Co sądzicie o dzisiejszym odcinku? Mi się podobał. W szczególności Kalinka w wykonaniu Braco i reakcje Leona na ględzenie Ludmiły. Ofc. Jego wyjście, podniesienie głosu.
Najbardziej jednak w pamięci zapadł mi dialog.
Ludmiła (podchodzi do Leona uchachana) - Wiesz, dużo ostatnio myślałam
Leon (z kpiącym uśmiechem) - Gratuluję.
To mnie zwaliło z nóg, kirchałam się do końca odcinka, meh :D
No i Tomas zrobił jak dla mnie postęp bo zatrzasnął Ludmile drzwi przed nosem. Co nie zmienia faktu, że i tak nie trawię jego ciamajdowatości.
identyczny temat został założony dwie godziny temu ;3 błagam, zaglądajcie do ostatnich tematów, PRZYNAJMNIEJ OSTATNICH.
W oryginale, kwestia ludmiły o piramidzie żywienia była trochę inna, a leon odpowiedział; jesteś człowiekiem? jeszcze z takim tonem zaciekawienia i luźno, rozbiło mnie to :3 Na pewno dzisiejszy odcinek był już lepszy niż wczorajszy, chociaż wczorajszy fajne było przesłuchanie. Oby jutrzejszy jeszcze przeżyć, i ju! <3
Rzeczywiście, nie wyświetliło mi się na głównej, a nie miałam głowy aby sprawdzić. Więcej tego nie powtórzę.
Niemniej, ja jestem w szoku, że w tym Studiu Ludmiłę tak się toleruje... czy nawet ustępuje, albo grzecznie próbuje strofować. Gdyby to była Polska i moje otoczenie, taka osoba zostałaby prawie natychmiast stłamszona i zdegradowana do roli "losera". Nikt w końcu nie lubi przemądrzalców, a żadne "Ludmiła przemawia" i pstrykanie palcami nie zwróćiło by na nią uwagę... Proste.
Rzeczywiście, jeszcze tylko jutro i będziemy podziwiać najlepszy okres w serialowym życiu Violetty, mianowicie bycie z kimś tak wspaniałym jak Leon, ach. Ja powoli zaczynam oglądać ten serial tylko i wyłącznie dla niego. :3 Gdyby taki Leoś był gdzieś w pobliżu... zdzierżyłabym nawet codzienny kontakt z ciamajdowatym, wklęsłym sześciopakiem i świnką Ludmi. :D
wklęsły wklęsły wklęsłak. Grrrr nie chce mi się na niego paczać xd Leon jest ideałem, bez kitu. Dzięki bogu, że już jest majówka, bo szybciej zleci do piątku ;p;p
jeśli chodzi o Ludmiłę, powiem ci, że chyba jakoś polskie społeczeństwo jest chyba surowsze, bo Ludmiłę zrobili pod dyktę zupełnie amerykańską. W moim lo taką bogatą cizię zamykaliby w kiblu, spuszczali rzeczy w kiblu, kiedy by prezentowała "ludmiła przemawia" zasłoniłby jej usta i wciągnął do tyłu za krzesło. A, nie chwaląc się, nigdy nie widziałam/słyszałam o tak powszechnie tolerancyjnej szkole średniej w duchu powszechnej jedności jak moja :D także naprawdę nie wyobrażam sobie co by się z nią stało w takim bardziej prowincjonalnej, np jednej z kilku w mieście, gdzie z reguły bywają bardziej surowe :D to byłaby rzeźnia.
ps. mieszkasz gdzieś pod warszawą? bo masz w lokalizacj tylko mazowieckie ;d
Nie, nie zdążyłam jeszcze zmienić lokalizacji. Ja bardziej w stronę Kielc. Na południe.
