Rick strasznie mnie denerwuje. słaby aktor chociaż postać mogłaby ciekawa jakby był inny aktor
obojętnie jaki, byleby inny. jestem w 2 sezonie. nie widziałam komiksów więc nie porównuje jak on tam wyglądał ale ciekawiej by mi się oglądało gdyby był inny aktor.
plusem jest że nie wzięli do tej roli ze zmierzchu facetów:)
"plusem jest że nie wzięli do tej roli ze zmierzchu facetów:)"
WTF? Walking Dead to nie jest jakaś bajeczka dla 15 latek żeby ładować tam jakiś Pattisonów, więc nie rozumiem Twojego wyskakiwania z takowymi.
Nie zgodzę się z tym, że Andrew Lincoln to słaby aktor. Uważam, że bardzo dobrze odgrywa swoją rolę. A mogę spytać, dlaczego Cie denerwuje?
ja nie twierdzę że jest on słabym aktorem... po prostu nie jestem do niego przekonana po prostu. czasami z jego twarzy nie można odczytac emocji, to wszystko.
co do odpowiedzi Tortuga wiem że TWD nie jest bajeczką dla nastolatek. chodziło mi o to że cieszę się że do tego serialu nie władowali gwiazdek jednego filmu żeby nabić sobie publikę ani aktorów którzy są przystojni o talencie aktorskim porównywalnym do deski lub kamienia...
jak to nie twierdzisz że jest słabym aktorem ? wyraźnie napisałaś "słaby aktor chociaż postać mogłaby ciekawa jakby był inny aktor"..
,,Słaby aktor chociaż postać mogłaby ciekawa jakby był inny aktor"
,,Ja nie twierdzę że jest on słabym aktorem... "
To w końcu jest słabym aktorem, czy nie?
Heh pogubiła się dziewczyna :] A tak na marginesie jak powiem Andrew, że jest słabym aktorem może mu się zrobić baardzo przykro.
Ok, nie ma sprawy. A powiedziałaś mu już, że chodzą ploty, iż jest słabym aktorem?
Przyjedzie do mnie po obiedzie to mu powiem, szczerze trochę się boję jest bardzo wrażliwy, ale muszę to zrobić, nie może żyć z taką nieświadomością..
Ok, tylko uważaj. Wiesz jaki jest nerwowy. Nie wiadomo jak zareaguje. Na wszelki wypadek nie wpuszczaj Go do domu, bo jak włączy tryb ,, shit happens", to nie wyrobisz się ze sprzątaniem:D
Słaby? A przy którym jesteś sezonie?
Moim zdaniem Lincoln bardzo dobrze wciela się w rolę Ricka. Nawet bardziej wolę tego serialowego, od komiksowego.
Tez tak uważam, a na pewno lepszy jest niż nawiedzony Shane. Oglądałam w TVP ostatni odcinek 2 sezonu i przypomniałam sobie dlaczego nie lubię Lori. Jak Rick jej powiedział ze to on zabił Shane, bo ten zwabił w go w pułapkę, a ona ten foch na gebie miała to myślałam ze wskocze w ten telewizor. Wszystko przez nią a jaka zaskoczona menda była wrr.
A nie pomyślałaś o tym że jej reakcja mogła być podyktowana tym że Rick jej jeszcze powiedział: "Carl go dobił" ? Zwróć uwagę na jej reakcje wtedy. Raczej bardziej ją zdenerwował fakt, że nie dość że jej syn był przy tym jak jego ojciec zamordował ( co by nie mówić) bliską ich rodzinie osobę, to jeszcze do tego to on go, właśnie "dobił".
Może i tak, ale te głupia minę zrobiła już zanim dokończył i powiedział jej o Carlu a potem było jeszcze gorzej. Facet jej mówi ze ten go zwabił w pułapkę ubzdurał se ze to on chce być z jego rodzina, prawie go zabił a ona tak się zachowała jakby żałowała ze to tamten zginął. Ale to tylko moje odczucie.
Cóż, Lori strzeliła focha, a to już kompletnie zniszczyło jej relacje z mężem - o czym dowiedzieliśmy się na początku 3. sezonu.
