Może zaczne od tej gorszej strony. W suits jest troche kiepskich banałów, np. fakt że babcia majkela umarla idealnie w dniu, w ktorym ten chcial pokazac jej nowo zakupione mieszkanie (tez dziwilo mnie ze numerem do naglych wypadkow bylo biuro, a nie po prostu jego komorka). Albo to ze w 10 odcinku drugiego sezonu, podczas zebrania seniorow majkel wchodzi do pomieszczania i pokazuje podpisany dokument, ktory mial obciazac Hardmana. Potem chwali sie ze sam go podpisal, bo jak to ujal "how often do you look at a man's shoes?", byc moze sie czepiam, ale prawnicy jednak by zerkneli.
Pomijajac tego typu czepianie sie, serial bardzo mnie wciagnal. Chyba mam slabosc do wszystkiego co jest o noszeniu garniturow i zarabianiu duzych pieniedzy, bo jestem w miare swiezo po przeczytaniu ksiazki City Boy, ktora bardzo przypadla mi do gustu i ktorą wszystkim polecam :D
Postac Harveya Spectera jest świetnie wykreowana. Zaczynając od sposobu w jaki sie ubiera i chodzi, przez nieokazywanie emocji, bo to oznaka slabosci, i konczac na kazdorazowym zaganianiu oponentow w kozi rog i skupianiu sie jedynie na wygrywaniu.