W sieci już masa "blogów" i tzw. "znawców" wylazła spod kamienia i już próbują przekonywać, że wszyscy co się ten serial nie podobał to rasiści, tępaccy i toksyczni fani jak SW.
Nie, zero zaskoczenia.
bo teraz ludzie tacy są - zostaliśmy wpierw poddani demoralizacji na pieniadzu, pieniadz sie liczy bardziej niż cokolwiek innego. to pewnie trwało ze 20 lat zanim sie umocniło. teraz wiekszość powie, napisze i zrobi co się im opłaci. nawet, jeśli beda widzieć, że to co powiedzieli jest nieprawda, albo to co napisali nie jest w pelni naukowe (bo np. zawiera jedynie indoktrynę jednostronną a nie pokazanie na za i przeciw hipotezy), i zrobią co pan z korpo każe, bo to tylko praca i zarobek - temat, problem, jaki zwiekszają swoim udziałem nie ma już dla nich znaczenia. bo oni sami dla siebie nie mają znaczenia, bo utracili kręgosłup, utracili honor, są tylko posłusznymi korpo-ludkami. :)
może i tak - to jak sekta :( smutne. z drugiej strony fani Tolkiena też się nie bedą patyczkować z nimi. Fani żyli se na uboczu, nie wadzili nikomu aż tu nagle ni z tego ni z owego jakies zideologizowane korpo-ludki nas napadły :D Jak w tym opowiadaniu - że najgorzej jest, jak sie zaczepia ludzi którzy chcieli tylko by ich zostawić w spokoju. Ci, gdy sie ich zaczepiło nie mają litości. :)
Fani za obronę wyimaginowanego świata w którym mogą odetchnąć i łączyć się w grupy, są wyzywani od najgorszych, przez ludzi, dla których nie ma to znaczenia.
tak. przez ludzi, którzy albo mają z tego kasę, bo są zdemoralizowani kasą, i powiedzą i napiszą cokolwiek za co się im zapłaci bez wzg na to jak byłoby to fałszywe, obrazliwe, i niemerytoryczne (np te różne laurki tworzone dla Amazonu w popularnych tygodnikach, i w magazynach filmowych), albo mają z tego radoche, bo są złosliwymi bucami, którzy nie wyrośli nigdy z dokuczania innym w piaskownicy :D albo są ofiarami ideologii (jakiejś - nie wnikam ktora to jest - ostatnio się te polityczne ideologie mnożą, jak orkowie) :D która wmówiła im, że tylko przez jej filtr należy oglądać i oceniac otoczenie (co niczym się przecież nie różni od fanatyzmu religijnego, który nakazuje jedynie przez dogmaty danej religii oceniać i badać otoczenie - i stąd potem mamy ludzi, którzy odrzucają ewolucję bo w Biblii nie było, albo wierzą że ich prorok poleciał do nieba na pegazie), nawet gdy ocenia się rzeczy nie mające nic wspolnego z daną polityczną ideologią (chocby dlatego że powstały 100 lat przed nią). Nie wiem, jak bardzo trzeba mieć "zideologizowany" czy "zdogmatyzowany" czy też coś innego, nie wiem jak to zwać mózg, albo raczej percepcję otoczenia, aby wszystko móc oceniać jedynie z punktu widzenia - polityki, ideologii politycznej, albo dogmatów religijnych. Myslałam, że już dawno nasza kultura wyrosła z tej jednostronności, z dogmatyzmu, i nawet w szkole i na studiach uczono nas, że istnieje różnica miedzy
+ obiektem badania,
+ sposobem badania,
+ podejściem badacza,
+ metodą,
+ założeniami badania.