Andrew Lincoln to w głównej mierze aktor teatralny stąd też sposób jego gry różni się od pozostałych, co nie znaczy, że rzeczona gra jest gorsza. Wręcz przeciwnie. Kiedy część aktorów typowo filmowych pokazuje czasami lekkie przerysowania tak ten się tego wyzbywa. Gra lżej, swobodniej, dokładniej, nadaje bohaterowi więcej realizmu, przez brak swoistego przekolorowania, czuć od niego większy angaż psychiczny w odgrywaną postać. Lincoln jest najlepszy z całej obsady, i aż dziw bierze, że nie dostał jeszcze nominacjo do nagrody Emmy tudzież Saturnów, za zeszłe sezony. Poza tym jakim cudem postać mogłaby być ciekawa gdyby grał inny aktor? Przecież to jest absurd. Artysta jest kierowany przez reżysera. Nie kto inny, jak właśnie reżyser nadaje kształt i wprowadza ramy. Zadaniem aktora jest jedynie nadać głębi. Poza tym nikt nie zmieni wcześniej napisanego portretu psychologicznego.
Mnie wkurza gra Lori jak i sama bohaterka, i wkurza mnie ze na sile zrobili psychola z Shane'a gosciu dobrze glowkowal w drugim sezonie, a oni na niego patrzyli jak na psychola, potem gdy sami zaczeli ginac stali sie gorsi od niego i bezwzgledni - to jest kwestia przetrwania. Rick jako dobry policjant nie mialby szans na przetrwanie w tych realiach. Troche zbyt tu przekolorozyowane postaci, zwl w drugim sezonie. Dopiero ogladam trzeci i widze ze poszli po rozum do glowy i mamy powrot klimatu z jedynki.
BTW mierzenie do Ricka z broni bylo tak sztuczne - chociaz fajnie pozniej z tego wybrneli.
Na siłę zrobili z Shane'a psychola? Proszę Cię. On zaczątki zmian psychicznych miał już w pierwszym sezonie, co było widać chociażby ukrytą wrogością do Ricka. Chłopak ubzdurał sobie świetlaną przyszłość z Lori u boku, a realia pokazały co innego. Zamiast cieszyć się na widok przyjaciela, ten celował w niego z broni. Później to już się pogłębiało, a przelanie czary nastąpiło w odcinku drugim sezonu drugiego wraz z zabiciem Otisa. Jego późniejsze działanie również do normalnych nie należały. Może i Rick miał złudne nadzieje, co do pewnych spraw, ale jego kroki miały za zadanie zapewnić stabilność psychiczną wszystkich w grupie, która i tak już była nieźle zachwiana. Tego natomiast nie można powiedzieć o Shane'a, którego funkcjonowanie w grupie polegało na oszustwach, lawirowaniu, podżeganiu, natarczywości, bezmyślnym działaniu (akcja ze stodołą i to jedno wielkie rodeo), braku uznania dla autorytetu Ricka. Mówiąc szczerze, to co Rick chciał zbudować było skrzętnie niszczone właśnie przez Shane'a.
Co do Lori, to już o niej pisałem. Ta bohaterka irytuje samym byciem, ale nie zmienia to faktu, że ma bardzo dobry portret psychologiczny. Spajała ona grupę, chciała zaprowadzić ład, porządek, wprowadzając zalążki człowieczeństwa. Była też bohaterką dramatyczną. Wszyscy mówią, że Lori była właśnie powodem całego impasu na drodze Shane-Rick ale prawa jest taka, że jej wina w tym wszystkim była najmniejsza. Wyznaczyła Shane'owi granice? Wyznaczyła. Powiedziała, że między nimi nic nie ma? Powiedziała. Określiła dobitnie, że dziecko nigdy nie będzie jego? Tak właśnie zrobiła. Niestety Shane tego nie zrozumiał, i sam wpędzał się w swoją psychozę. Rick dobrze powiedział, iż jest to jego wina.
Kolejne pytanie, to kto stał się bezwzględny? Rick, Carl, Andrea, Daryl, a może Hershel i Maggie? Owszem podejmują oni radykalne decyzje, ale nadal kierują się moralnością. To wyróżnia tą grupę na tle pozostałych. Nie stosują rozwiązań siłowych, dopóki nie zostaną postawieni pod mur.
Co do Ricka to on nada jest dobrym policjantem. Wciąż kieruje się moralnością, jednakże teraz robi to w dobitniejszy sposób. Nadal potrafi zaufać drugiej osobie, choć początkowo podchodzi do niej z rezerwą, testuje ją, daje szansę się wykazać. Nawet zatwardziałym kryminalistą dał szansę. Czy to czyni z niego osobę bezwzględną? Definitywnie nie. Nie hamuje się w przy decyzjach, które tyczą się bezpieczeństwa jego własnej grupy, która z dnia na dzień się rozszerza o nowych bohaterów.
