Tak się zastanawiam, pewnie nie ja jedna już o tym myślałam, dlaczego bohaterowie tego serialu jeszcze nie wpadli na pomysł, żeby osiedlić się na jakiejś wyspie? Przecież trupiaszki raczej pływać nie potrafią, mieliby święty spokój, tak ciągle boją się, że do każdej twierdzy mogą się włamać. Czy tylko dla mnie jest to dziwne?
Zauważ, że w świecie TWD największym wrogiem nie są trupiaki, a inni ludzie dla których wyspa to już nie jest przeszkoda nie do przejścia.
+ to, że gdyby im się za dobrze i za bezpiecznie wiodło to serial po prostu był by o niczym, albo zamienił się w operę mydlaną w zombiakami w tle :)
Ludzie też są wrogami, ale chyba dużo łatwiej jest bronić się z wyspy, bo z daleka widać, że ktoś płynie, poza tym ludziom musiałoby przyjść do głowy przypłynąć akurat na tę konkretną wyspę. Ja mam na myśli jakąś oddaloną nieco od lądu, tak, żeby nie było jej z niego widać. Skoro wciąż znajdują po drodze jakieś zatankowane działające samochody, to motorówkę, czy inną łódź na pewno też by znaleźli. Dodatkowo jeszcze jakaś mapa i już. A że serial by się skończył, jakby sobie życie ułożyli, to już inna sprawa;)
Ale ten serial od 3 sezonów jest o niczym i zamienił się w operę mydlaną z zombiakami w tle.
Niestety, to już nie to samo, co na początku, chwilami zapomina się, że to film o zombi-apokalipsie;)
Wiesz jaki jest problem z wyspą? Że trzeba na nią się dostać i mieć na niej wystarczającą ilość jedzenia, żeby przeżyć.
Pewnie jak znajdą jakąś wyspę to będzie pełna zombiaków (bo to nie Papua-Nowa Gwinea gdzie jest ponad 2 tys. wysp i jakaś bardziej pusta się znajdzie). Oni są w Georgi, mogliby się przedostać na Florydę/dostać na wybrzeże Georgeii i tam poszukać łodzi i uciec na Bahamy ;) Ale... w Florydzie jest masa aligatorów, których populacja za pewno sobie swobodnie rośnie. Byliby też z jednej strony ograniczeni przez ocean i mieliby mniej możliwości ucieczki w razie czego,
Do tego myślę, że nikt z nich nie umie sterować łodzią ani nawigować, a jeżeli nawet uda im się znaleźć sprawną łódź z paliwem, odpalić ją i nauczą se nawigować to idę o zakład, że istnieje dużo ryzyko, że mieszkańcy nadbrzeża wpadli na ten pomysł, a że mają większe doświadczenie z łodziami to pewni uprawialiby na nich piractwo ;)
Poza tym dostanie się na Bahamy, które są blisko Kuby... no cóż, nawet w obecnej sytuacji może nie być szczęśliwym pomysłem (wiesz broń, dziwki, koks i te sprawy są tam popularne ;) ), więc....
Do tego problem z jedzeniem, na wyspie coś znajdą, ale potem co? To nie Polska, panuje inny klimat, susze itp. trudno samemu coś wyhodować.
No i wystarczy, że ktoś im podpali łódź i koniec - są tam uwięzieni do końca życia i umrą z głodu.
Wydaje mi się, że na wyspie byłoby tak samo, jak mieli w więzieniu. Mogliby coś sobie hodować, jakiś ogródek założyć, a po zapasy wybierać się czasem na ląd. Zresztą muszą chyba i tak przygotować się na to, że niedługo skończy się gotowe jedzenie, bo nikt go już nie produkuje, a ostatnie konserwy stracą wkrótce swój termin ważności. Będą musieli zacząć zdobywać pożywienie w inny sposób, niż przez grabież opuszczonych domów. Co do łodzi, to tak, jak już pisałam, skoro wciąż znajdują opuszczone, zatankowane samochody, to wystarczyłoby, żeby udali się do jakiejś przystani i na pewno stoi tak co najmniej kilka żaglowców, jachtów itp. Wzięliby kilka łodzi, żeby nie stracić kontaktu z lądem, gdyby z jedną coś się stało. No i nawet, gdyby taka wyspa była opanowana przez zombiaki, to co? Na co dzień z nimi walczą, oczyściliby ją, tak, jak to zrobili z więzieniem. Ludzi wokoło jest coraz mniej, a wysp jest na pewno sporo. Mogłaby to być nawet niewielka wysepka blisko lądu, po prostu oszczędziliby sobie jednego poważnego problemu, jakim są zombiaki. Z ludźmi mogą mieć zatargi gdziekolwiek.
