Zacznę od tego czym był dla mnie stary Twin Peaks (1990-1991). Tamten serial bardzo mnie zaintrygował. Było w nim mnóstwo tajemniczości, zagadek, oraz niesamowitych i szokujących zwrotów akcji, niezwykle ciekawa i intrygująca postać Boba. Było świetnie, do czasu aż wszystko się wyjaśniło, czyli kto zabił Laurę Palmer i kim naprawdę jest Bob. Potem zaczęła się równia pochyła, różne dziwactwa, które zniechęcały mnie do dalszego oglądania, a kulminacją były już wydarzenia w Czarnej Chacie w ostatnim odcinku, gdzie poziom absurdu i bezsensownych dziwactw osiągnął szczyt. Obejrzałem to z zażenowaniem.
Teraz liczyłem na to, że sequel będzie podobny do pierwszego sezonu. Niestety Lynch wolał dalej brnąć w dziwactwa z końcówki drugiego sezonu. Bezsensowne absurdy z ostatniego odcinka drugiego sezonu tutaj pojawiają się w każdym odcinku. Serial jest kompletnie niezrozumiały, a to sprawia, że nie potrafię go oglądać.
Dodatkowo postacie w Czarnej Chacie (Laura Palmer i ten koleś z brodą) mówią w jakiś dziwny sposób, niczym zepsute roboty, co jest bardzo irytujące.
To jednak nie wszystko. Czasami postacie siadają przed sobą i przez jakieś pół minuty tylko się w siebie wpatrują. Powoduje to u mnie zniecierpliwienie, gdy muszę czekać, aż w końcu się odezwą.
Do tego kilka scen kompletnie pozbawionych sensu, np. jadący pociąg. Po co takie sceny, które niczego nie wprowadzają do serialu, a tylko zabierają czas? Tak, jakbym nigdy jadącego pociągu nie widział.
To wszystko sprawiło, że zrezygnowałem z oglądania po trzech odcinkach. Serialu nie ocenię, bo za mało odcinków obejrzałem.
Teraz juz rozumiem. Oczekiwales powtorki fragmentu Twin Peaks. Problem w tym, ze ow fragment byl de facto wprowadzeniem do pelnej groteski. Forma soap opery nie mogla tutaj zaistniec w takiej formie i akurat dla mnie to zaleta. Fani pierwowzoru na bazie wlasnych wspomnien (Audrey, Cooper itd.) mieli przed 3 sezonem wlasna wizje i to tez jest w porzadku. Natomiast w swietle tego o czym mowiono przed emisja 3 sezonu nic nie zapowiadalo powrotu sensu stricto do formuly z 1 sezonu. Naturalnie nowa odslona nie przypadnie do gustu czlowiekowi, ktory nie ceni pracy Lyncha. Aby byla jasnosc tez uwazam, ze sposrod 13 odcinkow mozna byloby spokojnie wyciac z pol godziny. Natomiast wiekszosc materialu filmowego to zagadka. Nietypowa. Na dobra sprawe duza czesc scen zawiera ukryta symbolike. Po tak wielu odcinkach bardzo malo watpliwosci rozwiano. Wrecz odwrotnie - mnoza sie. Znajac Lyncha niewiele wprost bedzie powiedziane. To po prostu wynika z konwencji.
Dla jednych to bedzie nuda i strata czasu. Szczegolnie jezeli odnosimy Twin Peaks do wiekszosci seriali i filmow. Wlasnie te ujecia, przesadna symbolika i groteskowosc moga byc nieakceptowalne. Co wiecej, aby zrozumiec (pojac?) trzeba sporo sobie przypomniec albo poczytac.
Jestem wielkim fanem Peaky blinders, Zakazanego imperium czy...policjantow z miami, ale uwazam, ze wizja Lyncha jest rownie atrakcyjna. Niejako zaprzecza mojemu gustowi, a jednak trafia do mnie.
"Serialu nie ocenię, bo za mało odcinków obejrzałem" - a nota wystawiona. A poza tym recenzja tak głupia, że aż szkoda komentować... "Serial jest kompletnie niezrozumiały, a to sprawia, że nie potrafię go oglądać" - no tak, bo reszta filmów Lyncha jest jasna jak słońce...
Nie ma to jak napisać, że recenzja jest głupia i nie wytłumaczyć co w niej jest głupiego. Tylko skończony debil, którym niewątpliwie jesteś, mógł napisać coś takiego.
Wyciągnąłem dwa zdania z tej Twojej "recenzji", które przedstawiają cię jako mało świadomego i inteligentnego rozmówcę - to mi wystarczy. Zresztą Twoją prostacka reakcja, czyli wyzywanie od debili, tylko to potwierdza.