Kazdy normalny czlowiek strzelilby do Otisa zeby uciec - to bylo normalne usprawiedliowone zachowanie. W Kodeksie Karnym masz np. ze w sytuacji zagrazajacej zyciu jezeli poswiecasz zycie innej osoby by ratowac siebie nie masz odpowiedzialnosci karnej, podobnie jest nawet gdy poswiecasz zycie kilku osob by ratowac siebie.
"Wyznaczyła Shane'owi granice? Wyznaczyła. Powiedziała, że między nimi nic nie ma? Powiedziała. Określiła dobitnie, że dziecko nigdy nie będzie jego? Tak właśnie zrobiła. Niestety Shane tego nie zrozumiał, i sam wpędzał się w swoją psychozę. Rick dobrze powiedział, iż jest to jego wina. "
Kiedy wyznaczyla te granice? Byla jego kochanka jeszcze jak byla z Rickiem przed akcja w szpitalu
Laska robila mu wode z mozgu, jednego dnia bawia sie i wszystko super, kochaja sie w lesie, widzi w nim zastepczego ojca, potem nagle Father is home wiec od razu nie tylko odrzucenie ale tez wrogosc, jakby miala jaja wyjasnilo by to od razu przy nich, wszystko! ale to taka chorogiewka i postepowala jak jej bylo wygodnie zeby uchowac wlasna dupe. Dobitnie widac to, jak uciekaja z farmy, najpierw nie chce by uciekali bo Carl zginal potem jak juz sa w wozie i zombiaki rzucaja sie na Blondyne to zamiast pomoc (co przeciez ona glosila, orendowniczka pokoju) kaze jak najszybciej spier*****. Wiele jej zachowan bylo niedorzecznych jak np to ze chciala jechac pomoc Rickowi i sie wkruzala ze Shane ja oklamal - sorry ale kazdy normalny facet by tak zrobil bo laska nie wiedziala co odpier****.
Shane zwalil sprawe na samym poczatku wchodzac z nia w romans, tak sie nie robi i tyle. Natomiast rezyser przerysowuje jego zachowania moim zdaniem to bohater tragiczny ale nie zly, wiele jego poczynan bylo sensownych i logicznych, w przeciwienstwie do Ricka ktory wracal po Merle do miasta.
Ta moralnosc ich powinna w koncu zgubic i licze ze pokaza to w serialu, bo w normalnej apokalipsie nie ma na to miejsca, druga sprawa mam nadzieje ze nei bedzie wielkiego happy endu w stylu ze znajduja wielka baze uchodzcow i wspominaja rodzine ze smutkiem w oku ale jest nadzieja na przyszlosc bo zawsze trzeba wierzyc... To by zabilo ten serial. Pierwsza czesc cyklu byla naprawde masakrycznie udana, druga to jakis żal - zamiast rozwijac postaci pokazywane sa ckliwe sceny ktore maja nam unaocznic prawdziwosc bohaterow... potem nagle powrot do zamyslu pierwszej czesci i dobrze, 3 sezon wyglada na ciekawy. Narazie jestem na koncowce 2 odc.
Czy Shane i Otis byli w sytuacji bez wyjścia? Owszem musieli uciekać, ale wzajemną współpraca udałoby im się zwiać. Te 8 min, które Shane poświęcił na postrzał i niepotrzebną szarpaninę, można było wykorzystać o wiele lepiej, ratując przy tym życie zarówno jego, jak i Otisa. Nie ma co się oszukiwać, ale wina leżała, leży i będzie leżeć po stronie Shane'a, nie wiadomo jakby się go usprawiedliwiało. Zwróćmy jeszcze uwagę na fakt, że obydwoje musieli być niedaleko od pojazdu ponieważ Shane mimo złamanej kostki i znaczne obciążenia bez większego wycieńczenia wrócił do domu. Gdyby tak sobie musiał biec dobre kilka km, to wyglądałby jak siódme nieszczęście.