W więzieniu była stosunkowo mniejsza szansa wystąpienia huraganu Katrina, który wyczyściłby taką niewielką wysepkę do zera. Niestety środkowy Atlantyk to nie najlepsza miejscówka do wyspiarskiego trybu życia przy raczkującej cywilizacji typu drewniane chaty, brak prądu czy pomocy lekarskiej. Wystarczy epidemia przeniesiona przez morskiego ptaka i mamy wyspę zombie. Zombifikacja pośmiertna sporo komplikuje.
Żeby dało się tam przeżyć do śmierci naturalnej taką dużą grupą to wyspa musiała by być potężna i na pewno wcześniej zaludniona. Zapewnienie tyle jedzenia i wody było by bardzo trudne ze względu na surowy klimat.
Nie mówię, że mają się całkowicie odciąć od lądu, mogą się tam raz na jakiś czas zapuszczać po zapasy. Ale osiedlenie się gdzieś, gdzie nie grożą im zombiaki byłoby chyba mądrzejszym rozwiązaniem, niż łażenie wciąż z miejsca na miejsca. Już sama nie wiem, czego oni teraz szukają, skoro każdy człowiek jest dla nich potencjalnym wrogiem.
Ale nadal pozostaje problem oczyszczenia wyspy z jej mieszkańców :) ciężko by było jej też pilnować przed innymi ludźmi.
No, przycumowali, a tu zombiaki na nich wypadły z teoretycznie bezpiecznej wysepki. Z tym, że w tamtym filmie one szybko biegały, więc raczej zeżarły wszystkich, nie jest to jednoznacznie pokazane, ale w domysle raczej tak się stało.
ja juz daaawno o tym myslalam i pewnie nie jedna osoba. Są jednak tez minusy, w razie epidemii nie ma gdzie uciekac, w razie ataku ludzi tez. poza tym dotrzec do wyspy w takim swiecie, na poczatku walczyli o przetrwanie, jak teraz sie juz ogarneli w tym swiecie to zdobyc srodki by dotrzec nad morze potem trzeba miec jakiegos marynarza i statek mnostwo paliwa i zapasy a na tej wyspie tez nie wiadomo co sie znajdzie. troche za duzo maja na glowie zeby taka wyprawe organizowac.
Na dobrą sprawę wystarczyło by NORMALNE więzienie, widzieliście kiedyś prawdziwe więzienie? Prawdziwe więzienia nie są zrobione z siateczki i metalowych słupków tylko mają grube betonowe mury wysokie na kilka metrów. Należy tez zwrócić uwagę że to o czym piszecie nadawało by się na zakończenie serialu, a dopóki ludzie go oglądają bohaterowie będą uciekać, osiedlać się potem znowu uciekać itd. Na dobrą sprawę gdzie by się nie ukryli mogą mieć nową apokalipsę. Wyobraźnia ludzka nie zna granic, taki scenarzysta najprawdopodobniej nie miał by problemu z wymyśleniem co najmniej 10 powodów dla których ekipa musiała by uciekać z nowo osiedlonej wyspy. Aczkolwiek dyskusje na takie tematy są niezwykle ciekawe:D
Po pierwsze, to USA i wszystkie wyspy dookoła kontynentu są raczej gęsto zaludnione. Po drugie nawet jeśli nie gęsto, to ludzie z wybrzeża je zaludnili. Po trzecie wyspa z jednej strony może być ochroną, a z drugiej pułapką (każdy jest zarażony i jedna przypadkowa śmierć może doprowadzić do śmierci całej populacji). Po czwarte to ograniczone zasoby. Gdy byli w więzieniu, to mogli wyjść i polować oraz szabrować okoliczne miejscowości, natomiast na wyspie szybko wykorzystaliby to, co ma do zaoferowania. Po piąte, łódź potrzebuje ropy, a tej za wiele nie mają. Po szóste musieliby mieć co najmniej dwie łodzie, bo jak jedna nawali, to byłby problem.