Jak Wam się podobały retrospekcje? Sporo się dowiedzieliśmy o przeszłości Mike'a, o Harvim, jego nauczycielu i romansie z Donna.
Dla mnie tylko jedna scena była ciekawa, ale za to jaka to była scena! Moment finałowy z Jessicą i Harveyem - bardzo emocjonujący.
Inna rzecz: jedna sprawa jest dla mnie niejasna... Czy umieszczenie czyjegos nazwiska na scianie nie wiaze sie z automatycznie z udziałami w firmie? Jesli tak, to jaki był rozkład procentowy po zmianie, jesli wczesniej Darby miał 51 a Jessica 49? Jessica oddała Harveyowi czesc swoich? I czy mogla to zrobic bez porozumienia z Darbym?
No wlasnie o co chodzilo w tej scenie Harveya z Jessica bo troche nie zrozumialem. Harvey powiedzial ze Darby przywroci go jako wspolnika zarzadzajacego, czyli sam siebie zdegradowal po jednym dniu?
Ten fragment został zle przetłumaczony na polski. W oryginale Harvey powiedzial ze Darby nie przywroci go jako wspolnika, tylko ze go poprze go na tym stanowisku, czyli po prostu ze obsadzi go na nim ("Darby backs me for managing partner" - w tym zdaniu "backs" nie zostało uzyte w znaczeniu "przywrócic" tylko "miec plecy", protekcję. ). W tej scenie Harvey po prostu wyznaje Jessice, ze zawarł z Darbym wiadomy układ.
Retrospekcje super. W pewnym sensie rozumiem teraz dlaczego Mike pozwalał kumplowi na to wszystko. Kumpel mu zazdrościł talentu, ale jednocześnie był dla niego jak brat.
Donna i jej postanowienie umocniło się po tym jak dla Harvey'a ważniejsze było pracować z Donną niż być z nią. Zapatrzony w pracę nie zauważył, że dla tej kobiety jest kimś więcej i że ona sobie narobiła nadziei. Dlatego ta platoniczna miłość (a ten otwieracz kojarzy mi się z Allo Allo :P).
Odcinek bardzo fajny bo dużo akcji jak dla mnie, co prawda trochę przeciągają sprawę Evy i robi się z tego opera mydlana, ale może w następnym odcinku wreszcie to zakończą i ruszą dalej.
Ogólnie jak dla mnie na plus :)
tak, najlepiej niech szybko skończą główny (w tym sezonie jak do tej pory) wątek fabularny bo to cytuje "opera mydlana" i niech skupią się na relacjach między Harvejem i Majkiem, Harvejem i Donna, Harvejem i Louisem, no bo to przecież to jest najważniejsze i "wózek" do przodu.
Wydaje mi się, że użytkownikowi elcede chodziło o to, żeby zakończyć ten wątek i rozpocząć jakiś kolejny. Praca prawnika lepiej była pokazana w pierwszym sezonie, gdzie obok głównej, większej sprawy, Harvey (a także inni prawnicy) zajmowali się także jakimiś mniejszymi, były jakieś sceny w sądzie. Tutaj przeciągają ten jeden wątek, zamiast go zakończyć i rozpocząć kolejny (nawet mógłby być równie długi, żeby tylko był ciekawszy..).
No właśnie o to mi chodzi. ja bym nawet chętniej oglądał sceny z sali rozpraw, ale ta jedna sprawa ciągle się już długo i na zasadzie: prokurator z czymś wyskoczył, kombinują jak zbić jego argumenty, znaleźli sposób i sprawa wygrana, prokurator wygrzebal świadka z pod ziemi i tak w kółko. żadnych innych spraw i klientów. ja wiem że łatwiej prowadzić wątki fabularne ale mnie wciągnął klimat dużych spraw i walki pomiędzy dużymi korporacjami.
Zastanowcie sie - jak maja zakonczyc watek Avy skoro z tym watkiem nierozerwalnie zwiazana jest walka Harveya o stołek i rewolucje w jego firmie. Od tego jak zakonczy sie proces Avy uzaleznione jest to co sie stanie w firmie i jaka bedzie obsada stanowisk na gorze, a to wlasnie jest głownym tematem tego sezonu. Logicznie rzecz biorac nie moga zakonczyc tematu Avy ni w piec ni w dziwiec w srodku sezonu, bo zakonczy to tym samym "gre o tron" w firmie.
Z zaskoczeniem muszę stwierdzić, że retrospekcje trochę mnie nudziły. Gdyby pokazali to w pierwszym sezonie pewnie byłabym zachwycona. Jednak teraz znużyło mnie to i czekałam, aż wrócą do teraźniejszych wydarzeń, bo interesują mnie one o wiele bardziej. Szczególnie wątek Trevora i Mikea mnie drażnił. Jakoś Pana T. nigdy nie lubiłam i było zbędne oglądanie po raz kolejny jego mordki na ekranie. W ogóle moje uwielbienie dla Rossa diametralnie spadło wraz z kolejnymi odcinkami. Jedyne co mi się podobało w przeszłości to relacje Harvey'a i Camerona. No i w końcu wyjaśnili ten nieszczęsny otwieracz do konserw . Co do reszty odcinka, oczywiście niezaprzeczalnie najlepsza scena to ta końcowa. Jessica była nieźle zdruzgotana. Ciekawe jak teraz potoczą się jej stosunki z Harvey'em. No i co ze Stephanem, bo nie ukrywam, że jego postać mnie intryguje. Sprytny lisek z niego i mam nadzieję na więcej scen z jego udziałem, niekoniecznie w połączeniu z Donną. Mało Louisa i jakoś od razu mniej humoru. Poproszę o więcej tego Pana w kolejnym odcinku.
właśnie nie zrozumiałam co z tym otwieraczem xd wytłumaczy ktoś ?: D a co do odcinka bardzo mi się podobał , jeden z najlepszych. wiele dowiedzieliśmy się o przeszłości głównych bohaterów :) stephen to gnój, od razu to było widać ! ;) a donny zrobiło mi się szkoda, myślałam że będzie ją coś więcej łączyć z harvey'em w retrospekcjach :)
Dla mnie też retrospekcje nie były rewelacją. Ostatnia scena najlepsza, ach ta noc, która rządzi się swoimi prawami. "Pod osłoną ciemności ludzie robią rzeczy, których nigdy by nie zrobili, w blasku dnia.Decyzje wydają się rozsądniejsze. Ludzie czują się odważniejsi. Ale kiedy wstaje słońce, musisz wziąć odpowiedzialność za to, co robiłeś, gdy było ciemno. I mierzysz się z zimnym, nieprzyjemnym światłem dnia."