Dziwisz się wrogości Lori? Przecież Shane ją okłamał. W żywe oczy powiedział jej, iż jest pewny śmierci Ricka, co jak widać po odcinku piątym sezonu pierwszego jest czystym absurdem. Wysiadła aparatura i zamiast sprawdzić tętno itd, to ten przyłożył ucho do klatki piersiowej, chcąc usłyszeć bicie serca w sytuacji kiedy na około ma wybuchy i strzelaninę. Czy to jest normalne zachowanie? Mimo tego, że nie był pewny w 100% nie miał skrupułów, by oszukać zarówno osobę którą kochał, jak i jej dziecko. Już nie chcę wspominać o fakcie, że wykorzystał kobietę pogrążoną w żałobie, kiedy to niektóre funkcje racjonalnej oceny sytuacji są zachwiane. Po tym jak Rick wrócił dobitnie powiedziała, że nie chce nawiązywać z nim ponownie bliższych kontaktów. Będą ze sobą rozmawiać i funkcjonować w grupie, ale nic poza tym. Shane miał się trzymać na dystans. Temu zaprzeczyć nie możesz. Wyrazy tej decyzji Lori pokazywała kilkakrotnie.
Najbardziej rozśmieszyło mnie to:
"Dobitnie widac to, jak uciekaja z farmy, najpierw nie chce by uciekali bo Carl zginal potem jak juz sa w wozie i zombiaki rzucaja sie na Blondyne to zamiast pomoc (co przeciez ona glosila, orendowniczka pokoju) kaze jak najszybciej spier*****. "
Powiedz mi, gdzie było powiedziane, że Carl zginął? Carol powiedziała Lori, że muszą uciekać gdyż sytuacja koło domu zaczyna być coraz bardziej niebezpieczna. Skoro Carla nie ma w chałupie, to znaczy, że jest z Rickiem. Lori w tym czasie włączył się matczyny instynkt. Chciała szukać syna, ale widząc jak wygląda sytuacja, i wiedząc, że chłopak na pewno jest z Rickiem, gdyż innego wyjścia nie ma, postanowiła uciekać. Ty to łączysz z sytuacją Andrei? Przecież to czysty absurd. Przeanalizuj Sobie jeszcze raz, dobitnie ciąg przyczynowo-skutkowy. Sytuacja w ciężarówce była sytuacją już całkowicie kryzysową. Lori widzi, że Andrea upada pod trupem, co dla niej było sygnałem iż możliwe, że jest ugryziona. Sprawdzenie tego, było w tamtym momencie fizycznie niemożliwe, z tego względu iż ich auto zostało toczone hordą w liczbie trzydziestu zombie. Pozostanie w miejscu łączyło się z rozniesieniem auta przez rzeczoną hordę, a wyjście z pojazdu to czysta śmierć. Czy Lori miała jakieś wyjście? Bądźmy poważni. Teraz przejdźmy do akcji z wyjazdem. Do kogo zwróciła się Lori wcześniej, aby sprawdzić co z Rickiem? Do Daryla, tyle tylko, że prośba ta została odrzucona, więc co dziewczyna miała zrobić? Nie otrzymała pomocy z powodu egoizmu, więc pojechała sama. Shane natomiast nie musiał jej okłamywać. Mogli bez problemu pojechać i zobaczyć co się stało, bądź ewentualnie Walsh mógł podjąć próby uspokojenia dziewczyny. W końcu jest policjantem więc się na tym zna. On jednak wybrał drogę inną.
Shane w cale nie jest bohaterem tragiczny, wręcz przeciwnie. Jak swoisty antagonista może być bohaterem tragicznym? Psyche Shane'a była za mało złożona, aby nazwać go tym mianem, czego nie można powiedzieć np. o Gubernatorze w trzecim sezonie, który jest swoistym przeciwieństwem Walsha. To już prędzej u niego można zauważyć logiczne myślenie, mimo socjopatycznej natury.
Ależ oczywiście, moralność zawsze zgubi człowieka. Najlepiej niech wszystko ulegnie zezwierzęceniu bo takie rozwiązanie będzie dla każdego korzystniejsze. Człowieku wiesz co piszesz? Natura człowieka to nie prosta układanka, która zmienia się w zależności od ułożenia. Aby człowiek zmienił swoje postępowanie potrzeba naprawdę traumatycznych przeżyć. Odstawienie wyznawanych wartości nie jest takie proste jakby się wydawało. Wszyscy kreują się na bóg wie kogo, ale prawda jest taka, że w zaistniałej sytuacji wszyscy by prosili o to, aby choć na chwilę poczuć pozytywne emocje. Dlaczego taki Shane nie odszedł, mimo tego, że miał plany?
