Luis wymiata w tej serii :D Chociaż zrobiło mi się go szkoda, gdy zorientował się, że był jedynie
wykorzystywany... A tak zrobiło się ciekawie, Harvey uderza, ale i Mike nie pozostaje mu dłużny, i
do tego te osobiste wrzuty...
Nie przekonuje mnie jedynie troska o Mike, bo prawda jest taka, że w sytuacji wyjścia na jaw jego
sekretu to Harvey znalazłby się w takich samych tarapatach a Pearson Specter mogłoby upaść,
zważywszy na ponowne otwarcie wszystkich spraw w których Mike brał udział. A biorąc pod
uwagę dochodzenie SEC to akurat Mike miałby spore szanse na uniknięcie odsiadki gdyby
poszedł na układ z prokuraturą. Zatem to Harvey byłby w największych tarapatach, a wszyscy
zachowywali się tak, jakby to Mikowi robili łaskę...
tylko, ze detektywa mogl rowniez wynajac logan… on ma gdzies zarowno harveya jak i mike
Wiem, ale zachowywali się tak, jakby robili mu wielką łaskę, a w rzeczywistości gra toczyła się również o ich skórę,..
Jestem tego samego zdania, choć nie sądziłem, że to Mike wyciągnie przyjacielską dłoń, patrząc na końcówkę z taśmami. Harvey zachował się jak skończony dupek. Wygląda na to, że znowu zobaczymy starego, dobrego i wrednego Louisa :P Jak dla mnie odcinek 10.5/10
"Chociaż zrobiło mi się go szkoda, gdy zorientował się, że był jedynie wykorzystywany"
Znowu?... To juz sie staje powoli nudne... Facet jest etatową ofiarą. Wszyscy i wszedzie go wykorzystują a on sie daje robic, naiwny jak dziecko. To straszne - co za zaskoczenie. Zieeew...
Albo scenarzysci w koncu zrobią cos konkretnego z jego rolą, albo to już jest koniec Louisa jako pełnoprawnego bohatera Suits, bo ciągnęcie tej postaci dalej w ten sposób nie ma wiekszego sensu.
Louis jest ostatnio postacią, z której można się tylko śmiać. Rozumiem, że jego postać ma być wątkiem komediowym w tym serialu, ale ja chcę już ponownie starego Litta z pierwszego sezonu. Wtedy przynajmniej miał charakterek. Fajnie, że ma dobre relacje z Donną, akurat to mi się podoba, jednak jeśli ma robić z siebie błazna w każdym odcinku to ja wysiadam.
Co do Harveya - dupek? Tak. Jednak faktycznie gdyby nie chodziło o Mike, to H. nie miałby oporów, żeby zrównać go z ziemią i nie chodzi tylko o wynajęcie detektywa. Nie raz były przykłady brudnej gry Spectera i teraz wydaje mi się, że ze względu na Rossa i tak widzimy jego łagodniejsze oblicze. A Mike jak pobawi się już w swojej piaskownicy to pewnie i tak wróci po pomoc do swojego mentora. Bo Harvey nie odmówi mu pomocy, a mam wrażenie, że chociaż Ross próbuje udowodnić swoją indywidualną wartość to i tak się potknie. Nie wiem skąd się bierze u mnie ostatnimi czasy ta antypatia do Mike. Kiedyś go uwielbiałam, a teraz z odcinka na odcinek drażni mnie coraz bardziej. I widać, że ta cała walka na noże, to dla niego osobista batalia, a nie tylko gadka w stylu 'uratuję Twoją firmę, ze względu na pamieć o Twoim synu..'
Najciekawiej jak na razie zapowiada się Jeff i spółka. Może w końcu zobaczymy jakąś rozprawę sądową, albo przynajmniej przesłuchanie.
Mam bardzo podobne odczucia. Po pierwsze co do błazenady Louisa, już dłużej tego nie zniosę, mam nadzieję ,że po wydarzeniach z ostatniego odcinka znowu pokaże na co go stać.
Po drugie Harvey, mam wrażenie, ze to on będzie tym, który wymięknie ze względu na Mike'a taka swoista zamiana ról, a Mike stanie się irytującym chłopcem, z odcinka na odcinek zmienia się moim zdaniem na niekorzyść, robi się wredny, chamski i próbuje to wszystko tłumaczyc dobrymi motywami i sam zachowując się nie fair wytyka wszystkim innym (patrz Rachel. Harvey czy Donna) ich błędy, Lord Vader kurde.
Mam wielka nadzieję, że ostatecznie tatuś (Harvey) przywróci wyrodnego jedynaka (Mike) do porządku, mogłoby się wydawac , że Harvey jest najbardziej uparty i niezdolny do zmiany i kompromisu - mam wrażenie że ten sezon może zweryfikować ten pogląd o 180stopni.