Proszę o wytłumaczenie jednej ze scen w 6 odcinku. Z jednej strony młoda Sandra mówi Szymonowi, że jeśli podszyje się pod jej zmarłego brata, to będzie mógł przenieść prawa autorskie do piosenki na nią, w ten sposób prawa autorskie nie przejdą na ojca zmarłego Ławniczaka i Sandry, a oni beda mogli czerpać z nich zyski. Potem okazuje się, że Sandra przymusiła Jimmiego do przekazania praw autorskich szantażując go, że ujawni prawdę o śmierci jej brata. O co tu chodzi? Poza tym, jak mogła nakłonić kompletnie obcego typa do spalenia klubu?
Ja to zrozumiałam tak, że Ławniczak musiał właśnie "pozostać przy życiu" aby przekazać siostrze prawa autorskie. Dlatego koniecznością była zamiana tożsamości. W przeciwnym razie, po jego śmierci , prawa autorskie automatycznie przeszłyby na ojca Ławniczaka. Dlatego musiał wciąż "żyć ".
A wcześniej zmusila Jimmiego szantażem aby zrzekł się praw, mówiąc "załatwiłam to".
Co do podpalenia klubu- tu mam właśnie wątpliwości, czy to ona faktycznie zleciła podpalenie? Czy też był to szczęśliwy dla niej zbieg okoliczności, który ułatwił jej zatuszowanie śladów zbrodni? W jednej ze scen pokazane jest jak młody Rafał Wespa i ten podpalacz ( chyba Wiktor) który potem siedział zamierzają "puścić z dymem" cały ten klub.
Moim zdaniem podpalenie i zamiana tożsamości to 2 inne sprawy. Jimmy zabił Jacka, podpalił młody Wespa i Wiktor w odwecie za pobicie przez ochroniarzy i z zazdrości o kobietę. Po pożarze uznano, że Jacek w nim zginął, tak jak inni, ciało było spalone, więc nie znaleziono rany po nożu. Dzien, może dwa po tych wydarzeniach Sandra zorientowała się, że utwór to będzie hit (hymn calej katastrofy) i zwęszyła w tym interes. Utwór, ktory ukradł Jimmi, więc go zastraszyła, że albo zrzeknie się praw autorskich na rzecz Jacka, albo powie policji, że to on zabił Jacka, a nie pożar. Jest jeszcze możliwość, że utwór naprawdę należał do Jimmiego i Jacka (napisali go razem), jednak Jacek zdążył zagrać go tylko na próbie a Jimmi postanowił na koncercie jako tylko swój, dlatego się pokłócili a Jimmi się zarzekał, że nic nie ukradł. Okej prawa autorskie już są Jacka, ale jeśli chłopak zginął w pożarze, to cała Kasa z tantiemow idzie do ojca, z którym Sandra nie żyje w dobrych stosunkach, więc wymyśla, że Jacek na papierze musi żyć. Nakłania Adamiaka do przejęcia tożsamości brata, aby ten przekazał tantiemy na nią. Te 7 milionów to Kasa, która dostawał bezpośrednio od niej. Rodzina Jacka nadal myśli, że chłopak zginął w pożarze, a perkusista Adamiak po tragicznych wydarzeniach wyjeżdżą na zawsze do Indii. Niby w miarę logiczne, jednak nadal mnóstwo pytań beż odpowiedzi...
Jednak zastanawia mnie dlaczego Sandra skoro i tak miala haka na niego, to nie zarzadala od Jimmiego zrzeczenia praw bezpośrednio na nią, ominęłaby cały syf z zamiana tożsamości i jeszcze nie musiałaby się dzielić kasa.
Być może zrzeczenie się praw może być tylko na członków rodziny, którzy dziedziczą.....Moze prawnie nie było to możliwe, aby Jimmi zrzekł się praw bezpośrednio na Sandrę i musiał w to być zaangażowany "żyjący" Jacek.
Ja również uwazam, że pożaru nie zlecila, Sandra, lecz było to sprzyjające wydarzenie, które jedynie ułatwiło jej zatarcie śladów zbrodni. Tylko dlaczego potem broniła w sądzie Wiktora? Skoro on ( chyba) nie miał pojęcia o całej sprawie z zamianą tożsamości. Zatem dlaczego tak jej zależało na jego obronie?
Może Ty rozwiejesz moje wątpliwości odnośnie tego kim był facet znaleziony martwy w bagażniku na parkingu, przy którym znaleziono zdjęcia rodziny Jacka?
Nijak nie mogę go nigdzie dopasować:)