Wiedźmin
powrót do forum 1 sezonu

CO DO krytyków

ocenił(a) serial na 6

weźcie sie wyp.... Gra tron ma 8 ocen krytyków i ma niby średnia 8 " genialne multów szerokość wątków 8, 9 10!!'' eee na podtsawie ksiązki? im dalej tym większe ścierwo a tu nagle 18 krytyków się znalazł - w to nie pasuje to źle to nie tak...- na ile daliście gre o tron? gdzie 1 odc kosztowal 6-15 mln dolarów xd

ocenił(a) serial na 4
knaja0413

Spekuluje się, że sezon Wiedźmina kosztował Netflixa ok 70-80 mln $. Czyli ok 10 mln za odcinek. Ten sam poziom finansowy, co późniejsze sezony GoT. Pierwszy sezon GoT był skromniejszy od Wiedźmina, a i tak wypadł lepiej. Owszem, sceny walki są dopieszczone i bardzo efektowne, jest wręcz przesycenie efektami specjalnymi - serial ma zalety.
Ale wad w nim nie brakuje. Tak w pigułce:
1. Brak wprowadzenia do postaci i świata - osoba, która nie zna książki/gry będzie pogubiona ilością ras, państw, imion bohaterów i zasad panujących w tym universum, które padają bez żadnego uzasadnienia. O co chodzi w prawie niespodzianki? Dlaczego Nilfgaard wlaczy z Cintrą i kto jest tym złym? Kim są driady? Co to znaczy "wiedźmin"? Tyle pytań, a odpowiedzi brak.
2. Zagmatwana narracja w 3 wątkach ze zmienną linią czasową. Już ze względu na pkt. 1, osobie, która nie zna świata wiedźmina będzie ciężko zorientować się co właściwie ogląda. Ale skoki czasowe i narracyjne tylko pogłębiają problem. Mało tego, czarodzieje się nie starzeją, a wiedźmini starzeją się bardzo powoli, przez co nie da się zorientować odnośnie sekwencji wydarzeń patrząc na młodych/starych bohaterów - wszyscy wyglądają tak samo dziś, 5, 10 czy 20 lat temu. Jakby tego było mało, twórcy wcisnęli (wyglądającego na 20 lat) Jaskra na bal zaręczynowy Pavetty. Po czym oglądamy kolejne przygody Geralta i Jaskra z już po rzezi Cintry (ok 13-15 lat później). Jaskier oczywiście dalej wygląda na 20 lat. Jest wampirem? Bardowie też się nie starzeją? Dociekanie nie ma sensu, scenarzyści Netflixa pewnie sami nie znają odpowiedzi.
3. Scenariusz wygląda jakby ktoś obudził się na kacu pierwszego dnia zdjęć i przypomniał sobie, że jeszcze nic nie napisał. Chaos i chaos, nudy i nudy. Dialogów brak. Opowiadanie z Doliny Obfitości zaczyna się od środka i kompletnie nie da się zrozumieć o co w nim chodzi. Jest sobie wiedźmin, idzie i idzie, aż tu atakuje go ni z gruszki ni z pietruszki jakiś faun. Po chwili szamotaniny, Geralt budzi się w jaskini, gdzie gada z nadpobudliwymi elfami. Rozmawiają o czymś kompletnie abstrakcyjnym - jakieś jedzenie, jakieś kradzieże? Skąd to się niby wzięło? Scenarzysta może wiedział, ale zapomniał napisać. Albo biegł na tym kacu do studia tak szybko, że pogubił część kartek i wypadły sceny, które to miały wyjaśnić. Mówi się trudno...
4. Brak budowania postaci i relacji między nimi. Wiąże się to trochę z pkt 1. W pierwszym odcinku oglądamy wielką bitwę o Cintrę. Dramatyzm, patos i heroizm. I nuda. Bo oglądam tych ludzi po raz pierwszy. Nie wiem kto jest kim. Nie wiem o co walczą i po co. Kiedy Ned Stark został zabity na koniec pierwszego sezonu GoT, wszystkim opadły kopary. Zabili "głównego" bohatera, z którym budowaliśmy relację przez calutki sezon. Takie dramatyczne akcje działają. Zabijanie "ważnych" postaci zanim się je porządnie przedstawi - nie. Nie ma też budowania jakichkolwiek innych relacji. Dlaczego Geralt tak szlochał za Renfri? Dlaczego zakochał się w Yennefer? O co właściwie chodzi w tej jego dziwnej relacji z Jaskrem? Dlaczego Geralt rzucił się w objęcia Ciri w ostatnim odcinku, skoro nigdy nie zamienili słowa? Najwidoczniej wytłumaczenie jest to samo - scenarzysta, kac, pośpiech, zgubione sceny...
5. Płytkość świata. Wszystko jest zero-jedynkowe. Jest Geralt, Yennefer i Ciri - oni są dobrzy. Dobrzy są też ci, którzy z nimi trzymają, jak Jaskier, Borch, Myszowór, czy Triss. Ci którzy się im sprzeciwiają to ci źli. Elfy to biedni i uciśnieni, a ludzie to źli rasiści. Nawet rada czarodziejów jest spolaryzowana. Ci co bronią Sodden są ok, a ci, którzy ich nie poparli - wręcz przeciwnie. Koniec. Nuda, nuda i nuda. A gdzie intrygi na miarę knucia Little Fingera, Lorda Varysa i Tyriona? Gdzie jakakolwiek głębia? Brak i nie ma.
6. Miałka muzyka, która kompletnie nie buduje klimatu - na dobrą sprawę mogłoby jej w ogóle nie być i nic by się nie zmieniło. Tego chyba nie trzeba rozwijać - jaki jest koń każdy widzi. Na uznanie zasługuje "Toss a coin..." - niektórzy powiedzą, że zbyt pop-owa, ale osobiście uważam, że jest do przyjęcia.
7. Drętwa gra aktorska. Dialogów brakuje, bo wiadomo, scenarzysta, kac, zgubione kartki... Ale jak już są, to mają charakter drętwych monologów, a postacie zamierają, by wygłosić swoje kwestie jak dzieci z podstawówki na konkursie recytatorskim. Zobaczcie tylko scenę z Yen i Istreddem po "seksie z widownią". Dłuugi dialog, w którym młodzi, dynamiczni kochankowie z polotem stoją jak dwa słupy soli. R2D2 z pierwszych części Gwiezdnych Wojen popisał się lepszą mimiką i ekspresją. Tak się teraz robi w Hollywood?
8. Błędy logiczne i niekonsekwencja. Wymieniony Jaskier na zaręczynach Pavetty, czy "wybuchające" znikąd gorące relacje między bohaterami to wierzchołek góry lodowej. Weźmy pod lupę odcinek 1: Dlaczego Geralt, który nie chce wybierać stron w konflikcie Renfri - Stregobor... postanawia wybrać stronę i wyrżnąć ekipę Renfri? Przecież deklarował neutralność? Stwierdził, że mniejszym złem byłoby zabicie 6 osób niż jednej? A nie lepiej byłoby pozwolić załatwić im swoje problemy między sobą? Bitwa o Cintrę: dlaczego Calanthe pyta o posiłki w samym środku walki? Zapomniała zapytać zanim zaczęli się tłuc, czy może Eist dopiero wtedy dostał SMSa od chłopaków: "sorry, mieliśmy wypadek, nie dotrzemy. Następnym razem!"? Inne odcinki nie są, niestety, lepsze.