Założenia oczywiscie mogą pochodzić z jakiejs filozofii, albo z jakiejs ideologii politycznej, bo czemu nie. Najwyżej założenie które przyjmujemy (z filozofii czy ideologii) po sprawdzeniu empirycznym okaze sie założeniem fałszywym. Jest jeszcze jedna kwestia przy ocenianiu fanatyków religijnych i politycznych (takich, jakimi ja ich widzę co dnia w mediach). Otóż fanatyzm religijny pragnie wszędzie widziec tylko sacrum, aby powiedzieć "to wszystko jest moje - nie wchodzić z butami". Natomiast fanatyzm polityczny pragnie wszedzie widzieć tylko profanum, aby móc powiedzieć - spadaj religio, to wszystko jest przestrzen profanum czyli moja - polityczna (tak wlasnie przez lat dziesiątki obie strony przeciagały na swoją stronę szkolnictwo, choć moim zdaniem szkoła jest od tego, aby uczciwie i obiektywnie pokazać zarówno sfere sacrum jak i profanum mówiąc że są obie i jedna drugiej zawadzać nie powinna. Pogodzić powinna ich nauka, ale w naszych czasach nauka IMO wiekszosć nauki zaprzedana jest albo polityce albo biznesowi. Dlatego nie jest obiektywna. Może w szkolnictwie takim centrystą, który pokaże obiektywnie walory sacrum i walory profanum, i wyznaczy uczciwie granice miedzy nimi mogła by być kultura? A IMO zwlaszcza taka, jak tolkienistyka, która to - za Tolkienem - zgadza się, że istnieje sacrum, że istnieją zródła wartości, oraz że "fantazja nie może zaprzeczać empirycznej nauce" :) Ale, ze jednoczesnie "fantazja nie zaprzecza rozumowi - wrecz przeciwnie, im bystrzejszy umysł tym lepszą fantazję stworzy" :)
Fanatyk religijny może zakładać filtr dogmatów swej swietej ksiegi na ocene świata. A nawet musi, bo tak go do tego otoczenie skłania (np "policja religijna" w Iranie).
Fanatyk ideologii politycznej także - jak sądzę - robi podobnie, tylko że nakłada ten filtr ideologiczny (jak marksizm albo kapitalizm albo cokolwiek) na ocenę swiata. I dlatego mu wychodzi, że np pisarz, który nie był, bo nie mógł być np marksistą albo kimś tam innym, jeśli nie umieszcza w swych utworach marksizmu (albo czegoś tam innego), to znaczy że jest wrogiem tego, czego tam nie umieszcza. Taki człowiek, tak oceniający swiat jest bardzo uwarunkowany jednostronnie (na swoją politykę, ideologie, religie) nie potrafi wyodrębnić świata od tego "filtra". Nie było gejów w ksiazce? Znaczy że autor był przeciwko gejom - to jest taki poziom debaty z osobami zindoktrynowanymi na ideologie polityczne :) Nie było też kosmolotów, irbisów, i pizzy, ale czy to znaczy że autor był przeciwko nim? :D I, gdy zauważy - co jest oczywiste - że istnieją rzeczy i zjawiska nie wspierające jego ideologii albo sprzeczne z nią (czyli wiekszość swiata ) :D włącza się mu ten dogmatyzm czy fanatyzm. Tu sie należy zastanawiać czym się różni fanatyzm religijny i polityczny od np fanatyzmu fanów Tolkiena, bo zaczynają sie przypominać oczywiscie :) Wszystkie 3 grupy potrafią filtrować swiat poprzez idee ze swych "swietych ksiag". :) Tak można to w dużym uproszczeniu powiedzieć. A zatem czym się różnimy od fanatyków religijnych i indoktrynerów ideologicznych? To jest pewnie pytanie, jakie od dawna dręczy tych czytelników, którzy tak łatwo zarzucają nam fanatyzm i oszołomstwo :)