Jeśli można się wtrącić... ;) Wydaje mi się, że zbyt ostro i jednostronnie opisujesz Shane'a, twierdząc, że jego „funkcjonowanie w grupie polegało na oszustwach, lawirowaniu, podżeganiu, natarczywości, bezmyślnym działaniu (akcja ze stodołą i to jedno wielkie rodeo), braku uznania dla autorytetu Ricka”. Moim zdaniem większość jego zachowań podyktowana była biernością i niezdecydowaniem samego Ricka. Shane powściągał emocje – co nie było dla niego łatwe - i za każdym razem oczekiwał na to, że Rick w końcu na coś się zdecyduje, więc w zasadzie dawał mu szansę i czas na zbudowanie autorytetu. Wybicie zombie ze stodoły, może i bezmyślne, przyczyniło się jednak do otworzenia oczu Hershelowi, zakończyło też beznadziejne poszukiwania dziewczynki. Podobnie z więźniem w stodole – Shane wiedział, co trzeba zrobić i z perspektywy czasu wiadomo, że jego decyzja byłaby lepsza, bo to, co spotkało chłopaka z braku zdecydowania Ricka, było chyba gorsze niż natychmiastowa śmierć. Rick z tym „muszę się zastanowić” - zabijemy cię... a jednak nie, wywieziemy... nie, jednak wracamy... tortury... jednak zginiesz... oj zmieniłem zdanie... trzeba cię jednak wywieźć. No kurde.
Co do fałszu. Wg mnie bardziej czuć go było od Lori, która na każdym kroku słodziła mężowi „popieram cię/ dobrze zrobiłeś/ na pewno nie miałeś wyboru” itp. Shane wyraźnie dawał do zrozumienia, kiedy się z nim nie zgadzał. Za to był przy nim i wspierał go, kiedy Carl został postrzelony i Rick nie myślał racjonalnie.
I na koniec – wobec Carla zawsze był fair. W zasadzie to rzeczywiście on spełniał rolę ojca: rozmawiał z chłopcem, wyjaśniał mu wiele spraw, ale też nie starał się przypodobać mu za wszelką cenę. Piętnował jego głupie zachowanie i – co najważniejsze – nie krył go przed rodzicami. Powiedział Rickowi, że byłby lepszym ojcem od niego, ale dał mu szansę na udowodnienie, że jest inaczej – wtedy, gdy przyniósł mu broń Daryla ukradzioną przez Carla i powiedział wprost: „on potrzebuje rozmowy z Tobą”. Wg mnie to była kolejna szansa, z której Rick nie skorzystał. Oczywiście popadł w szaleństwo, ale jednak walczył z tym, długo zmagał się ze swoimi demonami.
Masz sporo racji, ale wydaje mi się, że ocena go tylko jako "tego złego" jest jednak krzywdząca.
A Lori... no cóż – na szczerą, wyjaśniającą wszystko rozmowę zdecydowała się za późno, kiedy już nie można było niczego naprawić. I jak dla mnie tekstem „nawet nie wiem, czyje to dziecko” przybiła gwóźdź do trumny. Kładę to jednak na karb ciążowego rozchwiania hormonalnego.
Pozdrawiam :)
Abstrahując od serialu... "Kazdy normalny czlowiek strzelilby do Otisa zeby uciec - to bylo normalne usprawiedliowone zachowanie." słucham?
Co wiecej wiele osob zrobiloby to (zabilo Otisa) przy duzo mniej stresujacej okazji i sie usprawiedliwialo ze sa spoko. Jak widzialem co sie dzieje przed swietami jak ludzie wyrywaja sobie choinki, karpie, kradna w sklepach, a potem siadaja z ta choinka do stolu i wszystko jest ok, to nie mam watpliwosci ze przy takiej sytuacji to nie tylko by strzelili do Otisa uciekajac ale tez najpierw zeby miec dobra przynete i pozbawic sie balastu. BTW fajnie pokazali w serialu hierarchie grupową.
TWD nie jest filmem dla nastolatek( bez urazy). Dracula to się w grobie przewraca po obejrzeniu zmierzchu ( wampiry są tam ciotowe, gejowskie często wręcz śmieszne, a ten przywódca wilków to chyba powinien iść na konkurs piękności a nie grać wilka. ) Rick w filmie jest świetny, serial zajeb...y. Jedyne czego można żałować to to że twórcy poszli na kompromis i nie przenoszą 100% komiksu do serialu. Z tego co wiem komiks jest jeszcze bardziej brutalnym światem. Pewnie byłby problem z pokazaniem tego a szkoda bo np w komiksie jedna z córek Herszela( ma wiecej dzieci) ginie w więzieniu zabita i zgwałcona przez wieźnia.
