóle była jakaś śmieszna sprawa, gdzie w pierwszych odcinkach
zapowiadało się na COŚ. Im dalej w las tym gorzej. Najpierw Carl mazgaj, potem Andrea
dwulicowa dziewuszka, jej śmierć... Kurde przecież ona żyje to dziś! No i uniwersum jest bardzo
uzależnione od producentów, kogo nie lubią producenci ten ginie. Równia pochyła fabularnie... Z
grubsza 4 sezon się broni, ale straciło to swój urok.
I teraz kolejna część, powieści Kirkmana i Jaya... Brzmi trochę nużąco. to już 10 lat uniwersum.
Pierwsze tomy komiksów świetne. Zadyszka? I nagle przerzucić się trzeba na książkę?
Jak myślicie? TO wszystko idzie w dobrym kierunku, czy raczej sączenie krwi i wcinanie mięsa z
fanów uniwersum?