Tak patrzyłem w tych trzech ostatnich odcinkach na Gabriela Machta i mam wrażenie, że już nawet on ma serdecznie dość tych komicznych kwestii, które każą mu wypowiadać. Serial stał się karykaturą samego siebie - to co kiedyś było pastiszem pracy prawnika, teraz jest zwyczajnie żałosne. Postać Rachel była jedną z najsłabszych, ale rzeczywiście bez Mike'a, a zwłaszcza Jessici Pearson straciło to jakikolwiek sens. Louis Litt przeszedł drogę od sk***syna do debila, zostanie tylko nieszczęsny Harvey, który każdą kwestię wypowiada, jakby mówił do lustra oraz Donna, której postać też straciła większość sensu od czasu jak jakiś kretyn postanowił uczynić ją senior partnerem.