http://www.strefawalkingdead.pl/sezon-5-the-walking-dead-co-juz-wiadomo/
Najbardziej kozackim zachowaniem Tomba w jego tekstach na strefie był hejt na Daryla :) Nie chce mi się już szukać tego tekstu, ale była to recenzja odcinka, w którym Daryl i Beth piją w szopie - Tomb nazwał wtedy Daryla złodziejem (akcja ze zbieraniem dolarów do torby), i użył zdania w stylu "i proszę mi tu nie mówić, że potrzebował tych pieniędzy na rozpałkę, bo wtedy jeszcze nie wiedział, że użyje ich do tego celu" czy jakoś tak :)
Echh.. Tomb i jego światy urojone :) Czasami brakuje mi go na tym forum, serio! :)
wiec tak Twoj komentarz wyzej zrozumialem tak ze sam jestes uzytkownikiem tego forum o twd i znasz tworce tego tekstu i wiesz ze to co napisal to masa nie potwierdzonych bzdur. chociaz oczywiscie moglem zle zrozumiec :)
Można by rzec, że znam tomba2525, podobnie jak większość fanów TWD, którzy działają na tym forum nie od wczoraj :) Internet nie zapomina, dlatego można znaleźć wątki z 2010 roku, założone właśnie przez T. w których chłopak naprawdę dawał radę - np. tworzył scenariusze nadchodzących epizodów na podstawie trailerów, co w 90% pokrywało się z rzeczywistą akcją, szacun:)
Niestety, dobra passa trwała do momentu, w którym "tfurcy" (to określenie Tomba i Tortugi na twórców TWD:)) uśmiercili najpierw Merla, a potem Andreę. Wtedy dawny Tomb się skończył a zaczął wściekły, zły na wszystko i wszystkich że zabito jego bohaterkę, która miała "niewykorzystany potencjał"...
Kończąc tę przydługą historyjkę - Tomb "obraził się" na forum i zaczepił w strefiewalkingdead, gdzie bez problemu może działać w interesującym go temacie, chociaż muszę stwierdzić, że części zamieszczanych przez niego tekstów daleko jest od rzetelnych recenzji - to raczej gorzkie żale rozkapryszonego bobasa, który wierzga nóżkami bo ktoś zabrał mu zabawkę :) Ci, którzy czytają strefę, wiedzą, co mam na myśli :)
Tekst, który podałeś zawiera wiele cennych informacji nt. nadchodzącego sezonu TWD a nie daj Boże "tfurcy" ośmielą się coś zmienić i zrobić inaczej, niż zapowiadali - wtedy nic ich nie uchroni przed gniewem tewudowego guru :)
Pozdrawiam, Prezydent Pieseu.
SPOILERY poprzednie sezony
*khem* Określenie "tfurcy" zostało stworzone przeze mnie. Nie zrzucajmy wszystkiego co "zue" na tomba i Tortugę. Również moje beki po Merlu należały na tym forum do jednych z najgłośniejszych i zapewniam, że dzielnie sekundowałam w tej działalności Tortudze :)
Z drugiej strony najwyżej ze wszystkich skakałam z radości po śmierci Andrei :D
Zwracam honor :) I owszem, pamiętam Modę na Woodbery ;] Kto by nie pamiętał najlepszego spamu na forumeu;)?
"Wtedy dawny Tomb się skończył a zaczął wściekły, zły na wszystko i wszystkich że zabito jego bohaterkę, która miała "niewykorzystany potencjał"..."
To w sumie zabawne, jeśli się spojrzy na to, jak irytująca (w serialu też taka była, choć chyba nie aż tak) i w pewnym sensie zbędna jest Andrea w większości komiksowych epizodów, w których się pojawiła. W serialu przynajmniej nadano jej konkretną rolę.
Nie chodzi już nawet o to, że serial i komiks się od siebie wyraźnie różnią (mimo że szkielet fabularny i większość bohaterów mają wspólnych), tylko o to, że zarzut, który opisałeś, jest absurdalny. Przebija to tylko marudzenie na rzekome zbyt wczesne (spoiler)uśmiercenie Shane'a, który w komiksie został strasznie spłycony i przedstawiony jako tępy osiłek o charakterze stereotypowego 30-letniego amerykańskiego wuefisty, a zginął przed opuszczeniem obozu pod Atlantą(/spoiler).
