Irytowała mnie większość bohaterów a mianowicie irytował mnie:
mikro-hinduso-latynos-gay- dobrarada- Tony,
córka-dwóch-gejów-skośnooka-lesbijka-Courtney
wszechmocny (chwyta babkę za kark i robi z nią co chce itp), nietykalny gwałciciel Bryce, chociaż jemu wybaczam, bo scenarzyści pozwolili mu wygłosić najlepszą kwestię w całym serialu, tak mi się ona spodobała, że ją zacytuję, można powiedzieć, że na tle kwestii innych postaci, które miały być głębokie złota myśl Bryce'a lśni jak brylant na tle pospolitych kamieni:
"(...) laski lubią gierki (...)jesteś prawiczkiem? (...) wszystko jasne, zaruchaj kilka razy albo przynajmniej spróbuj i wróć tu - pogadamy jak dorośli."
No "miszcz"...
oczywiście najbardziej irytowała mnie para protagonistów czyli Clay robiący z siebie z odcinka na odcinek coraz większego idiotę oraz oczywiście nasza nieszczęsna Hannah...
Irytowała mnie swoim postępowaniem, ale chyba jednak bardziej swoim wyglądem, bo im dłużej na nią patrzyłem tym bardziej męczyła mnie myśl, że zatrudniono niewłaściwą aktorkę do tej roli, przeszkadzały mi przede wszystkim jej zbotoksowane usta (kiedy coś mówiła nie mogłem skupić się na tym co mówi tylko ciągle zadawałem sobie pytanie - jak uczennica liceum może mieć takie obleśne zbotoksowane wargi?) no i oczywiście jej ewidentna nadwaga, a to z tego względu, że z powodu tej nadwagi absolutnie nie miała prawa znaleźć się na tej strasznej liście jako "najlepszy tyłek", bo jak powszechnie wiadomo nie ma dobrego tyłka bez smukłej talii a Hannah zamiast talii miała oponkę. W sumie to takim klockiem była, na moje oko musiała chyba ważyć z dwa razy tyle co chudzinka Clay. Twórcy serialu zamiast robić z niej skrzywdzoną piękność mogli uczynić jej nadwagę jeszcze jednym gwoździem do jej trumny i już byłoby bardziej sensownie.
No i jeszcze irytowały mnie rozmowy Claya i Hanny - drętwo ironiczne rodem z Bewerly Hills 90210
W sumie to sympatię poczułem tylko do Justina, który generalnie chęci miał dobre, ale okoliczności wybitnie mu nie sprzyjały, no i na jego korzyść działało również to, że padł ofiarą przemocy seksualnej. Otóż jego dziewczyna Jessica chciała zrobić mu wbrew jego woli blow-joba, można powiedzieć, że został prawie biedak zgwałcony.
Właśnie Jessica... Do niej też poczułem sympatię, w przeciwieństwie do Hanny im dłużej na nią patrzyłem tym bardziej mi się podobała. Zdecydowanie to właśnie ona powinna znaleźć się na tej liście zamiast swojej przyjaciółki.
Apropos Jessici naszła mnie jeszcze taka refleksja. Gdybym był kobietą to chyba nie chciałbym żeby doniesiono mi że zostałem zgwałcony gdy byłem nawalony do nieprzytomności, bo i tak niczego bym nie pamiętał i żadne symptomy nie kazałyby mi pewnie snuć jakichś niepokojących podejrzeń a gdybym się jednak dowiedział no to wiadomo - niezależnie od tego czy gwałciciel pozostałby bezkarny czy jednak poniósłby nawet najsurowszą karę to i tak trauma i tak.
Czyli generalnie serialu nie uważam za jakiś bardzo dobry, ale dałem się złapać i obejrzałem go do końca z ciekawości jak to się wszystko rozwinie. No i nie będę ukrywał, że parę scen mnie wzruszyło.
Ciekaw jestem co teraz twórcy wykombinują w kolejnym sezonie. Może głównym bohaterem będzie w nim samobójca tym razem płci męskiej i zamiast kwestii "wszyscy faceci to dupki, są dwa rodzaje mężczyzn - jedni są dupkami zawsze a drudzy czasami" usłyszę kwestię "wszystkie kobiety to zołzy, są dwa rodzaje kobiet - jedne są zołzami zawsze a drugie czasami".
A może jednak wszystko skręci w zupełnie innym kierunku, pod koniec sezonu pierwszego pojawiło się sporo broni (Jessica ujawniła swój dostęp do arsenału ojca, Tyler kitrał parę armat, Justin i Alex też coś tam mieli) więc może w drugim sezonie szykuje się rozpierducha na większą skalę.