Póki co do czwartego odcinka ciężko się ogląda. Historia stworzona dialektem bez żadnych ciekawych akcji czy rozbudowanych scen. Monotonne spotkania i rozmowy twarzą w twarz przez dziesięć minut i następna scena powtórka. I duży minus za nagrania w ciemności. Bardzo ciężko cokolwiek nieraz dostrzec gdy scena dzieje się np. W lesie. Może próbowali podejść od strony realizmu, ale moim zdaniem każdy widz chce widzieć co się dzieje na ekranie a nie zgadywać
ale co to znaczy stworzona dialektem? znaczy że wszyscy tam mówią jakąś gwarą?
Mam na myśli , że często gęsto w filmach twórcy potrafią przekazać odbiorcą wiele ważnych informacji dotyczącej historii , fabuły. Nie używając słów. Ukazując w odpowiedni sposób scenę , ujęcia czy też kadr na daną sekwencje scen. Tutaj nie dowiesz się nic bez słuchania dialogów. Nie ma tutaj krzty reżyserskiego kunsztu oczarowania widza. Denne i długie dialogi w scenach nic nie znaczących. Jak w grach przy spotkaniu z osobą poboczną na rozmowę. Masz ochotę przewinąć dalej. Chyba bardziej dosadnie ująć tego nie potrafię.
a, teraz wszystko rozumiem :) tutaj też chyba filmy PJ radzą sobie znacznie lepiej :) Wiele spraw jest tam wlasnie pokazywane a nie tylko podawane dialogiem. Np odmienności kulturowe plemion przez inne kostiumy, architekture i język (nie tylko dodanie jezyka elfów albo krasnoludów ale także napisanie dialogów w innym stylu np dla hobbitów i dla rycerzy Gondoru), albo nastrój sceny zmienia sie poprzez zróżnicowane oswietlenie i kolorystyke np. eteryczny wyglad sceny wyplyniecia z Lorien - słonce przeswietlajace poranną mgłę, albo bure jesienno-zimowe barwy w pogrążonym w apatii starego króla Rohanie, albo drobne detale np. kolory kostiumów gdzie np. poczatkowy kostium Froda cechuje wieksza elegancja i "elfiość" od ubrań pozostalych trzech, albo chocby to, że postacie rozbijają obóz i coś pitrasza na ogniu - obozowanie po drodze sprawia że mamy chwile oddechu, postacie mogą stac sie nam bliższe przez zwykle zajecia, poza walką, a przekazuje sie nam że droga jest daleka - a nie jak tutaj teleportacje :D
Dokładnie. Lepiej bym tego nie ujął : ) małe rzeczy , drobne detale niemniej przy produkcji czasochłonne ale odzwierciedliło się to na ekranie i z zasłużonym okrzykiem publiczności uchowało się na lata w naszych pamięciach. Tutaj tych drobnostek znaczących zabrakło. Całkowity brak wkładu w tak istotne moim zdaniem rzeczy , które prowadzą widza przez cały maraton. Może to kwestia samego faktu , że to nie film a serial ? Nie mam pojęcia. Ale nie czuję tego serialu i nie wydaje mi się by został w mej pamięci zarchiwizowany. A szkoda , bo świat Tolkiena ma naprawdę potencjał by ciągnąć to dalej przez dekady