Już w pierwszym odcinku, a właściwie pierwszych minutach czy sekundach pojawia się taka głupotka jak fakt, że Ivy wie, że spędziła tam akurat 13 lat, ale detektywów to w ogóle nie dziwi. Później w którymś odcinku Ivy mówi, że już uprawiała seks, a jej rodzina zero zdziwienia. Wszystko też wskazywało na to, że druga porwana dziewczynka to córka porywacza i Ivy. Wiek by się zgadzał. Czekałem tylko, aż powiedzą, że była adoptowana. Potem się dowiadujemy, że mieli dziecko, ale to nie była ta dziewczynka. Czemu akurat, więc porwał to dziecko? Ogólnie spodziewałem się jakiegoś twistu na koniec. Trochę za bardzo przeciągnęli ten serial. Wątki postaci drugoplanowych kompletnie nic nie wnoszą do fabuły.