Czytałem, oglądałem, pamiętam całkiem dobrze kim była Galadriela.
W pierwszym odcinku dowiaduję się, że jest to młoda kobieta-żołnierz-elf, która zaślepiona nienawiścią do wroga, ma za nic swoich współtowarzyszy w prowadzonej misji, którzy są dla niej wyłącznie środkiem do celu. Giną rozszarpani i zmiażdżeni, będąc niczym, jak mięso armatnie. Wszystko to widzimy w scenie ze śnieżnym trollem. Żadnego szacunku dla braci. W kwaterze głównej wspomniano jedynie o jakiejś samowoli, nic więcej oprócz orderu.... I ja mam czuć sympatię do takiej bohaterki?
Natomiast cały epizod z tymi maluchami żyjącymi w norkach wycięty został z jakiegoś filmu dla dzieci.
Mimo wszystko, dam serialowi szanse, choć po tak miernym początku czy można spodziewać się czegoś wartościowego?