Niby w jaki sposób to potwierdza? Prostackie to było nazywanie mojej recenzji porażką intelektualną bez przyczyny, podania jakiegokolwiek powodu. Dwa zdania?
""Serialu nie ocenię, bo za mało odcinków obejrzałem" - a nota wystawiona"
Z początku nie wystawiłem, jednak jakiś czas później zmieniłem zdanie, bo stwierdziłem, że tak głupi i absurdalny serial musi dostać słabą ocenę.
""Serial jest kompletnie niezrozumiały, a to sprawia, że nie potrafię go oglądać" - no tak, bo reszta filmów Lyncha jest jasna jak słońce..."
I co w tym dziwnego? Jeśli oglądałbyś jakiś serial, w którym jedna osoba mówi: afsgsgasgadbdbdabdab, a druga mu odpowiada: swghsddgadgsfsfsafaf, i stwierdziłbyś, że nie możesz tego oglądać bo ich nie rozumiesz to czyniłoby Cię to głupim i mało intelektualnym? Nie ośmieszaj się.
"I co w tym dziwnego? Jeśli oglądałbyś jakiś serial, w którym jedna osoba mówi: afsgsgasgadbdbdabdab, a druga mu odpowiada: swghsddgadgsfsfsafaf, i stwierdziłbyś, że nie możesz tego oglądać bo ich nie rozumiesz to czyniłoby Cię to głupim i mało intelektualnym? Nie ośmieszaj się."
Ośmieszasz to się Ty, bo udowadniasz tym wpisem, że nie znasz zupełnie poprzedniej twórczości Lyncha, w tym samego Twin Peaks, jego dwóch pierwszych sezonów, gdzie podobne sceny miały miejsce w Czarnej Chacie i gadali tak samo. Nie każe nikomu kochać Lyncha, ale warto wiedzieć o czym w ogóle się pisze. Cytat z artykułu, z netu: "Aktorzy musieli nauczyć się swoich kwestii zapisanych od tyłu. Później nakręcony materiał odtwarzano po raz kolejny od tyłu, dzięki czemu dialogi były „prawidłowe”, brzmiały jednak dziwacznie, jak z innego świata." Też mam mocno mieszane uczucia co do 3 sezonu, ale czekam z ostatecznym wyrokiem aż skończy się - nie oceniam książki po okładce. Choć ten sezon nawet po obejrzeniu będzie mi pewnie ciężko ocenić, bo Lynch go zrobił dla hardkorowych fanów, tyle jest tu ukrytych nawiązań do różnych rzeczy, które ciężko samemu wyłapać.
"Ośmieszasz to się Ty, bo udowadniasz tym wpisem, że nie znasz zupełnie poprzedniej twórczości Lyncha, w tym samego Twin Peaks, jego dwóch pierwszych sezonów, gdzie podobne sceny miały miejsce w Czarnej Chacie i gadali tak samo"
No i w tym momencie udowodniłeś, że nawet nie czytałeś całości mojej recenzji, gdyż wyraźnie napisałem:
"kulminacją były już wydarzenia w Czarnej Chacie w ostatnim odcinku, gdzie poziom absurdu i bezsensownych dziwactw osiągnął szczyt. Obejrzałem to z zażenowaniem"
"Niestety Lynch wolał dalej brnąć w dziwactwa z końcówki drugiego sezonu"
Czyli doskonale wiem, że podobne sceny miały miejsce w Czarnej Chacie i gadali tak samo. Oglądałem poprzednie dwa sezony, każdy odcinek.
A skoro oceniasz moją recenzję czytając zaledwie jej część, to kto tu jest mało intelektualny?
Przeczytałem całą recenzję. Prawda, źle się wyraziłem, w przypadku "Twin Peaks" powinienem napisać, że nie oglądałeś dokładnie 2 pierwszych sezonów (czy konkretnie drugiego), a nie że nie oglądałeś w ogóle. Bo nie rozumiem po co napisałeś to zdanie: "Dodatkowo postacie w Czarnej Chacie (Laura Palmer i ten koleś z brodą) mówią w jakiś dziwny sposób, niczym zepsute roboty, co jest bardzo irytujące.", skoro oglądałeś podobne sceny w starym Twin Peaks, gdzie gadali w ten sam sposób i chyba to nie powinna być dla Ciebie żadna nowość? A co do tych scen pozbawionych sensu opisanych przez Ciebie... nie wiem co miał na myśli Lynch wkładając je do serialu, ale przecież na pewno nie dał ich tylko po to, by go sztucznie wydłużyć. Wiedział doskonale, że będą one irytować 95% widzów nowego "Twin Peaks", a czy to miał być tylko trolling? Wątpię, ale to Lynch, tu się nie da wszystkiego zrozumieć. Ja jestem fanem jego twórczości, a też mnie z lekka wkurzają te sceny. Jednego nie można mu zarzucić - nie robi kina pod publiczkę i dla kasy, a to już samo w sobie zasługuje na mega wyróżnienie w dzisiejszych czasach, choć oczywiście artysty z Lyncha tylko z tego powodu nie robi.