+ Po pierwsze tym, że wiemy że Śródziemie nie istnieje :) a tamci sądzą że ich dogmaty (np cuda) albo zjawiska (100 plci) istnieją,
+ Po drugie my nie używamy ksiazek Tolkiena, aby wyjaśniać sobie nimi całe spektrum tematów i zjawisk na swiecie (np. w zakresie historii politycznej), a wrecz przeciwnie - użytkujemy nauki i wiedze z różnych dziedzin (lingwistyka, archeologia, filozofia, prawo, astronomia, geografia, poezja, sztuka, botanika, historia militariów), aby wyjaśniać sub-kreację Tolkiena, czyli wtórny świat stworzony w umyśle. Czyli sztukę czystą, jak on to nazywał. W przeciwienstwie do technologii, która jego zdaniem zajmowała się dominowaniem nad przyrodą i zniewalaniem ludzi, która ich używała, która ich prowadzila na ścieżke chciwości i żądzy wladzy sztuka czysta jest tworem wylacznie umysłu - służącym intelektowi i zabawie :)
+ Po trzecie dzieła Tolkiena są dla nas zródłem wartości i zródłem myslenia o wartościach, wiec tylko w tym zakresie epistemologii i etyki możemy powiedzieć, że używamy ich, jako nawet nie "filtra", (ideologicznego czy religijnego), jakim przyslaniamy sobie empiryczny swiat (jak to czynią z nami media dając nam swoją, ideologiczną interpretacje empirycznej rzeczywistości jaka przyslania nam tą rzeczywistość - dawno przekonałam się że jaka by nie byla ideologia politycza zdolna do przysłoniecia rzeczywistości i zastapienia jej to w koncu dzieje sie tak, że zawsze coś im z pod dywanu wystaje, że ramy ideologiczne nigdy nie są zdolne do przysloniecia całości), ale jako "lunety" którą przystawiamy do oka, aby nam przybliżyła podobienstwa i odrębności pomiedzy empirycznym światem dokoła a swiatem wartości zawartym w ksiazkach. I, gdy tą "lunetę" przystawiamy do oczu to obraz jest prawde powiedziawszy wielce zniechęcający :) jak już czesto wspominałam - przez tą naszą "lunetę", którą przypatrujemy sie Ziemi od strony Śródziemia (jak to chyba stwierdził Chesterton - "w baśniach idzie o to, że to niebo ma prawo osądzać ziemię" pewnie dlatego nie lubią ich rządzący) :) dziś widać tak wiele demoralizacji (są jej IMO 3 typy - jednym jest pieniadz, drugim jest indoktrynacja polityczna - której kazdy podlega, (ale niektorzy ludzie mają jakis rodzaj immunizacji dzieki któremu "wąskozakresowe" treści ideologii politycznych z mediów nie wplywają na nasz mózg aż tak bardzo - np. ja mam tolkienistykę, filozofie/historie prawa, archeologie, oraz sceptyczne "foliarskie" podejście do wladzy jako takiej - kazda chce nas wykorzystac i oszukac :) ), a trzecim typem demoralizacji jest to co dotyczy sfery obyczajowo-seksualnej, IMO najgorszym typem jest ten polityczny, bo on zaburza albo nawet usuwa nam z umysłu naszą zdolność dociekania prawdy OBIEKTYWNEJ zamiast prawdy danej partii, frakcji, telewizji),
+ Po czwarte zaś - sytuacja wyglada IMO tak, że swiat mediów i polityki przylazł do naszej "piaskownicy" i powiedział teraz bedziemy sie tu urządzać jak my chcemy a kal sie nie podoba to wypad oszołomy, rasisci, i co tam jeszcze. To nie było tak, jak to jest w przypadku fanatyków religijnych i politycznych, którzy ze swoją doktryną idą w świat, aby narzucac mu ją. To swiat przyszedł do naszego małego kącika, i nie pozwolił nam powiedzieć "mój jest ten kawałek podłogi" :)
Tym się różnimy od fanatyków religijnych i politycznych.