Rozpacz Tomba po śmierci Andreu to nie absurdeu tylko fakteu.
Tak samo odwaliło Tortudze po śmierci Merla-Srerla ;]
Rozpacz to pewnie fakt, absurdem jest insynuowanie, że Andrea to postać o niewykorzystanym potencjale.
Nie wiem jak w komiksie, ale w serialu nie było i do tej pory nie ma osoby, która tak by mnie irytowała, jak Andrea. Nawet Lori, Carol, czy Becia w czasach swoich największych wybryków, nie osiągnęły poziomu Blondyny.
Dla mnie osobiście jej śmierć była jednym z niewielu jasnych punktów 3 sezonu.
... chyba dla równowagi z zabiciem Merla, jednej z niewielu fajnych postaci. Jak zobaczyłam w Strażnikach Galaktyki Rookera i zobaczyłam w nim MERLA, to tym bardziej sobie uświadomiłam, jak bardzo zmaścili sprawę usuwając Rączkę z obsady :)
Andrea i Lori takie już są. Bawią mnie regularnie pojawiające się tutaj komentarze osób, które utrzymują, że czytały komiks (nie mówię, że twoje, zresztą ty akurat chyba nie czytałaś) i mówią, że ta dwójka została źle (z negatywnym skutkiem) przeniesiona na ekran. W pierwowzorze Andrea przez dłuższy czas jest marionetką Dale'a (którego jest dziewczyną, dopóki ten nie umiera) i powtarza "jestem najlepszym strzelcem w grupie" przy każdej możliwej okazji (w sensie, że lepszym nawet od dwóch policjantów, którzy ją de facto strzelać nauczyli, potem od policjanta i żołnierza). Lori natomiast ma turbo PMS (ZNP) i jest straszną egoistką. W sumie nie wiem, dlaczego tylu fanów serialu jej nie lubi, w przeciwieństwie do komiksu była chociaż miła i pomocna.
W serialu nadano chociaż konkretną rolę Andrei, była łączniczką pomiędzy Woodbury a więzieniem, rozdartą wewnętrznie pomiędzy dwoma środowiskami osobą. Mogła nie budzić sympatii, ale przynajmniej była naprawdę przydatna fabule i lepiej rozpisano ewolucję jej charakteru.
O Carol to już lepiej nie wspominać, bo jedyne, co jej serialową wersję łączy z pierwowzorem, to córka imieniem Sophia (tylko Allen się bardziej zmienił, nie wiem, po cholerę w ogóle nadano serialowej postaci jego imię, a nie stworzono nową). Niemniej jednak, zmianę uważam na plus i lubię tę postać.
Również spotkałam się z opiniami, że Andrea, czy ciapowaty Tyreese wypadli lepiej w komiksie - nie wiem, czy tak jest naprawdę, bo nie czytałam.
Wg mnie Lori zrobiono krzywdę wciskając ją w żałosny trójkącik bermudzki, naczy się miłosny, w którym to zazwyczaj właśnie postać kobieca jest najbardziej poszkodowana fabularnie. Cały drugi sezon to jeden wielki fak ap tej postaci, a jej synek dostał się w pole jej rażenie, przez co chyba nie było widza, który lubiłby duet Lori i Carl.
Ale wystarczyło ograniczyć wątek telenowelowy, dopasować młodego do środowiska (a nie trzymać go uparcie w szkółce niedzielnej) i od razu oboje wypadli lepiej. Carl jest teraz moim ulubieńcem, a Lori w 3 sezonie przestała mnie wkurzać i kto wie jaki bym miała do niej stosunek, jakby przeżyła poród.
Carol nie lubiłam w 1 i 2 sezonie, w 3 , kiedy się ogarnęła, zeszła na drugi plan i przestała mącić miałam do niej stosunek neutralny, ale od 4 sezonu jest wg mnie strasznie poyebana. A co jedno jej zagranie, to mondżejsze.
