Pierwszy sezon wciągnął mnie od samego początku. Byłam na tyle ciekawa tego, co kryje się na 13 taśmach, że zarwałam nockę. Drugi sezon też jest ciekawy, ale wiemy już, co się stało, odkrywamy jedynie kolejne karty. Mimo wszystko, cała sprawa dotycząca Hannah była dla mnie o wiele ciekawsza, niż ta związana z Brycem w 3 i 4 sezonie. Przykro patrzeć, jak Clay stacza się z odcinka na odcinek...
Najmocniejszą sceną był według mnie gwałt na Tylerze w ostatnim odcinku 2 sezonu. Patrzyłam na to, a łzy same płynęły mi do oczu. Sceny są tu odwzorowane doskonale!
Mocną sceną było też samobójstwo Hannahy na końcu 1 sezonu ale Netflix wywalił te 3 minuty bo wywołały jakieś negatywne emocje. Nie wiem czy gdzieś można tą scenę teraz znaleźć ale moim zdaniem była ciut mocniejsza od tej sceny z Tylerem. Przy momencie podcinania żył można było odczuć ból jaki przeżywała Hannah - ten fizyczny rzecz jasna.