Nie powiem, wkręciłem się w ten serial. Kilka ról zagranych jest świetnie, zwłaszcza Donna i Louis są bardzo wyraziści i charakterystyczni, według mnie to ich postacie a nie Harvey czy Mike tworzą fajny klimat i dają się bardziej lubić (to jest właśnie fenomen Louisa - pomimo wielu wad widz go uwielbia).
Niestety zaczyna być gorzej, gdy obejrzymy 4 sezony i zaczniemy zastanawiać się głębiej nad scenariuszem i sposobem realizacji serialu. Tutaj niestety każdy spostrzegawczy widz zauważy coś czego nie powinien - podobieństwa do telenoweli.
Każdy odcinek wygląda identycznie - Harvey idzie do Jessici, rozmawiają, on wychodzi; Jessica idzie do Louisa by mu coś zakomunikować. W międzyczasie Mike spotyka Harveya, powymądrza się i idzie dalej. Po drodze wpadnie na Donnę, która ze swoistym wdziękiem już dawno będzie wiedziała o czym wszystkie wcześniejsze rozmowy były. W każdym odcinku wszyscy chodzą i rozmawiają w ten sam sposób - idealny, perfekcyjnie zagrany ale przez to niesamowicie sztuczny. Relacje między bohaterami wyglądają zawsze na zasadzie, że ktoś do kogoś przychodzi, rzuca swoją kwestię, ten swoją, pierwszy znowu swoją i wychodzi. I tak w kółko. Chodzenie i ogólnie sposób poruszania się to jedna wielka maniera - wszyscy zawsze chodzą tak samo, idealnie jak od linijki. Nikomu nie zdarza się być na luzie, swobodnym i choć minimalnie niechlujnym. Oczywiście prym wiedzie Jessica, która jest chyba najmniej sympatyczną postacią w serialu.
Kolejnym moim zarzutem jest fakt, że każdy zawsze w każdej sytuacji potrafi znaleźć rozwiązanie, wybronić się itp. Ani razu nie zdarzyło się, aby ktoś czegoś nie wiedział. Mało tego, niektóre postaci zdają się czytać w myślach i mieć szósty zmysł w odgadywaniu ruchów przeciwnika. Ok rozumiem, że dobra kancelaria, że świetni prawnicy ale na boga - to nie nadludzie. Chciałbym żeby czasami ktoś zapytany o coś zaczął się jąkać, nie znał jakiejś sprawy, okazał słabość, by był ludzki. Niestety z każdym sezonem ich perfekcja jest windowana jeszcze bardziej w górę.
Do absurdu w moich oczach urosło rzucanie pozwami i teczkami. Tutaj każdy kto przychodzi z pozwem czy ofertą przychodzi z teczką i rzuca ją drugiej stronie na stół. Ta bierze i po kilku sekundach wie wszystko. Serio? Naprawdę są tacy świetni, że potrafią spoglądając 5 sekund na pierwszą stronę wiedzieć wszystko? Pozostawię bez komentarza.
Nie wspomnę już o absurdach takich, że sekretarka Donna jest tak genialną osobą w tym co robi, umie i jakie ma kompetencje, że niewiarygodne jest iż jej szczytem marzeń i możliwości jest bycie sekretarką. A szczeniakowaty Mike przychodzi do największych rekinów biznesu w Nowym Jorku i pogrywa z nimi jakby byli jego podwładnymi.
Panowie producenci - chcielibyśmy więcej realizmu, mniej perfekcji, mniej idealnych postaci a więcej takich z ludzką twarzą. Chcielibyśmy bo ktoś wreszcie w dialogu powiedział "Sorry Harvey, ale nie mam pojęcia o czym mówisz". Niestety ale porównania z Modą na Sukces nie biorą się z przypadku i jeśli produkcja będzie dalej szła w takim kierunku, to Suits ma duże szanse na stanie się operą mydlaną dla nieudaczników życiowych, którzy sukces znają jedynie z ekranu telewizora
Znasz pojęcie "eskapizm". Na cholerę Ci realistyczny serial i mniej perfekcji? Chcesz realizmu? Zatrudnij się w kancelarii adwokackiej i zobacz, jakie to ciekawe życie. Nie, nie, nie. Nie po to czytam książki oraz oglądam filmy i seriale, żeby widzieć zwykłych ludzi w zwykłych sytuacjach. "My chcielibyśmy" więcej odcinków z perfekcyjnymi postaciami, przepięknymi kobietami i nadzwyczajnymi sytuacjami, bo to nas inspiruje, kręci i pcha do działania.
Co ta cała gadka o sukcesie ma w ogóle do rzeczy? Skąd wytrzasnąłeś teorię, że tylko miernoty lubią fikcję? Bzdura na kiju.
Znasz pojęcie "eskapizm". Na cholerę Ci realistyczny serial i mniej perfekcji? Chcesz realizmu? Zatrudnij się w kancelarii adwokackiej i zobacz, jakie to ciekawe życie. Nie, nie, nie. Nie po to czytam książki oraz oglądam filmy i seriale, żeby widzieć zwykłych ludzi w zwykłych sytuacjach. "My chcielibyśmy" więcej odcinków z perfekcyjnymi postaciami, przepięknymi kobietami i nadzwyczajnymi sytuacjami, bo to nas inspiruje, kręci i pcha do działania.
Co ta cała gadka o sukcesie ma w ogóle do rzeczy? Skąd wytrzasnąłeś teorię, że tylko miernoty lubią fikcję? Bzdura na kiju.
ja tak samo, idealna analiza tego, jak ten serial mocno upadł jeśli chodzi o poziom