Andrea - to jest chodzący koszmar. Głupia, ale przekonana o swojej wyjątkowości osoba z wiecznym kwasem na gembie, pouczająca wszystkich wokoło, ale zarazem ślepa na rzeczywistość. Everest idiotyzmu osiągnęła całym tym wątkiem Łódbury i ciskaniem się z Filipem. Wszystko było w niej okropne, wszystko! Strasznie beznadziejnie stworzona i zagrana postać - no chyba że Holden zagrała specjalnie właśnie taką bohaterkę.
Mimo całej mojej niechęci do Carol i tak wolę ją dziesięć razy bardziej, nawet z bezpłciową Becią pod pachą, od jednej Andrei :D
W moim odczuciu łączniczką nie była żadną, ani tym bardziej nie była rozdarta. Między czym miałaby wybierać? No bo sorry, trzeba być skończonym głupcem, żeby być wciąż rozdartym po wizycie w więzieniu. Co ona myślała, że Carol jej doradziła zabicie Gubernatora we śnie, bo nie lubiła jego fryzury?
Nie wiem, czy informacje zawarte w podanym przez Ciebie tekście są bzdurami - zweryfikujemy to za parę miesięcy :) Po prostu znam styl pisania Tomba i wiem, że gdy ma możliwość ponarzekania na "tfurców" TWD to robi to bez zastanowienia :)
NIE MA MNIE NA TYM FORUM . nie kreci mnie takie cos . troszke brak czasu . jestem fanem serialu widzialem kazdy odc wiecej niz raz i ograniczam sie do tego . (i rozmowek o tym na filmwebie) interesowalo mnie czy juz wiadomo cos wiecej o 5 sezonie . poszperalem na zagranicznych stronach a potem w wujka google po polskich . ten artukul byl pierwsza rzecza ktora mi wyskoczyla. chcialem zweryfikowac ten informacje tutaj . tyle : wiec wielkie dzieki za weryfikacje:)
W przypadku zapowiedzi do TWD to często jest tak że obiecują wiele a wychodzi całe g***o za przeproszeniem z tych obietnic,patrz odcinek finałowy 4 sezonu huczeli że będzie kontrowersyjnie,brutalnie i że zginie jedna z głównych postaci,dostaliśmy to?NIE,sam epizod "A" bardziej by pasował jakby był umieszczony przed finałem.
A Joe, szef grupy która przygarnęła Daryla? Może nie był to główny-główny charakter ale też nie był postacią, która chowała się na drugim planie.
"A" jest moim zdaniem wyważonym odcinkiem - nie było tak źle jak w finale trzeciego sezonu, ale jednocześnie nie było tak dobrze, jak przy finale drugiego. Ot, takie dziwne "cuś" jednak sama końcóweczka, rzut kamery na Glenna, Abrahama i pozostałych... ciary poszły po karku Pieseu lepiej, niż gdy bawił się kontaktem w ścianie i pudełkiem biurowych spinaczy, wow!
Pomijając kwestię zapowiedzi (które zawsze są aj waj hurra cuda na kiju, będzie osom i zayebiście i buty wam pospadają, a na koniec jest jest jak zwykle uj wielki i szelki), to odcinek "A" jest jednym z dwóch najlepszych w 4 sezonie.
I było kontrowersyjnie i brutalnie :) Wszak był Rick wgryzujący się w tętnicę, był zamiar gwałtu na dziecku i było składowisko ludzkich szczątków. Tak więc pewne granice zostały przekroczone.
Żeby nie było - ja się jakoś bardzo nie nastawiam na przyszłym sezon ;) Jakby nie było zamulacze i nudziarze TWD dalej żyją.
Jak dla mnie było zbyt lekko mimo wszystko,Rick wgryzający się w szyje Joe'go to miało być brutalne i kontrowersyjne?nie dla mnie,w ogóle dużo ciekawsze wydawał mi się moment nie pokazany w ogóle w którym Rick rozpruwa tego oblecha,o próbie gwałtu nie będę się nawet wypowiadał bo jeszcze sobie coś ktoś pomyśli xd,a zamiast kości i innych resztek oczekiwałem bardziej oddartych ze skóry zwłok zawieszonych pod sufitem i paru poćwiartowanych.