A w odpowiedzi na post OP - GoT było świetne. Wprowadziło nową jakość i nie popełniło tak karygodnych błędów jak powyżej. Pierwsze sezony zasługują na "9". Z czasem poziom zszedł do okolic "8". Ostatni sezon to żart i porażka i zasługuje na jakieś 5-6 za rozmach i dobre chęci. Ósmemu sezonowi GoT można w sumie zarzucić praktycznie to samo, co Wiedźminowi (poza brakiem budowy postaci, bo te zostały już świetni zbudowane przez poprzednie sezony). W całokształcie GoT zasługuje na 8. Wiedźmin - jak na razie - nie.

ocenił(a) serial na 7
knaja0413

Jestem człowiekiem, który w skutek obejrzenia produkcji Netflixa... nabawił się traumy. Zniechęciłem się nie tylko do serialu ale także do gier i książek.

Na tą chwilę nie potrafię znaleźć ani jednej zalety w dziele Netflixa.

Pierwsze sezony Gry o Tron (mym zdaniem do 5) oferowały bardzo dobry scenariusz, co najmniej porządnie wykonane efekty, świetną muzykę oraz doskonale dobranych aktorów (przeważnie brytyjska szkoła aktorska). Nie miały astronomicznego budżetu. Sezon 1 i 2 nie mogły zaoferować widzowi rozmachu więc stawiano na sceny kameralne. Rozmowy w alkowach itd. W takich okolicznościach pierwsze skrzypce grał aktor, scenariusz, dialogi. Wytworzona atmosfera. Brytyjscy aktorzy doskonale radzą sobie w takich warunkach.

Wiedźmińskie opowiadania to przeważnie właśnie takie kameralne sceny. Nie wymagają ogromnego budżetu lecz warsztatu. Netflix tego nie zaoferował, a z książkowego pierwowzoru pozostały smutne popłuczyny.