Właśnie obejrzałam..szczerze, to sądzę że zrobili tragikomedię ze śmierci Julki. Zapewne tak było w oryginale, ze Adam totalnie niewzruszony i twardy, ale było to co najmniej dziwne..i jeszcze te rozsypane prochy w pubie...żałosne. Kwestia Agnieszki i Krzysztofa w pełni przewidywalna.
nie powinienes pisac o smierci Julki (spojler).
moim zdaniem nie chodzi o to ze on jest niewzruszony tylko mu tak odbilo, kazdy przezywa smierc inaczej, widzi ja ciagle, rozmawia z nia, to chyba nie jest znak ze go to nie obchodzi.
Pamietaj, ze obejrzalas prapremiere w necie, wiec jak juz zamierzasz pisac o tym dosyc istotnym zwrocie akcji w calym serialu badz laskawa pamietac zaznaczyc to odpowiednio slowem SPOILER, chociazby ze wzgledu na szacunek dla tych, ktorzy jeszcze nie obejrzeli.
Co do rzeczonej tragikomedii, nie do konca podzielam Twoja opinie. Coz tak Cie rozbawilo ? To ze Adam chcial utopic smutki w alkoholu ? A moze powrot Izy ? Jak dla mnie moment odejscia Julii i sam pogrzeb byl bardzo wzruszajacy ( szczegolnie mowa Piotrka). Rozsypanie prochow w pubie faktycznie moze miec pejoratywny charakter (ja z kolei widzialem w tym nawiazanie do pamietnego skeczu Monty Pythona). Co do Krzysztofa i Agnieszki, z tego co dane mi bylo przeczytac - wychodzi na to, ze jednak sie myslisz, co do dalszego rozwoju wydarzen.
a szkoda, bo Krzysztof nie powinien odpuszczać Agi... ja bym nie odpuszczał na jego miejscu.
szkoda Julki :(
a wg mnie nawet jeśli to było nie na miejscu to bardzo w stylu Piotrka, zawsze coś głupiego palnie lub zrobi...
Z powodu Julki przykro, rzeczywiście... ale dlatego uwielbiam ten serial, jest po prostu życiowy...
upłakałem się jak dziecko na tym odcinku mimo iz mam 19 lat i jestes facetem... Świetnie to zagrali, ale jest w tym troche racji. Miało byc smiesznie, a bylo troche w "zlym guscie". Zachowanie Adama zaczelo denerwowac w pewnym momencie. Ale odcinek bardzo bardzo dobry.
nie uważam, ze w złym guście. po prostu nie wpasowuje się w polską mentalność. u nas udaje się smutek nawet gdy komus nie zalezy
dokładnie, to było typowo brytyjskie poczucie humoru, wcześniej oglądałam tylko jeden odcinek Cold Feet, właśnie ten z wypadkiem Julii i dopiero wczoraj zobaczyłam jak wiernie odwzorowywali scenę po scenie, może taka była umowa z twórcami, że wszystko musi być dokładnie tak samo jak w oryginalne
Dokładnie. Słowo w słowo. I to od pierwszego odcinka - nawet ten tekst "Kto panią uczył prowadzić? Stevie Wonder?" jest z oryginału. Każde zdanie, scena... podobna scenografia, bywa, że podobnie ich ubierają... Masakra.
Już miałem odpisywać Buzdryganowi, kiedy przeczytałem Twój post- dokładnie to samo miałem na myśli. U nas jest tyle tematów tabu, te uprzedzenia są tak mocno zakorzenione, że ta scena musi wzbudzić kontrowersje. Jesteśm zacofani, obejrzyjcie sobie stand-up Eddiego Murphyiego z '81, czy '87 roku, gdzie Eddie żartuje sobie ze Steviego Wondera, co trzecie słowo "f*ck", a cała sala płacze ze śmiechu.
Do jasnej cholery, jeśli chcesz zdradzać tło fabularne filmu to do czegoś takiego używa się napisu SPOJLER. Wielkie dzięki, naprawdę...
Jest napisane odc 9, 3 sezon? To każdy zdrowo myślący człowiek domyśla się że mogą być tam spoilery.
Heh, przynajmniej masz już to za sobą, bo ja w czasie oglądania odcinka doznalem nieprzyjemnego szoku.
