Wcześniejsze sezony oglądałem z przyjemnością a ten (jestem w połowie) męczę. Ciągła, bezsensowna ganianina i mijanie się, ten tam, tamta tu, jedź tam a ty tam i tak do pożygu. Wcześniej serial spajali mocni, duńscy antagoniści i mocna postać Alfreda, tu tego brakuje. Zawsze był jakiś główny motyw i u Alfreda, u Uthreda i u aktualnego duńskiego badguya a tu od odcinka do odcinka jakieś pierdy.
Same nijakie postacie (i te dobre i te złe) i każda z nich nie mówi tylko deklamuje. Edward jest słabym aktorem, reszta nowych też kiepska, matkę Edwarda mogliby wreszcie postarzeć bo wygląda na młodszą od córki.
Czas też jakoś dziwnie tu płynie, wszystkie "armie" zawsze zdążają na czas i w ostatnim momencie a odległości liczone w setkach kilometrów tu się pokonuje błyskawicznie a znaleźć kogoś po drodze to żaden problem.
Kuleją też wizualizacje, grody z zewnątrz potężne a w środku jak kurniki, ten Bebbanberg rządził :)
No nie wiem, to chyba ostatni dla mnie sezon.