Dzięki za przypomnienie! Baardzo chętnie przeczytam. Mam tylko nadzieję, że korekta jest lepiej zrobiona, niż w dwóch poprzednich ;-)

Korekta na najwyższym poziomie. Dialogi już nie są tak patetycznie, dużo łatwiej można się wczuć w bohaterów. Tutaj akcja jest napięta od 1 do ostatniej strony. Przede wszystkim panowie zrobili ogromny skok do przodu. Już nie ma tak trywialnych błędów, jakie miały miejsce w Drodze do Woodbury (kiedy w pewnej sytuacji pozostawili całe swoje zapasy w samochodach po tym, jak auto z kąsaczami uderzyło w witrynę stacji benzynowej, ewidentnie bez zagrożenia dla bohaterów). Jedyna wada tej książki jest jedna- zaledwie 250 stron. Dosłownie się ją połyka w jeden dzień. Niestety jest duży niedosyt, ale już we wrześniu czwarta i ostatnia "podczęść" całej trylogii. Miejmy nadzieję, że będzie równie dobra, co trójka. Mnie książka miło zaskoczyła. Widać, że po "Drodze..." autorzy obrali nieco inny tor i świetnie to wyszło.

Trzymam Cię za słowo ;-)
Faktycznie, po świetnych, mocnych "Narodzinach..." "Droga do Woodbury" ostudziła emocje, rozczarowała. Do tego wspomniana korekta - zrobiona tak niechlujnie, jakby książkę wydano naprędce, bez szczególnego zaangażowania i bez szacunku dla odbiorcy.

No to jak Ci piszę- Upadek Gubernatora wg mnie najlepsza, lepsza nawet niż jedynka. Myślę, że się nie zawiedziesz, jak jarasz się serią.

Wrócę tu po przeczytaniu.

Ok, miałeś rację, nie zawiodłam się :-) Książka znacznie lepsza od poprzednich - pod kątem prowadzenia akcji, rysowania postaci i motywacji bohaterów, korekta też przykładnie zrobiona.
Doskonałe było starcie Michonne z Gubernatorem - rozpisane na sekundy, niczym akcja w komiksie rozrysowana na kadry. Albo scena z filmu w zwolnionym tempie, klatka po klatce... Jeśli chodzi o porównanie do filmu, to wydaje mi się, że akcja ta bliska była japońskim anime, choć mnie na myśl od razu przyszedł "Kill Bill" (którego nie lubię).
Z kolei sceny finałowe z udziałem Michonne i Gubernatora były... sorry, ale bardzo mocne. Na tyle, bym zaczęła się zastanawiać, jak bardzo trzeba mieć zryty beret, by opisywać coś takiego.
To co? Czekamy na drugą część :-)

Oby godnie i równie na poziomie napisali 2 część.

Nie czytałem książek TWD. ale jednak trochę na internecie przeczytałem kilka ciekawostek. Zastanawiam się gdyby zrobili miniserial tak z 8 odcinków po 20-40 minut bazujący na "Drodze do Woodbury" lub częściowo i zamienili by tą Lilly na Merla to mogłoby się nawet udać.

W zasadzie to nawet mógłby powstać miniserial dotyczący genezy Gubernatora. Mogliby przedstawić jego drogę od normalnego życia do metamorfozy w żądnego krwi szaleńca. To wyszłoby wg mnie jeszcze lepiej.