Mysle też, że musimy sobie uswiadomić, abysmy mieli dobry skutek naszego badania, że czym innym jest empiryczna rzeczywistość (np. istnieją dwie płci), a czym innym jest "rzeczywistość podstawiona", czyli taka jaką promuje nam narracja jakiejs partii, i jakas ideologia polityczna - to nie jest rzeczywistość tylko okreslony sposób jej interpretacji przez ludzi zainteresowanych albo zarabianiem na nas kasy, albo kontrolowaniem masowym nas, naszych umysłów (najczesciej IMO mocno zafałszowany sposob interpretacji otoczenia - co najłatwiej widzimy w sprawach takich jak transgenderyzm, klimatyzm, i niektore problemy - ale nie wszystkie - feminizmu, oraz IMO widać to przez sam fakt, że zwalczajace się partie polityczne używają wobec siebie tego samego jezyka, zaszczuwając się - niczym sie nie różnią w metodach, a zatem mam prawo wnosić, że i cele są równie paskudne :D ).
Mysle, że im bardziej potrafimy zobiektywizować nasz "filtr", albo używac ich wielu na równi (np jednoczesnie nauki, filozofii i religii, choc ja polecam używac jednoczesnie nauki, filozofii (w tym religijnej) i literatury :) ), albo, jeśli potrafimy, jak to powiedzieć - "wyjsc z siebie i stanac obok" (rodzina mi tak mówiła, gdy byłam mała - jeśli chcesz cos ocenić, drugiego człowieka sprawy to wyjdz z siebie i stań obok (by móc patrzec na niego, oraz na siebie wzgledem niego) - nie chodziło, jak mi sie zdaje o "wejście w buty" drugiego (nigdy nie bede np. pilotem mysliwca, transmanem, albo mieszkancem Kirgizji wiec nie da sie wejśc w ich buty), ale o takie "odejście od siebie" od wlasnego przyzwyczajenia do, jakiegoś trybu postrzegania, aby móc zrozumieć sytuację innych, którzy mają inne zdanie i inne przeżycia. Można oczywiscie powiedzieć - czym to sie różni od fanów Tolkiena ? Przecież taki tolkienista w dużym stopniu też zakłada ów "filtr" na swiat - filtr dzieł (i ich literackiej okolicy), których idee zgłębiał latami. Czyni podobnie, jak czynią fanatycy religijni, którym wolno oceniac swiat tylko wg dogmatów z swietych ksiag, oraz jak czynią fanatycy ideologii politycznych, którzy filtr tych ideologii nakladają na otoczenie - przez co wlasnie wszystko "co nie jest z nami jest przeciw nam" i trzeba to usunąć, przez co wlasnie oceniają nieobiektywnie zjawiska poza-polityczne (jak literatura, religia, sztuka). Też mamy swój filtr, ale nie jest on ani jedyny (bo są inne dostepne), ani absolutnie moralny, ani uznany jako wyłącznie uprawniony (jak przy fanatykach religijnych), ani też nie narzucamy tego filtra innym siłą naszych korporacji medialnych.
Czym jest dla dzisiejszej wiekszości
zabieganych (wiec IMO eskapizm im jest potrzebny)
skonfliktowanych ideologicznie (potrzebny im jest wiec umiar, i wspolna platforma a taką jest też np Tolkien),
pochłonietych przez "superbodzce" (z fejsa, titkoka itp korpo-media) takie pojecie, jak
piękno, prawda, rozwój, poezja, duchowość, filozofia, kreatywność, intuicja, logika, dociekliwość, obiektywizm, merytoryczność, honor, lojalność, świętość, wspólnota, radość i rozum (racjonalizm) ? tak, rozum specjalnie na koncu - choć media dziś stawiają go tak wysoko ponad, każdą inną ważniejszą wartością, że wydaje się nam jedyną i absolutna nad-wartością, przy okazji jak media mogą uczyć nas racjonalizmu, skoro nie moze on istnieć bez obiektywizmu, logiki i merytorycznosci ? A te są przecież przez media utrącane, zwalczane i wysmiewane :D
przy okazji - racjonalnośc nie oznacza, że za każdą cenę mamy dać, lub znalezc rację dla tej z ideologii, jaką akurat chcemy głosić czy popierać, ale że używamy racjonalnego myslenia do sprawdzenia, która racja (moja czy twoja czy kogoś trzeciego) jest najbardziej słuszna i prawdziwa.
