bo strasznie denerwujący jest ten maciek
Zastanów się choć przez chwilę, czy ktoś kto jest praktycznie jednym z najważniejszych bohaterów mógłby zostać uśmiercony? Takie sprawy bierze się na logikę i racjonalne myślenie.
przynajmniej by było ciekawe zaskoczenie, ale widzę że w tym nudnym serialu/komiksie dla gimnazjalistów to niemożliwe
zazdrościsz nam, że już jesteśmy w gimnazjum, a Ciebie to dopiero czeka, nie? ;-) smuteczek.
bo chyba tylko w podstawówce śmieją się jeszcze z "Maćków'...?
pozdrów kumpli ze szkoły, a komiksy zostaw dorosłym.
Niedorozwój? Tak Cie nazywają w podstawówce? Przykro mi z tego powodu. A teraz czytaj uważnie; nie będziesz nikogo kto czyta komiksy, niezależnie czy ma 10 czy 20 czy 50 lat nazywał niedorozwojem, bo ty gnojku zafajdany zapatrzony w plastikowe g*wno w Tv czy internecie, nie mający za krzty wyobrażni i własnej inicjatywy nie mogący zrozumiec ludzi, którzy wybierają mniej prymitywny rodzaj rozrywki m in jak 24h godzinne siedzenie na Tibią czy inną mniej czy większą grą MMO. Pomyśl 2 razy bądź więcej zanim napiszesz jakikolwiek post i obrażając w nim bezpodstawnie innych użytkowników forum.
MrArther spokojnie. Szkoda strzępić język, przecież to najzwyklejszy troll i to jeszcze z najgorszego podgatunku.
Wystarczy spojrzec na zdjecie przy niku tego idioty, żeby stwierdzić, ze ma dekiel zdeformowany i szczyny zamiast plynow ustrojowych. Idiota udaje "rycerza" KKK a pewnie nawet nie wie nic o tych tępych parszywcach.
Shane nigdy nie był i nie będzie głównym bohaterem TWD. Stanowi jedynie postać epizodyczną, która przewinęła się przez raptem jeden tom. Stanowił również bodźcemdo ruszenia dalej z fabułą, przy czym chciano wywołać pewien dramatyzm sytuacji, w postaci załamania nerwowego. Ponadto jego postać miała utwierdzić Ricka w przekonaniu, że każdy jest zainfekowany. Shane to jedynie element układanki.
Oni nie byli głownymi postaciami, owszem byli ważni (szczególnie Glenn), jednak przyszłość TWD to Carl, więc nawet nie ma co porównywać.
Najważniejszy bohater? Nie rozśmieszaj mnie, przydałoby się go uśmiercić tego małego gówniarza i tak jak kolega to trafnie nazwał retardem.
A czytałeś komiks? Jeżeli nie to radzę zacząć. Nie chce mi się po raz kolejny z rzędu tłumaczyć.
Jednakże serial bazuje NA KOMIKSIE i raczej pewne rangi bohaterów nie uległy zmianie.
Przyjąłem to do wiadomości, jednakże wciąż upieram się przy tym, że komiks, a serial to dwa różne dzieła.
Może zaznajomie się z komiksem to się gdzieś kupuję czy może odcinki wychodzą w Internecie jak mangi?
Obserwuje Twoje posty na tym forum i wiele wartościowych informacji udało Ci się przekazać, będę Cie obserwował ;-)
''Przyjąłem to do wiadomości, jednakże wciąż upieram się przy tym, że komiks, a serial to dwa różne dzieła.''
Nie do końca. Oczywiści w komiksie są postacie dość ważne, które w serialu zostały pominięte (póki co). Zmienili troszkę fabułę, zabili Dale za wcześnie, Shane za późno. Jednak taka postać jak Carl jest zbyt istotna dla fabuły, zarówno w komiksie jak i w (będzie) serialu. Nie mogą go uśmiercić i tyle.
Mało tego - obecnie postać Carla ma większe szanse na przetrwanie niż wszyscy inny razem wzięci ( z Rickiem na czele).
Hehe, uśmiałam się tym Maćkiem. Że niby Maciek z Klanu, który ma zespół Downa? Hehe, jesteś taki zabawny.
Nie posuną się do zabicia dziecka? A Sophie to co? :D No tylko jest różnica o której już pisałem. Ranga i ważność bohatera. Kikrman Carla uważa za jednego z lepszych postaci, natomiast otwarcie mówi iż pozostawienie Sophie to jeden z jego większych błędów. Tak samo jak ucięcie ręki.
