Moi drodzy. W naszej rodzince zawarte zostało kolejne małżeństwo. Werble proszę!
Przed Wami: Alza (Ewciu, tak miało być?)
Potrzebujemy teraz wymyślić jakąś mega uroczą historię ich miłości (To pomysł Ewy oraz mój xD),
więc prosimy o pomysły:
1. Jak się poznali?
2. Jakie mieli ze sobą relacje?
3. W jaki sposób pojawiło się to uczucie między nimi?
Ogólnie wszystko :D A więc? Jakieś pomysły?
Gratuleju nowej parze! (myślałaś, że komuś będzie się chciało taką historię pisać? :D)
Kecia, to jak? Robimy klasycznie?
Chłopak w niebieskozielonej koszuli o imieniu Alex bohatersko uratował od błotka piękną ciemnowłosą niewiastę o imieniu Zuza. XDD
Ej, dobra, nie wiem, czy to nie jest zbyt oklepane XD
Dobra. Odbija mi. Ale to przez medale i hokej, nie żeby coś XDD
Ja z Mojej Polski też się cieszę! Tyle że w hokeju, że nie ma Mojej Polski, to jest Moja Finlandia XDD
Ja Ci mówiłam kiedyś, że kocham Polskę XD
Ale może będzie kiedyś Nasza Polska, a Szwecja też jest Twoja ?
Cieszmy się razem !
Dobrze rozumiem, a Bjoerdalen bez medalu dzisiaj :c
No właśnie w finale to ja nie mam pojęcia komu kibicować, obie drużyny lubię XD
No, na czwartym miejscu przybiegli. Za to Marian Bjoergen ma złoto.
Haha, ty to masz dylematy. To tak ja i mój brat dzisiaj. Legia vs. Górnik ( jedni gorsi od drugich )...
Svendsen zepsuł..., a idź mi z nią/nim !
Toż to klasyczna, najromantyczniejsza możliwa historia. Zgadzam się, cudowa ;3
Taaak. Ciąg dalszy:
Oczy Zuzy zahipnotyzowały chłopaka. Jej zaś po nocach śniła się ta boska niebieskozielona koszula. Oboje szukali sposobu, by wpaść jakoś na siebie jeszcze raz.
Ej, dobra, za dużo filmweba XDD
Umarłam... xD Alexowi się spodoba...
Pewnego dnia (po tygodniach marzeń sennych o sobie nawzajem) spotkali się przy warzywniaku, Zuzka wybierała warzywa na zupę natomiast Alex z miłością wpatrywał się w jabłka, nie wiedząc którą odmianę ma wybrać.
Twórz dalej :D
Wybrał w końcu jabłka z odmiany Gala - jedne z najsłodszych, tak jak oczy dziewczyny i czerwone niczym jej policzki w tamtej chwili, gdy ją ujrzał po raz pierwszy.
Zuzka właśnie w tamtej chwili zauważyła chłopaka i wpadła w wir wspomnień, nie widząc, jakie warzywa wybiera.
Mało brakowało, a zrzuciłaby skrzynkę, przez to iż wpatrywała się nieustannie w koszulę Alexa, jednak ten w ostatniej chwili podbiegł i ją złapał, po czym spojrzał na nią i uśmiechnął się. Zuzce zabrakło tchu.
Nie wiedzieli, ile minut trwali w objęciach i wpatrywali się w siebie. Może to były minuty, może godziny, a może lata. Gdy w końcu przypomnieli sobie, że nie są w krainie swoich marzeń i snów, tylko na zwykłym targowisku, Alex delikatnie pomógł wstać Zuzie. Razem zbierali warzywa z ziemi, niejednokrotnie ich dłonie dotykały się, gdy brały tę samą jarzynę. Ciągle też zerkali na siebie i za każdym razem, gdy ich spojrzenia się spotykały, peszyli się, rumienili i spuszczali wzrok. Nie potrafili jednak do końca ukryć, co się między nimi dzieje - drżały im ręce, byli coraz bardziej niezdarni, gdyż każde z nich wiedziało, jak działa na niego ta druga osoba.