Teraz chyba wyszło że jest ze mną coś nie tak x)
"Jak dla mnie było zbyt lekko mimo wszystko,Rick wgryzający się w szyje Joe'go to miało być brutalne i kontrowersyjne?"
Nie, to miał być zaczerpnięty z komiksu element (w sumie cała ta scena jest zaczerpnięta, tyle że są tam bezimienni bandyci zamiast Claimersów i nie ma Daryla, który w komiksie nie występuje), który miał pokazać, w jak niewielkim stopniu różnią się ludzie od szwendaczy - że w pewnym sensie to tak naprawdę ludzie są tytułowymi żywymi trupami, zwłaszcza że wszyscy są zarażeni. W komiksie zaznaczono to nawet dosadniej, gdy Rick w więzieniu wystosował dość długą przemowę do reszty grupy, kończąc ją słowami "We are the walking dead".
Chociaż w pewnym sensie ta scena, jak kilka innych w "A", jest brutalna i kontrowersyjna. W komiksie są brutalniejsze, ale raczej nie do pokazania w telewizji. :P
"NIE,sam epizod "A" bardziej by pasował jakby był umieszczony przed finałem."
Dlaczego? Trudno o lepszy cliffhanger niż nam zaserwowano. W całym uniwersum jak na razie przebija go chyba tylko koniec IV epizodu drugiego sezonu gry TWD.
Wiesz, mimo tematyki TWD jakoś bardzo kontrowersyjny ani brutalny nie jest, więcej "be" się dzieje w Ichim, czy innych azjatyckich filmowych dziwolągach. Ale jak na TWD cała sekwencja od najścia zbirów na Ricków do końca jest moim zdaniem kapitalnie nakręcona i ja osobiście miałam ściśniętego żołasa to oglądając (mam do tej pory, ile razy to obejrzę). Jedynie Darylek trochę poptuł nastrój, ale mu wielkodusznie wybaczam. Ale poza tym wszystko jest idealne i moim zdaniem szokujące, jakby nie było byliśmy świadkiem czegoś, co zapowiadało się na jedną z najbardziej odrażających scen, jakie można sobie było wyobrazić, która został zastopowana w brutalny sposób.
Podobnego kalibru - choć innego gatunku były chyba tylko 3 sceny w TWD: śmierć zombi Sophi, śmierć Lori (ze względu na sprawcę) oraz śmierć małych sióstr.
A śmierć Shane'a i rozpacz Ricka nad jego zwłokami? W sumie dekapitacja Hershela i scena z odciętymi głowami w akwariach też pasują.
Eee.. nieee :) Gubi był groteskowym villainem, to czesanie córeczkowych odpadających włosków było tak głupie, że aż śmieszne. Dekapitacja Hersha była dla mnie na tym samym poziomie, co śmierć Merla: Gubi tak naprawdę przegrał wizerunkowo, na dodatek okazał się dupą, nawet głowy nie potrafi ściąć, o Merlu i scenie jego odejścia w zaświaty nawet nie chce mi się pisać.
Twórcy też dali ciała zabijając tak mocne, charakterystyczne postaci.
A co do Szejna, to też go żałuję, ale jego śmierć w kwestii kontrowersyjności była taka se.
Oczywiście piszę z mojego punktu widzenia :)
Cóż, biorąc pod uwagę skłonność zombie do "odrywania" sobie kończyn, podejrzewam, że dużo łatwiej jest ściąć głowę szwendaczowi niż żywemu człowiekowi. Wskazuje na to także scena z amputacją nogi Hershela.
Spoiler z komiksu
Gubernator w komiksie skrócił Ricka o prawą dłoń jednym ciachnięciem, ale nadgarstek to nie kark, jakby nie patrzeć.
Koniec spoilera
"Twórcy też dali ciała zabijając tak mocne, charakterystyczne postaci."
Niby dlaczego? Mają być nieśmiertelne, czy jak? Zarówno Hershel, jak i Merle spełnili swoją rolę w serialu. Zamknięto też wszystkie wątki związane z nimi.