No właśnie.

Tak jak w tytule. Serial mnie wciągnął, połykałem kolejne odcinki jeden po drugim ale...

Kompletnie nie rozumiem postawy głównej bohaterki. Oskarża o swoją śmierć zwykłych uczniów, za całkowicie normalne sytuacje, które zdarzają się w szkołach notorycznie. Przykładowo. Co takiego zrobił jej Zach? Kompletnie nic. Chciał być miły, olała go, uniosła się na niego i odrzuciła. Prędzej to on miał powód do załamania się, niż ona. Kompletnie nie rozumiem dlaczego znalazł się na kasetach. Tak jak większość, która znalazła się na tych kasetach. Byłe przyjaciółki? To normalne że przyjaciele się kłócą, rozstają, przyjaźnie przeradzają się we wrogość.

Rozumiem złość na Bryce'a, oczywiście, gwałcicieli trzeba karać. Ale to ona zrobiła krzywdę Jessice, której nie pomogła, a mogła. Poza tym, tak się nie rozwiązuje takich sytuacji. Była świadkiem gwałtu, nagrała taśmy, zabiła się i tyle. Zamiast dążyć do ukarania sprawcy, to poszła do niego do domu na imprezę jak gdyby nigdy nic. Wystarczyło że uczniowie olali by te taśmy, nie znalazłby się taki Clay i wszystko zostałoby zatuszowane, bo reszta ani myślała by cokolwiek zgłaszać, a Bryce dalej by sobie gwałcił koleżanki.

Podsumowując. 3/4 osób na kasecie była kompletnie bez winy, 1-2 może delikatnie mogły przyczynić się do jej decyzji no i 1 była faktycznie winna.

A i tak poza tym. Te jej bezsensowne taśmy doprowadziły do nieudolnego (choć nie wiadomo, bo nie pokazali czy Alex przeżył) samobójstwa.

Tak jak napisał ktoś wyżej. Dziewczyna widząca problemy we wszystkich tylko nie w sobie.