Jak dla mnie to ten serial mam prawo podobać się jedynie nastolatką (taki nastolatkowy amerykański świat) oraz chyba powinni go również obejrzeć rodzice. Zdecydowanie ukazuje jak ogromy ma wpływ na młodzież środowisko rówieśnicze, ale również social media. Dziś każdy nastolatek ma smartfona i może zrobić zdjęcie w dowolnej chwili. Potem taką fotkę można dowolnie interpretować, albo wykorzystać. Jak sobie przypomnę nasze imprezy w liceum to tylko oddycham z ulgą, że nikt wtedy nie miał cyfrówek. Pamiętacie - trzeba było kupić film, potem ten film gdzieś wywołać. Uważało się co na takich zdjęciach będzie ;) teraz cyberbullying często pojawia się w szkołach, więc warto uświadomić to podstarzałym rodzicom.

Co do samej fabuły to moim zdaniem była mocno naciągana. Zaczyna się od drobiazgów, a kończy jakimś tajfunem przemocy. Dwa gwałty, śmiertelny wypadek po pijaku? serio? aż tyle tego wymyślili?

Samo samobójstwo też nie mnie przekonało. Wygląda to tak, jakby odebrała sobie życie na złość innym. Na tych taśmach, tylko wszystkich oskarża. No umówmy się, nikt nie odbiera sobie, życia,żeby komuś dopiec. Na złość mam odmrożę sobie uszy, na złość znajomym w szkole odbiorę sobie życie. Litości!

Jak dla mnie rodzice Hanny też nie są wiarygodni. Minęło raptem kilka tygodni, a oni normalnie pracują. Matka powinna popaść w taką depresję, że mimo problemów finansowych powinna leżeć w łóżku naćpana jakimś antydepresantami i nie móc sobie samodzielnie zrobić kubka herbaty. Tak wyglądają osoby po utracie dziecka.

Irytował mnie również Tony. Kto to niby miał być? Jakiś guru, mentor z wieloletnim doświadczeniem? To taki sam nastolatek jak inni, a kreowanie go na jakiegoś doświadczonego życiem mądralę było jakieś dziwne i infantylne.

Serial słaby, na siłę przeciągane odcinki. Nastolatkom może się podobać, rodzice mogę obejrzeć ku przestrodze, reszta powinna odpuścić.