Serial jest świetny. A mógłby być perfekcyjny. Ale jedna rzecz go niszczy. A mianowicie tragiczny wątek miłosny. Jestem właśnie w 2 sezonie. Skończyłem 10 odcinek. Świetny zwrot akcji polegający na podłożeniu notatki przez Hardmana. A co na koniec? Rachel musi oczywiście wbić do Mike'a gdy on jest z (dużo ładniejszą) dziewczyną. I oczywiście musiała przyjść zamiast pizzy. Nie podobają mi się strasznie te wstawki rodem z M jak miłość, czy na wspólnej.
Macie podobne zdanie, czy to tylko moja upierdliwość?