Też nad tym się zastanawiałam. Znacznie mu to "skomplikowało" dalsze użycie Ricka w kolejnych tomach. Nie mógł robić tego co dawniej, nie jest tak sprawny. To był dla mnie jak do tej pory największy szok podczas czytania komiksu. Większy nawet niż zabicie Tyresa czy zabicie dziewczynek Hershla. Ten komiks łamie wszelkie granice i konwenanse.
Nawet nie zdajesz Sobie sprawy ile myśli na minutę przeleciało mi przesz głowę przy tym fragmencie. Do tej pory działo się wiele w komiksie. Myślałem, że Kirkman już wykorzystał wszelkie możliwe opcje, a tu nagle "BUM". Największy szok pomieszany z niedowierzaniem, a do tego ogromne zaskoczenie. Dosłownie "kubeł zimnej wody" dla czytelnika. Jednak jak wszystko w TWD, są tutaj plusy i minusy. Ja ten moment wytłumaczyłem sobie w taki sposób, a mianowicie, iż Kirkman poszedł w myśl zasady "mniejsze zło, większym dobrem". Do momentu spotkania z Gubernatorem w cztery oczy Rick był stanowczy, bezwzględny, a do tego nie cofał się przed niczym. Przybrał pozę dyktatora, co to narzuca każdemu swoje zdanie. Natomiast po "wypadku" jego postrzeganie świata diametralnie uległo zmianie. Oczywiście nadal jawnie przedstawiał swoje zdanie, jednakże wprowadził już kooperację z resztą. Uświadomił sobie, że presja jaką na siebie nałożył deprawowała wszystkich w około, a w największym stopniu jego samego. Spuścił z tonu, lecz nadal podejmował decyzję wychodzące dla dobra grupy. No można by tutaj polemizować w kwestii obrony więzienia, ale raczej wątpię czy ktokolwiek chciałby poddać takie miejsce bez walki.
Carl jest tym, dla kogo żyje Rick w komiksie. Przypominam jednak, że serial to nie komiks. Zobaczymy, kto z rodziny Ricka opuści żywy więzienie. Jeśli będzie to Carl, to dla scenarzystów stanie się nietykalny w dłuższej perspektywie.
Moim zdaniem w najnowszych komiksach Kirkman lekko przegiął i to mocno. Już obcięcie Rickowi reki było słabym ruchem. Przez to do komiksu wchodzą osoby, które 'wyręczają" szeryfa przy mordobiciu (ogólnie mówiąc). Najpierw pojawił się Tyreese - Rick traci dłoń. Tyreese ginie, pojawia się Abraham. Później Jesus. Nie chcę się rozpisywac, bo nie wiem, kto na jakim fragmencie jest;) Ja skończyłem wszystkie, czekam na kolejny miesiąc.
To przegiął lekko czy mocno? :) To tak na wstępie. Jak już wspomniałem wszystko w TWD ma swoje mocne i słabe strony. Ucięcie ręki spowodowało zmniejszenie "mobilności" Ricka, ale wpłynęło na jego przemianę. A wprowadzenie Tyressa nie miało mieć zadania w postaci wyręczania Ricka. Kirkman ma to do siebie, że on nie planuje na trzy lata w przód, co tam zamierza zrobić. Jak każda postać, jego rolą było pokazanie co apokalipsa robi z człowiekiem. Później oczywiście przybrał odpowiednią wartość w grupie jak np. skontrastowanie dyktatorskiego charakteru Ricka, z człowiekiem, który potrafi z każdym współpracować, lecz na pewno nie zgodzę się z tym, iż miał kogokolwiek wyręczać. Co do Abrahama to mam mieszane odczucia. Z jednej strony był postacią wyróżniającą się, ale z drugiej strony na tle wspomnianego Turessa czy nawet Jesusa wypada dość blado. Wydaje mi się, iż taka ocena wynikła z tego, że Kirkman od razu go zdefiniował. Czytelnikowi nie dane było poznać wszystkich jego oblicz. Był tam oczywiście fragment jak wspomina swoją zmarłą rodzinę, jednak dla mnie to ciut za mało.
Dobra, to bez spojlerów;) Po prostu ta obcięta ręka zostawiła lukę w komiksie, którą Kirkman łata postaciami takimi jak Tajris. Szkoda, że kończą jak kończą, ale cóż.
Sorry, nie chce mi się za każdym razem pisać Tyreese i jeszcze to odmieniać;) A co do samego Tajrisa, podejrzewam, że Kirkman wprowadzając go do grupy wiedział, że Rick straci rękę. W sumie najpierw ją totalnie zdewastował, wtedy już się zbytnio nie nadawała do niczego. Tajris to typowy twardziel z wielkimi mięśniami, który rozprawiał się z hordami zombie profesjonalnie. Jego 'następcą' został Abraham. To jest moje odczucie.