Ja jak zaczynałam oglądać Violkę, a zaczęło się od tego, że przychodzę do domu codziennie na równi ze startem odcinka, więc wcinałam obiad i oglądałam, to byłam pro Tomas bardziej bo wydawał mi się jedyną opcją, więc. Z początku Leoś był na miarę Ludmiły, z tych takich amerykańskich par właśnie - główna czirliderka i kapitan drużyny, przełożyć na warunki studia i wypisz, wymaluj amerikan drim. No i wiesz, jego podejście do Wiolki - zdobyć, dokopać dostawczykowi, zostawić... No cóż. A potem, jak zerwał z Ludmiłą i stwierdził, że poświęca się w 100 procentach Violecie.. no kurczę, ideał! Te wszystkie gesty, dbanie o jej samopoczucie, kurczę, nawet te teksty "i tak na końcu będziesz ze mną" mi się podobały. Bo Leon jest idealny: konsekwentnie dąży do celu, jest zazdrosny w zdrowy, normalny sposób, na pierwszym miejscu stawia Violę i jej uczucia, olewa wszystko inne i skupia się na niej. No i pewny siebie, nie da się stłamsić, nie lata z kwiatka na kwiatek, jak coś postanowi, to koniec, kropka, wykrzyknik dopnie swego. Taki typ dominujący, taki jakiego potrzebuje Viola - bo ona jest dość delikatnym dziewczęciem i się wdraża. No, nawet z wyglądu do siebie pasują. On wysoki, dobrze zbudowany, WYPUKŁY XD, a ona szczupła, drobna itp.
A nie... dać takiego łosia-tomasa którego przegadasz bez problemu, pobijesz jednym palcem itp. >.< A idź pan z nim XD
A ludmiła, no kurczę, wiesz, po części robi mi jej się szkoda. Ona tak naprawdę nie ma nikogo, prócz drugiego Łosia-Naty, którą sobie owinęła w ogół palca. Nie wiem, czy to przez jej inne postrzeganie świata (z dzisiejszego odcinka: zastanawiam się czy wiesz co to miłość. - No jak to nie wiem? Przecież wszyscy mnie kochają. itp) czy moze po prostu taką z siebie robi, bo nie potrafi inaczej i nikt jej nie okazał, no nie wiem, ciepła, bezinteresownej przyjaźni? Nawet ta Naty jest przy niej dla pozycji, i nawet jeśli darzy pozytywnym uczuciem, to Ludmiła potrafi to odwzajemnić w nieco niekonwencjonalny sposób. No, w każdym bądź razie. Szkoda mi jej XD
No i poza tym, noszę imię Violetty i się utożsamiam, mehe x3
Wiolczur, masz naprawdę świetny styl wypowiedzi, dobrze się ciebie czyta ;) W pełni się z tobą zgodzę, przyznam szczerze, że również na początku kibicowałam Tomusiowi, a Leoś wydawał mi się zbyt arogancki, ale gdzieś koło 10 odcinka, może trochę wcześniej, zakochałam się w Leonie po uszy. Tym bardziej denerwuje mnie niezdecydowanie Violi, na jej miejscu nie zastanawiałabym się ani sekundy z kim być. Wiadomo, serce nie sługa, ale ileż razy można dać szansę komuś, kto ciągle rani?
Dziękuję.
Wiesz, moim zdaniem Violetta patrzy na Tomasa przez pryzmat tego pierwszego dnia kiedy się poznali. Jedno spojrzenie w oczy (chyba jedyne nie-wklęsłe) i bum, mamy pierwszą, szczenięcą miłość. Być może, gdyby nie intrygi Ludmiły (Leoś powinien być jej za to wdzięczny, bo Ludmiła dała mu szansę na podryw Violetty) dzisiaj Tomaszek i Wiolka tworzyli by szczęśliwą parę. Ostatnio zastanawiałam się nad tym, czemu Vilu tak do niego lgnie, uważała, że on jej daje "pałera" do śpiewu, ciągle się gapiła i reagowała bardzo emocjonalnie... Sama osobiście nie widzę w Tomasie nic, co by mnie pociągało. Aparycją nieszczególnie mnie zachwycił (z wiadomych powodów), głos i dobór repertuar również (pod tym względem Podemos i Voy por ti miażdżą wszystkie jego piosenki). Z charakteru... o mój borze liściasty. Jaka kobieta chce mieć babę za faceta? No na prawdę. Facet to facet, ma mieć jaja i tyle. Ma umieć dziewczynę obronić (również przed potencjalnymi adoratorami), ma być pewny siebie, nie może skakać z kwiatka na kwiatek - musi, MUSI być zdecydowany i wiedzieć czego chce. A nie pozwalać sobą pomiatać, być idealnym kandydatem do zdominowania no i <spoiler> z braku laku zgadzać się na chodzenie z ludmiłą> chociaż nie wiem, na czym taki związek bez uczuć miałby polegać. Co, może chciał aby Wiolusia była zazdrosna? Nie ma co, dojrzale, well done, panie Ciamajdo. <spoiler>
Ech, ręce i cycki opadają, jak takie rzeczy się wyprawiają.