Miał złapać skrzynkę, a nie Zuzę! Ale dobra, niech będzie xD
___________________
Zuzka poderwała się szybko, próbując uciec przed uczuciami, które naparły na nią z całej siły i wybiegła ze sklapu, nie zauważając, że wypadł jej naszyjnik, który teraz leżał na ziemii wprost przed oczami nadal oczarowanego Alexa, którego serce zostało rozerwane na strzępy przez niczego nieświadomą dziewczynę.
Gdy dziewczyna wybiegła, Alex nie wiedział co robić, co myśleć. W jego głowie zaczęły kłębić się myśli. "Co, jeśli ona nie poczuła tego samego wspaniałego uczucia?" - myślał. Jednak w tamtej chwili ujrzał, jak na ziemi lśni jej naszyjnik. Srebrne serduszko. Podniósł go tak delikatnie, jak tylko mógł. Poczuł, że serduszko to znak. W tamtej chwili zaczepiła go sklepikarka z warzywniaka, która widziała całe zajście między dwojgiem.
- Synek, widziałam, jak na nią patrzysz. To świetna dziewczyna. I do tego dobrze gotuje, bo wybierała dobre warzywa. Nie zmarnuj tej szansy. Trafia się taka jak jeden do miliarda.
- S...s...s..kąd... Pani wie, że coś do niej czuję? - zapytał zaskoczony słowami starszej kobiety.
- Synek, mam sześćdziesiąt lat i wiele przeżyłam w życiu. Zakochanie potrafię wyczuć na sto kilometrów. No na co czekasz, biegnij za nią!
W tamtej chwili już wiedział. Postanowił wcielić w życie radę kobiety. Nie chciał tracić tak świetnej dziewczyny jak Zuzka. A także chciał oddać jej naszyjnik.
Chłopak wybiegł ze sklepu i zaczął gorączkowo rozglądać się po okolicy "gdzie ona mogła się podziać?" pytał sam siebie, jednak już nie zdążył. Po Zuzie nie było ani śladu. Został tam sam z naszyjnikiem w ręce, wpatrując się w niego jak w największy skarb. Jednak gdzieś tak głęboko czuł, że jeszcze ją spotka. Jeszcze zdoła odnaleźć...
Wtedy jeszcze nie wiedział, że jego serce mówiło prawdę.
Udał się w drogę. Myśli zaprzątała mu dziewczyna, którą już dwa razy trzymał w objęciach. "A do tego dobrze gotuje! Skarb!" - myślał. Był tak pogrążony w myślach, że nie wiedział, dokąd niosą go nogi. W końcu zdał sobie sprawę, że znajduje się w tym samym parku, pod tym samym drzewem, w którym uchronił ją od błotka.
Westchnął. W oddali zobaczył postać.
To była Ona. Siedziała na ławce z nogami podciągniętymi do brody i oddychała ciężko po szybkim biegu. Alex zbliżył się powoli nie chcąc jej spłoszyć.
-Mam coś Twojego - Zuza drgnęła niespokojnie i podniosła wzrok do góry, natrafiając na jego ( w tym momencie Sara idzie sprawdzić profil Alexa, jednak nie potrafi dostrzec tego, czego chciała) [tu wstawić kolor] tęczkówki, którymi wpatrywał się w nią intensywnie. Srebrne serduszko wisiało na łańcuszku, kołysząc się w jedną i drugą stronę tuż przed jej oczami.
-Dzię... Dziękuję - wyjąkała, wyciągając dłoń w kierunku naszyjnika, by już po chwili poczuć na ręce jego chłód.
- Pomożesz mi go zapiąć? - zapytała i odwróciła się, podnosząc włosy.
Alex wziął naszyjnik, jednak bliskość Zuzy zrobiła swoje i zaczęły mu drżeć ręce. Do tego stopnia, że czynność, która powinna trwać kilka sekund, zajęła mu około dwóch minut.
