Tony był moją ulubioną postacią zarówno w książce jak i w filmie ale mam wrażenie że w filmie był bardzo...hm... nierealistyczny, wręcz przerysowany. Może zwyczajnie aktor nie pasował do tej roli, a może ja miałam tylko takie odczucie, ale był drobny, delikatnej postury, miał tatuaże, był praktycznie idealny z charakteru, idealny dla przyjaciół a jednocześnie na tyle "straszny" i robiący wrażenie że nikt nie chciał wchodzić mu w drogę. Jakoś coś mi tu nie pasowało, coś mi nie grało, miałam wrażenie że jego postać była na tyle wyidealizowana, że aż sztuczna. Ale mimo to wciąż jest dla mnie najlepszą postacią w serialu. Co do samego serialu, pierwsze 10 odcinków było jak dla mnie takich ot po prostu, były bo sobie były, szybko mi się je oglądało (chociaż abstrakcyjne a wręcz groteskowe zachowanie wielu bohaterów często mnie nużyło), natomiast ostatnie 3, a już na pewno sam 13 odcinek zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Jak do 10 odcinka zachowanie Hannah strasznie mnie wkurzało momentami, tak potem byłam w stanie ją zrozumieć i współczuć.