Czy każdy z tych, którzy używają sobie na Tolkienie i fanach jego w celu zarobku, zabawy, i wyżycia się poswiecą choćby godzine na kontemplowanie tych ww wartości ? A dla nas te wartości i pojecia są ważne i o nich debatujemy, czytamy i myslimy. Jakiś krytyk literacki pisał niedawno, że Tolkien to jest "Arka kultury". Zatem obszaru szerszego od politycznych ideologii. Jesli to jest arka kultury to należy ją chronić. Nie dlatego, aby zagrażała innym religiom i ideologiom, ale by była ową "bioróżnorodnością" na "rynku idei". Musimy chronić tą bioroznorodność, którą ideologie polityczne oraz dogmaty religijne zgniatają pomiedzy sobą. Tolkien jest w "strefie zgniotu" - ideologie nie lubią go za to co chcą w nim widzieć (uzywając swych zafałszowanych filtrów) - rasizm, czy nacjonalizm czy coś tam, religie (fanatyzmy) także dopatrywaly sie w nim poganstwa, satanizmu, albo przeciwnie uważały że jest dobrem na wyłączność chrzescijanstwa.
Arka kultury musi być chroniona, bo fanatyzmy religijne i polityczne chcą ją albo zawłaszczyć, by ją zmienić, użyć jej, albo chcą ją zniszczyć. Dla fanatyków sacrum jest zbyt profaniczna (bo np. miesza w swoim tyglu rózne tradycje religijne), dla fanatyków profanum jest przerażającą perspektywą, która zagraża masowej kontroli umysłu nad ludem - bo jest okazją do utrzymania w ludziach zdolności do wspólnotowego, ale niezależnego od polityki zgłebiania problematyki sacrum :)
poz :)
tal
Fanatycy religijni działają wedle skryptu, fanatycy woke zmieniają działania w zależności od potrzeby.
jak sie zastanowić to faktycznie - swiete pisma religii są te same na długi czas, a jeśli zmieniają sie ich interpretacje to raczej w skali kilku stuleci a nie kilku miesięcy :D a fanatyzm ideologii politycznych zmienia sie co pare lat - dodając sobie nowych wrogów zwykle :) jak Rowling, która wpierw byla uznawana za postepową (ganil jej ksiązki kler za promocje okultyzmu i satanizmu - ja za mysle, że należy odrózniać temat ksiazki, od tego czy autor ksiazki ten temat pochwala czy nie, nie widzę aby chwalono zbrodnie czarnych magów :D ), a teraz jest jednym z pierwszych wrogów tzw. "lewicy". Bo IMO prawdziwa lewica, gdyby istniała to jednego dolara by nie wzieła od globalnego kapitału.
No tak, Rowling teraz to prawaczka XD
Najlepsze jest to, że same konserwy już zapomniały, jaką była skrajną feministką.
A jej poglądy na temat LGBT, to nie żaden "rozsądek" tylko jej nienawiść do mężczyzn, gdzie ma problem, że faceci wchodzą w kobiecą strefę prywatną.
No tak, Rowling teraz to prawaczka no, slyszałam, że tak jest zdaniem lewicy. ja tam nie wiem, nie dociekałam jakie ma akurat poglądy polityczne. Czy nienawiśc do mężczyzn to też nie dociekałam, być może jeśli jej związki dawniej byly nieudane. w strefe prywatną? no nie wiem, czy ogrywanie kobiet w sporcie przez facetów można nazwac strefą prywatną :)