Co do samego faktu śmierci Julii, to myślę, że powinni trochę oderwać się od oryginału i ją sobie darować. Z jednej strony twórcy zawsze dążyli do tego, żeby serialu nie "przesłodzić", aby był on autentyczny, przecież takie rzeczy jak przedwczesna śmierć, czy aborcja zdarzają się w życiu. I to może się wydać pozytywne. Z drugiej strony widz może czuć się trochę zdezorientowany, tak, jakby nie wiedział co ogląda. Uważam, że widownia "Usta Usta" zasiada we wtorkowy wieczór przed telewizory, aby się trochę rozerwać, pośmieć, tymczasem 9 odcinek naprawdę skutecznie wprowadza w ponury nastrój. Wprawdzie były też momenty, które mnie rozbawiły (np. dialogi Piotrka), ale jednak taki niesmak pozostaje. Także za humor cały czas wielki plus, za śmierć Julii i pół odcinka dramatu- ogromny minus.
No, ale przeciez nikt nie mowil, ze caly czas ma byc smiesznie. Sceny jak w zyciu. ludzie sie zenia, rozwodza, umieraja. Trudno, zeby obok smierci glownego bohatera przejsc ot tak.
Ja rozumiem i napisałem przecież, że takie przełamywanie schematów seriali tak, że ciężko przypisać do tego określony gatunek może się wydawać pozytywnym akpektem. No ale są dwie strony medalu. Drugą jest to, czy ludzie to kupią, czy nie oczekiwali czasem czegoś innego po pierwszych odcinkach. Ja tego nie kupuje, bo dla mnie główną siłą Usta Usta są dialogi, humor i fantastyczne postacie stworzone przez świetnych aktorów, a nie wywoływanie u widza katharsis. Jeśli chcę się wzruszyć, oglądam dobry dramat.
Ale przeciez dramaty rozgrywaly sie juz w tym serialu, moze nie na taka skale, ale zawsze - np. operacja Adama, aborcja Julii, alkohol Agnieszki czy odejscie Izy. I jakos ludzie to kupili.
Ja uwazam, ze naleza sie slowa uznania autorowi scenariusza. Usmiercenie glownego bohatera - na taki ruch nie kazdy moze sie zdobyc. I wlasnie dlatego, zeby dla jego smierci stworzyc swoista przeciwwage przez druga czesc odcinka film stara sie widza choc troche wyrwac z tego ponurego nastroju (vide niezbyt fortunny motyw z urna, szpiegowanie Żurka przez Oksane, czy konfrontacja Izy z Lena).
Serial jest dla wszystkich. I nie wszyscy chca sie ciagle czuc bawieni. Niektorzy chca sie rowniez zamyslic i wzruszyc. Tak ja to odbieram
Może prawie wszyscy chcą być cały czas bawieni, może większość, a może mniejszość. Tego nie wiadomo, ja tylko postawiłem hipoteze i wyraziiłem swoje zdanie, jednocześnie szanując Twoje. Osobiście lepiej bym wspominał serial bez śmierci Julii.
A wg mnie bardzo dobra scena, m.in. dla takich odważnych i odbiegających od standardów scen ten serial oglądam.
Jak ktoś chce oglądać fajny bez dodatkowych stresów i zarazem przewidywalny serial to TVN puszcza takie w tygodniu około 17 - teraz jest to "Prosto w serce".
Mnie już znudziły te piękne, ładne i spokojne sceny. Ileż można oglądać scen sprawiających radość, a mało prawdopodobnych w rzeczywistości.
Szkoda tylko, że to nie jest czysto polski serial...
ale to dopiero śmierć szczęśliwej trzydziestolatki zapewniło Ci dodatkowych stres? Rozpad rodziny, aborcja, niepłodność, rak, alkoholizm to za mało? Czy gdyby oszczędzili Julke to byłby kolejny nudny, cukierkowy serial nieodbiegający od standardów?
Wtedy nikt nie umarł - wybaczcie sarkazm, nie mogłem się powstrzymać ;).
Mój post na samym dole wyjaśnia więcej...
