Fajnie, że w ogóle zdecydowano się przenieść młodych bohaterów na ekran, ale sama produkcja wypada dość przeciętnie, momentami wręcz nudno. Bohaterowie co chwilę gubią się w alternatywnych rzeczywistościach albo wspomnieniach, zazwyczaj w trakcie różnego rodzaju transów – wywołanych lekami, porwaniami, wpływem Rachel czy jeszcze innymi, równie wydumanymi powodami. W rezultacie faktycznej fabuły jest tu bardzo mało. Widać, że zabrakło na nią pomysłu, a te liczne „ucieczki” służą jedynie wypełnianiu czasu ekranowego.
Na minus również dobór obsady: Starfire kompletnie odbiega od komiksowego wyobrażenia, a Rachel – choć śliczna – zupełnie pozbawiona jest mroku i tajemniczości, które są kluczowe dla tej postaci. To nie powinna być „ładna” bohaterka. Minka Kelly jako Dawn wypada blado – dosłownie i w przenośni. Piękny obrazek, ale bez najmniejszej emocji. Do tego tragicznie wyglądający i kompletnie niepraktyczny kostium Gołębia.
Na plus zdecydowanie Superboy, dobrze wypada też Donna, Hank i reszta ekipy prezentuje się całkiem nieźle.