Zgodze się z recenzją pod jednym względem na pewno:
Wielką głupotą scenariusza było uziemienie przed ewentualną nastepną serią pana Senta. Bartek Topa zamigotał feelingowym aktorstwem na tle kalkomanii sztywnych manekinów tej serii. Może jeszcze Czarek Pazura wprowadził troche oszczędnego autentyzmu (mnie przyzwyczajonego do blazenady mocno pozytywnie zaskoczył) i bardzo ludzko autentyczna kobieta Kruszona grana przez Magdalene Różczke... (kruszon przy niej grał jak ministrant)

Najbardziej jednak chwalę tego którego nie bedzie :) Ucięto nogi powodzeniu ewentualnej kolejnej serii :) Nikt pewnie nie wiedział, że Bartek Topa potrafi tak to popisowo rozegrać. W sumie to błąd obsady że tak dobrego aktora wstawiono w takiej roli (nie dość że przyćmiewał to umarł scenariuszowo) :)