- Dziękuję - wyjąkała po raz drugi, odwracając się i czerwieniąc niczym te jabłka z warzywniaka.
"Jest słodka i czerwona jak tamte jabłka..." - rozmarzył się, patrząc w jej niebieskie oczy i piegowatą (?) twarz.
Wtedy zdarzyło się coś niespodziewanego.
Wiesz co, wprowadziłabym jakieś zamieszanie, bo takiej wiecznej sielanki nie może być XD
-ZUZA! - podskoczyli obydwoje, a dziewczyna odsunęła siię szybko od chłopaka, widząc zbliżającego się niczym torpeda brata - Do domu! - poderwała się z ławki, a chłopak mógł podążyć za nią tylko spojrzeniem, kiedy szybkim krokiem zmierzała w kierunku krzyczącego chłopaka. [mój przyszły mosz zły, muahaha] Alex znów pozostał sam skazany na wspomnienie spotkania z dziewczyną. Kolejnego. Zakończonego tak nieszczęśliwie...
-Zuza ... - szepnął cicho, z rozmarzeniem wpatrując się w chmury, które powoli sunęły po niebie.
Nigdy nie skończymy pisać tej histori xD Będzie wieczna niczym nieskończony pammiętnik Violki. Ja wracam za godzinkę jak coś :D
Kiedy śledził chmurki, myślał o niej. Chciał ujrzeć jej twarz. Nagle zobaczył coś niezwykłego. Otóż między chmurką przedstawiającą króliczka a między dużym białym krokodylkiem ujrzał chmurę w kształcie jej twarzy. "Nawet chmury mi ją przedstawiają!" - pomyślał. W myślach porównał Zuzę do tego pięknego króliczka, który przesłonił właśnie słońce. Wyciągnął rękę, chcąc go dotknąć. Jednak wtedy króliczek z twarzą Zuzy rozmył się, a w jego miejsce zawitał krokodylek, który z otwartą paszczą odsuwał od niego Zuzę. Alex pomyślał, że ten krokodylek to chmurzasta wersja jej brata, który przed chwilą mu ją zabrał.
Eee tam. Na razie niech trwa XDD
[mój przyszły mosz zły, muahaha] ----> yyy, co? XD
Po chwili, która mogła równie dobrze trwać kilka godzin z ociąganiem podniósł się z ławki i poszedł do domu, próbując wyrzucić tajemniczą dziewczynę z głowy. Marzył o tym, że jeszcze kiedyś ją zobaczy, ze znów zachwyci się jej niebieskimi oczami w których tańczył wesoły ognik. Pragnął znów zetknąć jej dłoń ze swoją i poczuć dziwne drżenie rąk, kiedy tylko się do niej zbliżał... Ale na to musiał, niestety, poczekać.
Zapomniałam napisać n - monsz nie mosz.
Śledził chmurki? :D Umieram...
Codziennie wracał pod to samo drzewo, na tę samą ławkę. Miał nadzieję, że wróci. Jednak mijały dni, a jej nadal nie było. Po miesiącu stracił wszelką nadzieję, jednak był już przyzwyczajony do wychodzenia do parku i popadł w pewną rutynę. Pewnego dnia, gdy od ich ostatniego spotkania minęły dwa miesiące, a on nadal nie umiał wyrzucić jej z głowy, zobaczył ją.
Monsz? To znaczy, że to Magda ją przegoniła? XD
Umierasz ze strachu, ze śmiechu czy z czegoś innego?
Jakież to piękne, głębokie i wzruszające. Wy tego nie widzicie, ale ja tu w Żelechowie ryczę...
Jestem taka dumna z was...
Jestem pewna, że tacy giganci jak J.K Rowling, Karol Dickens, Wladimir Nebokov, Paulo Coelho, czy Adam Mickiewicz też zaczynali od chmurzastych króliczków i krokodylków...
Dawno mnie tu nie było- opowiadaj co tam u ciebie i Pawełka i Rafałka, co u Asi, co u Mikołaja i u reszty...
Ach, ale ten miesiąc miodowy zleciał...