Czyli krótko mówiąc, nie jest dobrze. Galadriela jako antypatyczna Karen, jak mówią na zachodzie, powraca, mamy super drużynę elfów, których w ogóle nie poznajemy, przez co wątek podróży ala Drużyna Pierścienia ogląda sie delikatnie mówiąc, ze znużeniem i obojętnością. Upiory są dobrze wykreowane, ale nie dowiadujemy sie niczego , kim są czym sa, i skąd Erlond wie o mieczu choć wcześniej nie wiedział. Ot pojawiają sie i znikają, bardzo szybko. Tym można podsumować ta "wyprawę", moze połączenie wątku Galadrieli z Adarem lepiej wypadnie, choć wątpie. Kolejny element to Isildur, Arondir i Theo, czyli entiany, mamy tu ładne efekty ale bezowocne dialogi które z pozoru brzmią pięknie ale z których wiele nie wynika, bo skoro Etiana opiekowała sie tym lasem to gdzie do cholery była gdy przechodzili orkowie? A no nie było jej, tak wyglądała ta opieka. No i isildur który jak mniemam miał dorosnąć a nie dorasta... cały wątek ludzki jest niestety spartolony. No i część 3, Nieznajomy spotyka Bombadila który jest opiekunem i nauczycielem czarodziejów... Mam rozumieć że po walce z Barlogiem, Gandalf znów do niego trafił... Tu mamy trochę dennego humoru, troche fajnych przyśpiewek, i w sumie tyle, na razie aktor od Toma na plus. O niziołkach nie wspomnę, bo przewijałem, ich wątek w ogóle mnie nie interesuję. Słabo, 4/10