Chciałbym zwrócić uwagę na to, że nowe Twin Peaks jest filmem podzielonym na 18 epizodów, jak mówił sam Lynch. W związku z tym nie rozumiem narzekania że po pierwszych 4 epizodach nie ma akcji, ciągle wprowadzani są nowi bohaterowie itp. Przecież jeśli to jest film, to około 25% historii powinno być wprowadzeniem i właśnie z tym mamy tu do czynienia. Przy 5-6 odcinku fabuła powinna ruszyć :)
A mnie właśnie boli to, że zostało wprowadzono tylu nowych bohaterów, a dalej nie ma kilku starych. Gdzie Ed, Audrey, Norma, Nadine, Mike? ;) Jeszcze kilku by się chyba znalazło.
Bardzo widać to, że to długi film podzielony na części. Poszczególne odcinki nie mają typowej struktury serialowej, pozbawione są konkretnego początku i końca (z wyjątkiem scen z piosenkami w barze przy napisach końcowych - fajny pomysł swoją drogą), czy punktów kulminacyjnych. Nie powiem, ogląda się to ciekawie.