Z Cobena zrobił się już taki grafoman jak z Bondy. Produkuje te książki a nie pisze. Intryga jest tak wydumana że spięcie tego wszystkiego na koniec do kupy to jakiś sen wariata. Nie wiem jak było w książce ale cały ten zbieg okoliczności że akurat morduje sąsiadkę koleżanki główek bohaterki...no błagam, to już jest przegięcie.
Zresztą cała intryga wyssana z tyłka. W dobie badań DNA ofiar pożaru nie identyfikowali w ten sposób tylko co, na podstawie stopnia wysmażenia?
Cała ta akcja tantiemami też głupia aż boli. Z takie gówno piosenki siedem baniek mi się nazbierało co znaczy że siostrzyczka musiała zebrać jeszcze więcej...
Szkoda czasu, można obejrzeć pierwszy i ostatni odcinek bo reszta to zapychacz.