nie zeby mnie fascynowal specjalnie ale jest ok. Natomiast sceny Rachel z Mikem OMG :D Nie obejrzalem nigdy calej, zawsze przewijam. Jaka to zrzedliwa s...a. Non stop ma jakies pretenesje do niego o to ze trawa za zielona albo niebo za blekitne. Normalny facet juz dawno by ja kopnal a tylek. Jeszcze gorsza od zony Waltera Whita, nie wiem czemu ten Mike wciaz z nia jest.
Można dostrzec zachowania typowe dla chłopca wychowanego przez babcię bez męskiego autorytetu ojca. Może dlatego Mike nie potrafi okiełznać zrzędzącej Rachel. Zakładam, że scenarzyści tego nie planowali, ale tak jakoś wyszło, że Mike wpasował się w ten schemat :,) Ale przyznam, że o ile przez wszystkie sezony lubiłam Rachel, to teraz bardzo tracę cierpliwość. Każda kolejna scena w mieszkaniu to jej użalanie się nad wszystkim... Weź się w garść, laska.