Pamiętam, jak oglądałam go mając jakieś 14 lat (leciał wtedy w Regionalnej Trójce), i w wielu momentach człowiek nie mógł powstrzymać się ze śmiechu, gdy widział te ciągłe „wojny“ między zapatrzoną w siebie i niezbyt lotną hrabiną Colombine, oraz jej odwieczną rywalką - nieco bardziej bystrą hrabiną de Plonge (wieloletnia kochanka jej starego męża-impotenta), a do tego to karykaturalne przedstawienie ówczesnego dworu francuskiej królowej, słynnej Marii Antoniny, która także rozumem nie grzeszyla i z tego też względu była obiektem drwin całego Paryża. :)
Hrabina Colombine była jednak w nieco lepszej sytuacji, jako że miała do pomocy dwoje zaufanych (?) sług - zdzirowatą pokojowkę Lisette, oraz homosia lokaja, a w niektórych momentach ich potyczki przypominały trochę kultową serię Black Adder.

Zajeb... Serial i tyle!