Jeden główny wątek dwa sezony. Wątki poboczne dobrze uzupełniają całość.
Mordercę poznajesz na samym początku - nie jest tajemnicą, kto zabił - widać dokładnie jak się przygotowuje do zbrodni, widzisz jak zabija, jak zaciera ślady.
Śledzisz jak jest ścigany i jak się wymyka, jak planuje kolejne zbrodnie.
Serial jest świetnie napisany i rewelacyjnie zagrany, powściągliwy, oszczędny, nie szasta słowami ani obrazami - wszystko ma swoje miejsce i sens, te wszystkie smaczki, celebrowanie drobiażdżków - właśnie o to chodzi, liczą się szczegóły (ale nie jest przeładowany).
Jest pełen napięcia, momentami był dla mnie niezwykle trudny do zniesienia, musiałam wyłączać i odpoczywać (a nie pamiętam już kiedy musiałam pauzować podczas oglądania innego filmu/serialu) - to napięcie budowane jest zwykłymi rozmowami, zło jest banalne ;).
Postacie są bardzo ciekawie i konsekwentnie napisane, naprawdę mają charakter - od dawna żaden filmowy morderca mnie tak nie przeraził - tu trochę napisałam dlaczego, ale skasowałam, nie chcę Ci psuć odkrywania jego osobowości.

Na dodatek fajnie napisane kobiety, w końcu! Anderson jako Stella jest powalająca.
Jestem zachwycona The Fall, polecam.

Zachęciłaś mnie, dziękuje Ci bardzo :) Zaraz biorę się za pierwszy odcinek! Pozdrawiam.

Obejrzałem i jestem naprawdę zaskoczony, rolę Paula kupiłem od razu - jest niesamowity. Oglądanie z pewnością będę kontynuował, od jakiegoś czasu już nie widziałem tak dobrze wykreowanego mordercy, chociaż do Lorne'a Malvo z serialu Fargo to pan Spector nie dorównuje, mimo to zapowiada się świetnie.

OK, mnie też przekonałaś. Ale najpierw spróbuje Ripper Street.

Ripper Street jest milutkie (oglądam z przyjemnością), a The Fall rewelacyjne - uwzględniając oczywiście różnice gatunkowe