hahaha Kalinka była mega. Leżałam i sie śmiałam. Jutrzejszy odcinek mnie wku*wi, bo znowu dadzą rolę Tomasowi -,-" i będzie chciał wkurzyć Leona i zaśpiewa z Violettą Voy por ti, później z Ludmiłą, tyle że będzie to śpiewał dla Violetty. -,-"
do tego rozwalił mnie tekst Tomasa, gdy mówił do Leona powodzenia, i później że to dopiero początek i bla bla. :D
Mnie też,ale wkurza mnie Violetta tyle razy Tomas ją zranił a ona ciągle się nie odkochała,i Leon boski jak zwykle
Violetta tylko tak pieprzy, że jest wielce zraniona. Może dlatego, że po prostu za mało miała w życiu doświadczeń. Ja tam w przypadku Tomasa nie czułabym sie zraniona w ogóle. Po prostu niefart. Niedopasowanie - ciągłe przeszkody w efektywnej komunikacji, inne oczekiwania. Jakby mi mówił, że mnie kocha, a później poleciał w ślinkę na moich oczach - okej, wtedy byłabym nie tyle zraniona co tak samo wściekła.
Tak właściwie, moim zdaniem jedyny moment, kiedy Viola mogła się poczuć naprawdę dotknięta, to po otrzymaniu sms'a odwołującego randkę. A to, jak już wspominałam, złośliwość innych i niefart. Niemniej, w ogóle nie pojmuję ciągniętego przez 80 odcinków uczucia opartego, no nie wiem, na... niczym? No bo przecież nie spojrzeniu w oczy, litości. Pierwszy w miarę ładniejszy się napatoczył, a ona już zakochana na cały sezon. Leon już dawno obalił teorię "tylko przy nim umiem śpiewać" i wszystkie inne "so romantic" zachowania Tomka swoimi pobił na głowę. Więc w czym rzecz, że Wiola nie umie się skupić na jednym chłopaku, tylko lata od Leona do Tomasa? Czy tak ciężko jej wybrać z kim naprawdę bywała szczęśliwa? Czemu w tej gadce-szmatce o Tomasie opiera swoje przypuszczenia na DOMNIEMANYM szczęśliwym związku który MOGŁABY z nim POTENCJALNIE tworzyć? Przecież ma Leona, z krwi i kości, realnego-idealnego-chłopaka, którego BARDZO RANI tym swoim niezdecydowaniem, mimo że nie daje on tego po sobie poznać, jest cierpliwy i daje jej czas.
Ale nawet cierpliwość Leona znała będzie kiedyś swą granicę.
SPOILER
Nie wspominając o sezonie drugim... Jeden kwiatek usechł, wyrósł drugi, również hiszpański i pszczółka mała znów się zdecydować nie może. Dobrze, że tą nową postawili koło Leona, coby się Violcia mogła poczuć jak Leoś prawie non-stop w pierwszym. >.<
/SPOILER
W tym sęk ;) Moim zdaniem, przyszły związek Violetty i Leona (podobno ma być, widząc zachowanie V. zaczynam w to pomału wątpić) będzie tym prawdziwym, bo opiera się na solidnych fundamentach: przyjaźni, zaufaniu, wsparciu i lojalności. Niby-związek z panem T. opiera się, pożal się Boże, na zauroczeniu, które wywołała jakże "romantyczna" scena ze złapaniem dziewczyny i głębokim spojrzeniu w oczy. To taka wydumana miłość, oparta głównie na wyobrażeniach. Nic nie robią, tylko wspominają kilka miłych chwil, nie dążąc do dalszego związku. A już słowa Tomusia, by Violka o nim zapomniała, powinny go zupełnie wykluczyć. Gdyby ją kochał, wierzyłby, że związek przetrwa próbę czasu.