Zrzucanie winy na muzyków za cały ten chaos, chyba nie do końca słuszne. Najbardziej oberwało się, RHCP i Limp Bizkit. W rzeczywistości wokalista Limp Bizkit tak stracił kontrolę i uwagę tłumu, że w kółko pytał czy ma wyłączony mikrofon i przerwał wstęp do swojej piosenki dopóki tłum nie zaczął odpowiadać.
Basista Red Hot Chilli Peppers w kilku zdaniach stanął po stronie obmacywanych kobiet i potępił takie zachowanie - od razu jak to powiedział kamera ląduje na roznegliżowanej dziewczynie obmacywanej przez kogoś z tłumu. Tak bardzo wszyscy słuchają swoich idoli.....chyba niekoniecznie.
Możliwe, że gdy grany był soft rock to tłum tak nie skakał, ochrona była spokojniejsza itp. Ale tłum zawsze będzie skakał i nie musi to być aż tak groźne.
Moim zdaniem za krótko omówiono jakie kontrowersje przedostały się do prasy już po festiwalu. Ogólnie dość dobrze zrobiony dokument. Pokazuje różne strony widzenia.
Widać, że organizatorzy nadal nie są w stanie w pełni uzmysłowić sobie swoich błędów.
Ja bym nieco mniejszą winą obarczała muzyków i muzykę a większą organizację. tysiące świeczek na festiwalu rockowym? Smażenie się na betonie przez 3 upalne dni?
Można było to zorganizować lepiej. Ludzie, którzy zachowują się jak zwierzęta zawsze będą częścią tłumu, zawsze może znależć sie ktoś, kto będzie podjudzał.
Chodzi o zadbanie, aby takie osoby nie mogły wyrządzić krzywdy, a tu o to nie zadbano.
No i bardzo smutne nawiązywanie do woodstocka 69'. Znaki "Love and Peace" kiedyś i "Show me ur tits" w 99'. Co to miało ze sobą wspólnego prócz Hendrixa na koniec?
Zgadzam się. Nie można winić artystów za to że znaleźli się ludzie którym demolka sprawia wiekszy fun niż zabawa przy muzyce.
Ktoś dobrze w tym filmie powiedział że nie da się (ze sceny) zapaniwać nad 300 tys tłumem. Za to na pewno można stwierdzić że da się lepiej zorganizować taką imprezę i zadbać o jej uczestników.
Domyślam się że w tych ludziach była wielka irytacja na to że nie mają się gdzie umyć, gdzie schować przed słońcem, co włożyć do buzi.
Ceny, infrastruktura oraz zasoby ludzkie, pokojowy patrol, dźwiękowcy... Za to wszystko odpowiadają organizatorzy. Ludzie musieli czuć że to festiwal robiony dla kasy, nie dla nich.
Każdy kto był na polskim Woodstocku wie jak wszyscy o siebie dbają i jaką moc mają słowa Jurka że sceny. To szok że tutaj żaden z organizatorów nie miał "posłuchu" + ta naiwna akcja ze świecami... aż zaczęłam się zastanawiać i snuć teorię spiskową czy oni po prostu może chcieli tej rozpierduchy? Festiwal przeszedł do historii i może o to chodziło?
Oczywiście że nie da się zapanować nad 300 tys tłumem ale z łatwością da się taki tłum rozwścieczyć.
Naprawde uważacie że frontman limp bizkit krzyczący ze sceny do tłumu: "czas coś rozjebać!!, mieliście zły dzień? to wyrzućcie złe emocje i zniszczcie coś!" nie spodował tego że tłum zaczął demolować wszystko wokół?
Zgadzam się. Tam co drugi na scenie w jakiś sposób podrażniał tłum.
A "Fire" na koniec przy rozdanych 100 000 świec? Tylko idiota nie umie dodać 2+2. Gdzie lewactwo, tam syf.
Proponuję ci zajrzeć na imprezy prawicowych narodowców. W życiu takich agresywnych ludzi nie widziałem. Lewaki są częściej pokojowo nastawieni. Wszystkie imprezy z hasłami pokój i miłość to imprezy lewaków a prawicowe zwierzęta wola raczej hasła szerzące nienawiść.
oczywiście, ze cały twój świat kręci się wokół polityki, jeśli nie wiesz dlaczego woodstock 99 skończył się w ten sposób to współczuję braku umiejętności logicznego myślenia, niestety nie miało to nic wspólnego z ta okrutna lewica, przez która nie możesz spać.
Śpię spokojnie, bo wiem, że głupota, którą widać reprezentujesz (co widać od razu po Twoim wpisie), mnie nie tyka. Obojętnie z jaką pianą na ustach zdecydujesz się na odpowiedź, to wiedz, że mnie ona nie interesuje, tak jak nie interesują mnie chwasty na ogrodzie mojego sąsiada, więc nie spodziewaj się już żadnej reakcji.
Dzięki za podpowiedź, w szambach nie bywam, więc szansa na spotkanie znikome. Spłukuję cię.
Ty? Zadomowiłeś się w szambie i jako, że nic innego nie widzisz, myślisz, że musi tak być. No i zostań tam, bo tam twoje miejsce.
Jeśli miałoby to takie znaczenie, to na każdym koncercie punkowym miałbyś mord i podpalanie, bo krytyka systemu w ich tekstach zachęcałaby do niszczenia wszystkiego dookoła. Zgadnij, czy tak się dzieje.
Jest taka dziedzina psychologii, która nazywa się psychologią tłumu. Od ponad 100 lat wybitni psychoanalitycy udowadniali to co mówie. Na przykład taki Sigmund Freud twórca teorii o id, ego i superego, prawdopodobnie najwybitniejszy psychoanalityk ever stworzył teorie dynamiki grupy i procesów grupowych w której stwierdza, że na tłum takie rzeczy jakie się wydarzyły mają wpływ. Kropka. To jest fakt a nie opinia. Z faktami się nie polemizuje. Fakty to fakty.
I po co te setki badań teorii i analiz? Przyszedł dragon niszczyciel, który ch*uja wie i w dupie był nie ma pojęcia o psychologii ale na punkowych koncertach się nie zabijają więc to potweirdza jego teorie.
No i ch*uj no i cześć
Artyści nie są winni tego, co się stało. W moim odczuciu to była na siłę dorobiona dramaturgia, opowieść, żeby było o czym mówić przez 3 odcinki.
Oczywiście że są winni. Niejeden artysta krzyczący różne rzeczy ze sceny został pociągnięty do odpowiedzialności karnej za podżeganie tłumu. Chociażby rysiu peja na naszym podwórku
Kiepski argument, bo jest różnica między tekstem piosenki, a powiedzeniem wprost przez artystę w konkretnym kierunku "wiecie co z nim zrobić".
W życiu Fred nie był winny temu że organizatorzy oszczędzali na ochronie i sanitariach oraz doprowadzili do tego że w strefie z jedzeniem były ceny z kosmosu. Ludzie z poprzedniej generacji myśleli że jak młodzi wysupłają 100 kilka dolarów i zapłacą niebotyczną kasę za wodę to będzie "flower power" i jeszcze posprzątają za innych xD kompletne niezrozumienie biznesu i podejścia do młodzieży w latach 90.
Osobną sprawą są wypadki molestowania kobiet ale znowu - ochrony było za mało i musieli pilnować sceny zamiast patrolować teren i być wśród tłumu żeby ktoś mógł podejść i zgłosić wypadki.