A czy zło ma jakikolwiek sens? Zły Coop to kolejne wcielenie Boba, jego egzystencja nie ma jakiegoś konstruktywnego celu, jeśli już to destruktywny - wprowadza chaos, zamieszanie, strach, cierpienie, niszczy, rozbudza przemoc - bez konkretnej przyczyny i bez kierunku. Wydaje mi się, że jedyne na czym mu zależy i o co dba, to by nie zniknąć znów w Chacie.

no ok... ale jako to Zło mógł przecież robić w tym samym czasie milion innych rzeczy zamiast szukać współrzędnych, eliminować przeciwników itd. Tutaj widać że miał jakiś cel... tylko jaki?

Miał bardzo jasny: chciał odnaleźć swoją matkę, tj. Judy, czyli źródło wszelkiego zła, którego on był substratem. Czy teraz motywacja wydaje się jasna? :D

Zły Coop - Bob - to inkarnacja zła, tak po prostu. Taka jest moja interpretacja.

Swoje motywacje przedstawił w 1 czy 2 odcinku nowego sezonu także to raczej jasno. Jako emanacja zła ma przede wszystkim bruździć aczkolwiek zły Cooper nie był do końca taki zły, bo w sumie ubił też bezwartościowych ludzi:) W końcu to sobowtór Coopera.

Właśnie. Dziwię się, że nikt nie zwrócił na to uwagi. No bo tak- Mr. C cały sezon przesmradza się z miejsca na miejsce, bije po pyskow jakichs meneli i omija pulapki wlasciwie bez celu. Co on chciał osiągnąć, tego nie wie nikt. Wiemy, ze pomagał w budowie klatki która miała zatrzymac Coopera. Wiemy, ze biedy nie klepal, bo miał wille jak z Vice City. Po co szukał Jeffriesa? Może chciał stac się czyms takim więcej niz tylko doppelgangerem? Może chcial zdobyc moc dzieki ktorej wysprzatalby wszystkich na czele z Mikem i ramieniem? Nie wiadomo, bo zamiast sie na tym skupić, mielismy 5 minut zamiatania podłogi, 10 minut palenia papierosow, 15 minut francuskiej call girl i 20 minut Coopero Richarda jadącego samochodem :)))))

A już jego śmierć z rąk Lucy to jawna kpina z widza. W ogole, główny villain, który kiśnie po jednym strzale z glocka i ubraniu mu na palec pierscienia...

No i jeszcze mamy argument, ze szukal Judy, co jest w sumie błędem fabularnym. Bo jako doppelganger powinien posiadac dotychczasowa wiedze Coopa, co pokazał (znal wszystkie imiona, wydarzenia z zycia Coopa) a jak wiemy Cooper znał sprawe Judy, więc czego sie ten Doppelganger tak wypytywal czajnika...

Ale fakty z zycia sprzed 25 lat czy po 25 latach?:D

Sprzed. Cooper wchodzi na komisariat i zna każdego z imienia. Pamięta Jeffriesa i spotkanie z nim. Musiał więc pamiętać o Judy.

Gordon mowi, ze Briggs i Cooper mieli plan jak dostac sie do Judy, ale czy wiedzieli kim jest lub czym? Sa interpretacje wedle ktorych Judy to w ogole nie jest osoba i to tez logiczne:D Wykluczam taki blad.

Wg. mnie to jest jest własnie fajne, że główny antagonista ginie od zwykłego strzału, bo takie jest życie :D Pewnie w zwykłym Hollywood mielibyśmy Clash of Titans przez 40 min C v C, tylko właściwie po co? W życiu tak właśnie jest: jaki byś nie był super zły/dobry/mądry/szybki/silny wystarczy jedna kulka, żeby wyekspediować Cię na tamten świat. ;)

W 1 albo 2 odcinku mówi swojej wspólniczce, że czegoś szuka - i pokazał jej kartę z symbolem, który również widzimy w scenie Hawka i Trumana, gdy ten pierwszy pokazuje mu swoją mapę. Według mnie stworzył on klatkę, aby zatrzymać Coopera przed powrotem, ale nie przewidział, że wypuści również Matkę, która wykorzystała okazję, wydostała się i "zamieszkała" w Sarze. Pan C być może chciał poznać sekret jej mocy, albo ją zastąpić. Motywy tak naprawdę nie są znane, ale według mnie jego celem właśnie było to. Gdy znalazł się w Białej Chacie, chciał się przez nią dostać do domu Palmerów, ale Olbrzym zamiast tego skierował go na posterunek policji - gdzie zastawiono na niego pułapkę. Tak naprawdę cała ta jego podróż nie była bezsensowna - chciał przecież informacje, które miał mu przekazać Jeffries, a o które prosił Raya. No i podróżował tak eliminując przy okazji swoich wrogów ;)

noi to jest sensowne, dzięki za odpowiedź ;)