No wiesz, nie wydaje mi się, aby Kirkman zaplanował sobie to co stanie się dwa czy trzy lata później. O ile dobrze pamiętam Tyressa wprowadzili w drugim tomie (podajże 7 zeszyt), a Rick stracił rękę w piątym. Dokładnie rzecz ujmując w zeszycie 28. TWD jest tworzone raczej spontanicznie tzn. wszystko idzie pod wpływem chwili. Poza tym luki w postaciach jakie uśmiercili muszą być kimś uzupełnione. Gdyby nie taki zabieg, to nasza grupa uszczupliłaby się do 6 osób (mowa o tych pierwotnych)
Masz rację, grupę trzeba uzupełniać:) Tyle, że po fachowej amputacji dłoni, do grupy wręcz muszą być dołączani osobnicy typu Abraham, którzy rzucają się chętnie w największy wir walki.
BTW.. czytaliście czasami listy czytelników do autora komiksu?:) Ja zazwyczaj jedynie je przeglądałem, ale na jeden zwróciłem uwagę. To jeden z najnowszych komiksów i Kirkman odnosi się tam (w odpowiedzi) do aktora, który gra Glenna;). I muszę przyznać Ci racje ze spontanicznością autora, po tym co tam przeczytałem:D
Listy?!?!?! Naprawdę pierwszy raz o czymś takim słyszę. Wiem o różnych spotkaniach z Kirkmanem typu Comic Con itd, ale jak dotąd nie spotkałem się z czymś takim jak listy. Byłbym wdzięczny za nakierowanie na odpowiednie strony :)
Chciałem Ci wysłać wiadomość prv, ale nie mogę ^^ Nie wiem właściwie, gdzie mógłbyś je znaleźć. Ja wszystkie wydania komiksów mam na dysku i na końcu każdego z nich dołączone są listy fanów.
TO ONE SĄ NA KOŃCU KAŻDEGO ZESZYTU?!?!?! Ja również mam je wszystkie ale jak dotąd nawet nie zwracałem uwagę na to co pisze na końcu. Do tej pory myślałem, że to jakiś informacje odnoście wydruków itd :D Stąd też po skończonej lekturze po prostu je omijałem, ale jak widać jest tam kilka ciekawych rzeczy, więc zapoznam się z nimi.
No u mnie na końcu każdego zeszytu są:P Ja specjalnie tego nie przeglądałem, ale proponuję #100 dokładniej zbadać na końcu:)
A ja jeszcze nie. Idę równo z polską edycją zatem proszę nie spoilerować:)
tomb2525 jak widać po dalszym rozwinięciu akcji. Zaskoczenie duże. Ogromne. Lecz tylko jednorazowe. Zauważ, że Kirkman i tak nieco uprościł sytuację i "oszczędził" Ricka - stracił on rękę, która i tak była mało sprawna po zmasakrowaniu Thomasa. Ja nie znalazłam wytłumaczenia takiego jak Ty. Zresztą, jak sam pisałeś, Kirkman żałuje kilku decyzji. Myślę, że żałuje Również śmierci Tyresa, bo później wprowadził kilku podobnych (przynajmniej z postury) gości.
Gambit_s15 oczywiście, że serial to serial, a komiks to komiks. Offtopujemy sobie trochę:) Na daną chwilę też uważam, że Carl jest bezpieczny.
tak, zginie w drugim odcinku nowej serii, brat Daryla niechcący przejedzie go tirem...
haha o jeny dawno się tak nie uśmiałam :D Ogólnie uwielbiam te wszystkie wątki o zabiciu Carla na filmwebie, pewnie dlatego że sama chętnie bym go uśmierciła w serialu, ale tylko w serialu bo aktor o ile to dziecko można aktorem nazwać niezwykle działa mi na nerwy, bo podobno z tego co czytam to w komiksach jest ok. No cóż komiksów nie czytałam ale też miałam cichą nadzieję że może w tej serii zginie, ale skoro ma być najważniejszą postacią potem to trzeba się przyzwyczaić :)
Niestety wybór dzieciaka do roli Carla tragiczny... Postać jaką kreuje jest tak denerwująca, że czasem aż szczypie w oczy... Do tego grać nie umie. Jedyne co robi to trzyma się spódnicy Lori, chyba na tym tylko polega jego rola. Ten z komiksu dużo bardziej łebski.
moim zdaniem, przynajmniej widać po migawkach z 3 sezonu, ze Karl sie powoli wyrabia, troche wydoroślał, i już nie jest taki wkurzajacy z samego wyglądu