Psychopatyczna Galadriela z jednym wyrazem twarzy.
Przygotowanie okolicy do walki rodem z Kevina samego w domu.
Walka Arondira czy jak mu tam to kpina, normalny ork wsadził by mu nóż w plecy na początku.
Przyżeganie ran patykiem, który płonie niczym żelazo wyciągnięte z paleniska.
Stateczki 3? Gdzie się zmieściły konie?
Szarża tak liczna jak niedobitki uciekające z Osgiliath.
Orki, pardon, uruki wzięte do niewoli? What?
Rzekomy pogromca Saurona przypięty do belki i zostawiony jak konik, który zaraz wybryka?
Puste, nudne dialogi, takie wrażenie, że nie mieli czym zapchać czasu. Wolę już niziołki, przynajmniej te sceny mają jakiś klimat.
Motyw z kluczem żałosny.
In plus koncept z wysłaniem przebranych ludzi do bratobójczej walki i drugi atak.