"skoro oglądałeś podobne sceny w starym Twin Peaks, gdzie gadali w ten sam sposób i chyba to nie powinna być dla Ciebie żadna nowość?"
To nie jest dla mnie nowość. Nie jestem tym zaskoczony, tylko rozczarowany. W starym Twin Peaks te dziwactwa stanowiły jakieś 10% serialu, w pierwszym sezonie nie było ich nawet w ogóle. Dlatego myślałem, że trzeci sezon Twin Peaks będzie miał podobną konwencję do pierwszego sezonu, który moim zdaniem był świetny. Jednak tak się nie stało. Ostatni odcinek drugiego sezonu Twin Peaks (Beyond Life and Death) był moim zdaniem najgorszy ze wszystkich, przez wydarzenia w Czarnej Chacie. To, co się w niej działo, było najgorszym elementem starej serii, jednak stanowiło tylko mały procent całości, zaś w 3 sezonie mamy już same dziwactwa, dlatego uważam ten serial za słaby.
a sen Coopera z karłem w 1 sezonie? ogólnie to o tak jakbyś krytykował archiwum X o to, że za dużo o kosmitach tam jest.
Owładnięcie faceta przez złego ducha / zobrazowanie wizerunku Boba na papierze, bazując na relacjach kilku osób / Laura, vide już nieżyjąca, ujawniająca tożsamość mordercy czy Gigant dający wskazówki mające swoje odwzorowanie w świecie empirycznym to też "tylko sen" ? Powiedz nam jeszcze, że to nie miało wpływu na żadne z wydarzeń w serialu.
Ale to nie są dziwactwa i absurdy nie do zrozumienia, których mamy pełno w 3 sezonie.
wszystko jest do zrozumienia, tylko nie jest wyłożone na dłoni. I nie wszystko jest zrozumiałe od razu, większość będzie jasna po ostatnim odcinku, część wymaga od widza specyficznej wrażliwości, a część do końca będzie rodziła wiele interpretacji.
w TP sen to nie tylko sen. Powinieneś to zrozumieć po 1 sezonie. Byty z Czarnej chaty swobodnie ingerują w sny i podświadomość bohaterów, szczególnie tych wrażliwych jak Laura, Dale, Sarah.
"Czasami postacie siadają przed sobą i przez jakieś pół minuty tylko się w siebie wpatrują. Powoduje to u mnie zniecierpliwienie, gdy muszę czekać, aż w końcu się odezwą." - tutaj yrev yrev things dzieje się między słowami.
coś co aktorzy grają bez słów ciężko opisać słowami. Zwróć uwagę na gesty, ubiór, naszyjniki, ozdoby w tle (sowy, koła itd), plakat bomby atomowej w tle pogwizdującego Engel Rammsteina Gordona, grę ciała francuski która przydługo się ubiera (nawiązanie do LIL z Fire walk with me). Te wszystkie rzeczy wnoszą do fabuły więcej niż dialogi.
Ta melodia, którą wygwizduje Gordon pochodzi z filmu "Amarcord" Felliniego, którego to Lynch jest wielkim miłośnikiem. Także nie jest to raczej Rammstein.
O widzisz, tego jeszcze nie słyszałem. Jesteś pewien że to nie Rammstein? W końcu ich muzykę również umieścił w filmie Lost Highway
Niemal na 100%. Posłuchaj sobie jak zaczyna się film "Amarcord".
Ciekawe jest to, że większość ludzi uważa, że to Rammstein. No cóż, sam oceń.
Moim zdaniem też raczej Engel, Lynch lubi Rammsteina, co możemy zobaczyć przez umieszczenie ich piosenki w TLH, choć mogę się oczywiście mylić.
Szczerze, to co wygwizdywał pasuje i do "Amarcordu" Felliniego i do "Engel" Rammsteina, ale jednak skłaniam się do tego pierwszego. Lynch faktycznie lubi tę kapelę, ale i jest wielkim miłośnikiem twórczości Federico Felliniego - nawet chyba to jego wielki guru, gdzieś czytałem.
http://www.openculture.com/2013/09/david-lynch-on-his-favorite-directors-includi ng-fellini-wilder-tati-and-hitchcock.html