Jak pierwszy sezon łyknąłem jak pelikan, tak kolejne idą mi jak krew z nosa. Przede wszystkim uroku pierwszego sezonu już nie ma, począwszy od znikomej ilości świetnej muzyki, po samą fabułę, która zawija się jak makaron, czyli dużo psychodeli, mało sensu.
W pierwszym sezonie urokiem było to, że film zaczynał się bardzo zwyczajnie, ot seryjne morderstwa w urokliwym, górskim miasteczku, które należało rozwikłać. Fabuła w miarę postępów nabierała na sile i wprowadzała widza w coraz głębszy wizjonerski świat kończąc się cliffhangerem. Tutaj zaś jest na odwrót, ani nie można skupić się na jednym wątku, ani na jednej postaci, nie wiadomo o co chodzi, nie wiadomo co się dzieje, w 3 odcinku zacząłem już przewijać fragmenty, które są przydługie i nudnawe.
Ilość kwestii dialogowych też smuci, wszyscy wypowiadają swoje linie tak jakby już dawno zatracili kontakt z rzeczywistością (mowa o starych aktorach). Już nie wspominając o bardzo długich momentach kiedy nic się nie dzieje i reżyser celowo wydłuża te nudne momenty, by wywołać na widzu poczucie artystycznej wizji autora.
Dla mnie ten serial po 3 odcinkach to jest średniak, który brutalnie pokazuje, że fenomenu pierwszego sezonu to się nie doczekam od tego samego twórcy. Lynch mocno odjechał w swój świat i można to akceptować, tak jak ludzie, którzy w galerii sztuki fascynują się przypadkowymi plamkami farby, albo można to uczciwie ocenić, porównując z dobrze wykonanym dziełem sztuki, jakim niewątpliwie był pierwszy sezon.
Lyncha sięc hłonie nie a nie rozumie ;) . Szanuje twój pogląd ale jak na razie chłonę i chłonę :P . Tylko na Inland Empire stwiedziłem że nie wchłonę tam było za dużo Lyncha w Lynchu :P
Zgadzam się w zupełności, mnie Inland też przerosło :D A co do nowego sezonu to na prawdę jestem zadowolony, byle tak dalej! :D
dlatego tak jak pisałem, do niektórych surrealizm Lyncha trafi, dla pozostałych, znających produkcje Lyncha dosyć pobieżnie, nowy Twin Peaks odrzuci przekazem. Jeśli nie byłaby to kontynuacja, to można by to w pewnym sensie zrozumieć, ale jeśli jakaś forma przekazu w poprzednich dwóch sezonach została przedstawiona, to należałoby się jej trzymać.
To tak jakby drugi sezon Breaking Bad był nakręcony w całkiem innym stylu, zachowując tylko bohaterów, ale przepisując kompletnie linie dialogowe, efekty, muzykę i miejsce akcji.
Najbardziej przeszkadzają mi tzw. "ciche momenty" i do bólu proste dialogi, tak jakby pisał je uczeń szkoły podstawowej. Gra aktorska też jest bardzo podobna u każdego aktora, która głównie polega na wypowiedzeniu prostej kwestii, nienaturalnym zapauzowaniu jakby grał przymuloną osobę i stworzenie tępej miny, bez żadnej emocji, ukrytego przekazu. Film wydaje się jakby był klasy B i gdyby nie logo Twin Peaks na początku, to w ogóle bym nie pomyślał, że to kontynuacja.
Czekałem na ten sezon i niestety jestem zawiedziony.
Mówiąc wprost: masz całkowitą rację. Ta pisanina o Lynchu, że jest wizjonerem i ma swój styl, ma swój świat - totalne bzdury. Nie ma siły. Nie wierzę, że jest chociaż jedna osoba, której podobały się pierwsze odcinki 3 sezonu TP. Jeśli tak, to współczuję. Na razie wielkie rozczarowanie. A już szczytem wszystkiego jest Cooper wychodzący z gniazdka, Cooper wydalający z siebie jakieś gó..o lub Cooper w kosmosie. Ilość kiczowatych scen zatrważająca. I nawet nie chodzi o same sceny, ale o sposób w jaki zostały nakręcone. Parodia kina i robienie sobie jaj z widzów. Szanse, że serial wróci na dobre tory znikome. Wielkich nadziei nie mam.
Nie wierzę, że jest chociaż jedna osoba, której podobały się pierwsze odcinki 3 sezonu TP"
No więc wyobraź sobie, że naprawdę sporo takich osób jest ;) i nie ma co współczuć, ja w tych klimatach czuję się świetnie.
Wizuale są świetne właśnie... 10/10 uważam że o to akurat nie ma co sie przyczepiać. Serial jest trudny (prawda).. ale to Lynch, jeśli się tego nie lubi to się raczej nie polubi. Myślę, że serial znormalnieje razem z Coopem ;)
"...Cooper wychodzący z gniazdka, Cooper wydalający z siebie jakieś gó..o lub Cooper w kosmosie. " to co dla Ciebie jest kiczowate i surrealistyczne jest całkowicie normalne i do wyjaśnienia względem TP: FWM oraz MTP - krótkie słowa klucz - elektryczność, garmonbioza, garland briggs ;) rzekłbym, że nowy sezon wręcz jeszcze bardziej wzmacnia i wyjaśnia znaczenie elektryczności i garmonbiozy
zgadzam się.
Sezon 1 i 2 to dla mnie arcydzieło.
Obejrzałam 4 odcinki 3 sezonu. Dla mnie za dużo magii. O ile w 2 sezonie ta magia też była to była ona z umiarem. Tutaj po prostu nadszedł moment kiedy zaczęłam się zastanawiać kiedy wkońcu pokażą coś "normalnego".
Podczas 4 odcinka pierwszy raz zasnęłam na Twin Peaksie.