"Pewnie byłby problem z pokazaniem tego a szkoda bo np w komiksie jedna z córek Herszela( ma wiecej dzieci) ginie w więzieniu zabita i zgwałcona przez wieźnia. "
What? Jak nie miałeś komiksu w łapie to lepiej nie powtarzaj takich gdzieś tam zasłyszanych "rewelacji". Nie można oczekiwać przeniesienia komiksu na ekran kropka w kropkę - bo w takim razie, po co robić serial, skoro to samo mamy na papierze? Pomijając już to że niektórych elementów nie da się przenieść ze względu na to że serial leci w tv publicznej, to musi być jakiś wkład własny, a nie tylko "kalkowanie". Tym bardziej że serial oglądają również czytelnicy komiksu i myślę że większość się ze mną zgodzi, że oglądanie serialu, który niczym by nie zaskakiwał i wiadomo by było co kiedy, jak i gdzie, mijało by się z celem.
Zasłyszałem to z forum fanów TWD, i większość bardzo ubolewa że serial nie jest wierną kopią komiksu. O tym właśnie pisałem że serial leci w tv (w większości w tv prywatnej) ale jednak i całe okrucieństwo komiksu nie może być przeniesione a szkoda.
Co do kalkowania - jeśli komiks jest świetny to i serial byłby super, czasami nowa wizja scenarzysty może wszystko sknocić.
Adaptacja nie polega na tym że przenosi się wszystko karta po kartce, linijka po linijce na ekran. Adaptacja powinna uwzględniać też własną wizję reżysera, usuwanie bądź dodawanie nowych scen/bohaterów/wątków (oczywiście jeśli chodzi o usuwanie to tych mniej ważnych). Walking Dead i tak póki co jest dosyć wierną adaptacją, a zmiany jakie są wprowadzane moim zdaniem są słuszne(wiadomo nie wszystkie, ale większość tak). Ja osobiście nie chciałabym oglądać serialu który jest w 100% przeniesieniem oryginału na ekran telewizora, bo mnie by zabawa w scenarzystę, który wie kiedy z kim i gdzie co się stanie i co wydarzy się w tym i w tym momencie, kompletnie nie cieszyła.
Ja nawet uważam że serial jest ciut lepszy od oryginału - Przemiana bohaterów jest bardziej widoczna, serialowi Rick, Dale czy Hershel są w moim odczuciu o wiele lepszymi postaciami niż w oryginale, są Dixonowie, motyw z Woodbury w serialu moim zdaniem jak na razie nieco lepiej jest prowadzony itd. Pewnie by się jeszcze znalazło parę elementów, które bardziej mi się podobają.
,,Pewnie byłby problem z pokazaniem tego a szkoda bo np w komiksie jedna z córek Herszela( ma wiecej dzieci) ginie w więzieniu zabita i zgwałcona przez wieźnia". My ten sam komiks czytamy?
wyczytałem to na forum fanów TWD, pytanie jaki komiks czytasz?? bo jeśli wersje polską to jest strasznie okrojona i sam zrezygnowałem z kupna go. Być może to była bzdura z tą córka Herszela ale po co miał ktoś tam pisać głupoty i nikt nie zareagował ?
Czytam komiks po angielsku. Co do sytuacji z córką Harshela, to wyjaśnię.
SPOILER
O ile dobrze pamiętam ( dość dawno czytałam) , jeden z więźniów obciął głowy dwóm małym córkom Harshela. Później próbował zrobić to samo Andrei, ale mu się nie udało. O żadnym gwałcie nie było mowy.
Nie zrezygnowałem - ale chcę trawić wersje ang, bo polska ponoć to nie to samo, ciekawe jestem czy tvp puści 3 sezon - nic nigdzie nie piszą..
Na chom.iku masz po ang. Co do trzeciego sezonu na tvp, to nie wiem. Na razie puszczają drugi sezon.
po raz kolejny już powtarzam że cieszę się że NIE MA aktorów we zmierzchu. nie jestem fanką więc proszę mnie nie atakować. jedyne o co mi chodziło to to że jestem zadowolona że nie grają "gwiazdki" z tych wszystkich filmów.
co do Draculi uwielbiam go, a film z nim jest niesamowity.
TWD Lori wkurzajaca, fakt a Shane? też bym zostawiła Otisa na pastwę szwendaczy. w końcu to on poszczelił dzieciaka a dziwne że stojąc naprzeciwko jego nie widział bachora. Sophie mogli zostawić w tym lesie i nie szukać& miała zostać w tej kryjówce i co?