A ja uważam że scena w pubie kiedy Piotrek rozsypuje prochy jest jednym z nielicznych pozytywnych akcentów w tym odcinku i była potrzebna. Płakałam przez bite 20 minut i scena ta przyniosła mi mega ulgę. Odcinek strasznie przygnębiający, ale jak już moi przedmówcy napisali - taki jest cały serial - życiowy, i za to go strasznie lubię.
Dokładnie. Scena ze śmiercią Julki i następstwa jakie ze sobą przyniosły rozbudziły we mnie niemiłe wspomnienia i mysli. Ja rowniez bedac doroslym mezczyzna (hetero :P) rozpłakałem sie na dobre, az mi bylo wstyd przed samym soba. Świetnie to odegrali, czuć było powagę sytuacji, emocje jakie towarzyszyły bohaterom, tło... I nagle naszla mnie mysl, jakby moi przyjaciele wyglądali na moim pogrzebie?
Baaardzo fajnie kończy się ten serial, bo nie tak jakbym się spodziewała. Nie odchodzą wszyscy uśmiechnięci , trzymając sie za rece w stronę zachodzącego słońca ;) A jeśli mieli kogoś uśmiercić to zdecydowanie śmierć Julki była najbardziej poruszająca , bo ciężko znaleźć druga tak ciepłą i sympatyczną postać. Prawdę mówiąc wszystko mi się podobało , reakcję Adama jak najbardziej rozumiem i wcale mnie nie raziła , bo każdy inaczej reaguje na śmierć , poza tym on nie jest typem , który chciałby żeby się nad nim użalano , ma też małe dziecko więc wiadomo,że walczył ze sobą żeby się nie załamać , nawet jeśli dla niektórych jego zachowanie wydaje się rażące. Odcinek bardzo na plus , Piotrek jak zwykle rozładował całe napięcie (brawa dla aktora , jest świetny! ;))
Nie wierzę, że naprawdę nie wiedzieliście nic o śmierci Julki, ja już wiem dobre parę miesięcy..a praktycznie od początku sezonu 3. Bowiem tak było w oryginale, więc zważywszy, ze to była powiedzmy wierna adaptacja to musieli uwzględnić ten istotny zwrot akcji. Nie napisałam SPOJLER, ale napisałam, który odcinek, więc idzie się domyśleć, zważywszy ze t v był właśnie 8. Poza tym, napisałam moją w pełni subiektywną opinię. Adam momentami wyglądał tak samo - mentalnie - jak w reklamie Lays..może jestem uprzedzona do tego aktora po prostu. Mimo wszystko najlepszy jest Piotrek, pod względem gry aktorskiej.
ja też o tym wiedziałam, ale ten serial leci za szybko. czyli odcinek 9 jest ostatnim odcinkiem tej serii?
Ja Wilczaka też nie lubię, w ogóle do mnie nie przemawia.
Świetny odcinek, bez zbędnych bzdur i przesadyzmu - taki jak cały serial.
Podziwiam tu kunszt:
a) reżyserski - tak dobrze rozegranego dramatu oraz następujących po nim konsekwencji nie widziałem dawno (to nie teatr pędzony ogranymi emocjami, a samo życie)
b) aktorski - widać pracę, pracę i jeszcze raz pracę całej ekipy (nie wiem "dlaczemu", ale negatywne wrażenie wywarła na mnie postać Izy - nie chodzi o fabularne następstwa jej wyjazdu do USA, ale ogólnie jej rola została zagrana bez polotu)
c) skryptu - twórca scenariusza oryginału naprawdę się postarał, a jedyną słabą stroną tego serialu jest jego koniec (tak jednak musiało być - niestety)
Można się czepiać na siłę, szukając dziury w cały, jak np. wytykanie podejścia Adama do śmierci Julii. Tylko, pozostaje małe "ale". Mianowicie, postawcie się w jego położeniu i spróbujcie wyobrazić sobie, że umiera bliska Wam osoba. Co robicie? Cierpicie, ale staracie się ukryć to przed światem i żyć dalej. Ta śmierć nie może sprawić, że przestaniecie funkcjonować w świecie rzeczywistym i zamkniecie się w sobie. Na tym właśnie zależy Adamowi - na dalszym życiu dla siebie i Leona.
Moim zdaniem, mistrzostwo świata. Odcinek bardziej refleksyjny, ale nadal na najwyższym poziomie.
Ode mnie: 10/10