a mi się barzo podoba, choć sailor moon nic nie przebije :P
w tokyo mew mew przedewszystkim wypista kish ( w komiksie jakoś inaczej chyba się pisze jego imie)
quish rządzi! Taki z kompleksem elfmana (ah ten wzroook ;P). Anime jeszcze nie oceniam, bo obejrzałam tylko 2 odcinki, a manga wymiata, moja ulubiona z rodzaju magical girls.
To prawda, ale jedna rzecz była lepiej dopracowana niż w SM. Otóż w TMM wojowniczkom i wojownikom zmienia się kolor oczu i włosów po przemianie, więc naturalne jest, że nikt ich nie rozpoznaje. Natomiest w SM twarze są identyczne, trudno żeby nie skojarzyć np. blondynki uczesanej w odango z czarodziejską blondynką uczesaną w odango...
UWAGA, SPOILER!!! Dlatego dziwne jest, że Usagi uważa Motokiego, a Naru Nephrite'a, za Tuxedo, choć gołym okiem widać, że obydwaj mają nie ten kolor i długość włosów. W Tokyo Mew Mew dużo trudniej jest rozszyfrować tożsamość Błękitnego Rycerza, bo nie jest podobny do nikogo w szczególności, trochę przypomina Mew-zwierzaka, trochę kosmitę, a potencjalnych kandydatów jest trzech. I to mi się podoba. KONIEC SPOILERA.
Mnie się wydaje,że ten gościu ma na imie Kishu.A TMM mi się naprawde podoba szkoda tylko,że nie wsadzili tego na Jetix (Ale wiecie ciężka sprawa z tym dubbingiem).
jeżeli chcecie zobaczyc gorszą podróbe sailor moon to polecam mermaid melody tam jest wiecej podobieństwa do sailorki niz w tokyo mew mew
To prawda, tam jest jeszcze więcej podobieństw.
UWAGA, SPOILER! Roztrzepana Momoko - Usagi z włosami ChibiUsy, delikatna i kobieca Yuri - Ami/Minako, wojownicza i wysportowana Hinagiku - Rei/Makoto. Scarlett - Outer Senshi, ewidentnie. Jest zła Królowa, generałowie i Youma. Pierwsza miłość, wysoki blondyn Yanagiba - Motoki oniisan. Początkowo złośliwy, potem zakochany Yousuke - wypisz, wymaluj Mamoru, a Viento - to Endymion... Jest i magiczne zwierzątko, bez którego pomocy trudno się obejść... Relacja Pluie i Aqueldy przypomina chwilowy sojusz Jadeite i Thetis, z podobnym efektem. W serii OAV Momoko zamiast soku napiła się wina na eleganckiej imprezie, gdzie wszyscy mówili po engriszu - znacie to? A także magiczna broszka Momoko, i oczywiście przemiany bohaterek, budzące miłe wspomnienia; a także walki z demonami, w których decydujące jest zaklęcie głównej bohaterki... KONIEC SPOILERA.
Nie drażniło mnie to. Jakby szósty sezon Sailor Moon. W sam raz dla tych, którzy obejrzeli wszystkie 200 odcinków, 3 filmy i wszystkie dodatki specjalne, i mają uczucie niedosytu. Inne, podobne: Tokyo Mew Mew, i wbrew pozornym różnicom, Magic Knight Rayearth. Polecam.
Oczywiście, że tak. Pięć dziewczyn: 1 - nieco niezdarna, nieco nadpobudliwa i bardzo zakochana głóna bohaterka; 2 - nieśmiałą kujonka; 3 - bogata, nieco zepsuta, która ciągle dokucza głównej bohaterce; 4 - wysportowana chłopczyca; 5 - nastoletnia idolka... Mamy coś w rodzaju Królestwa Ciemności, generałów i Youma, które pacyfikuje się zaklęciem podobnym do Uzdrowicielskiej Mocy Księżyca... Wbrew recenzjom różnych krytyków, którzy nie zostawili na tym suchej nitki, podoba mi się. Z reguły bywa tak, że gusta krytyków nijak się mają do gustów widzów.