Wczoraj obejrzałem sobie ten najnowszy odcinek i nic ciekawego tak naprawdę. Przy odcinkach ze starszych serii ten nowy wychodzi na straszna kaszanę. Bardzo się rozczarowałem, bo myślałem że to będzie powrót starego dobrego Suits, jednak chyba będzie odwrotnie. Oczywiście nie chcę tak bardzo demonizować, jednak takie teksty bez polotu np. Harveya z Jessicą w 11 odcinku, utwierdziły mnie w przekonaniu że najlepsze się skończyło.
Zgadzam się w 100%. Już wcześniej Suits irytowało mnie sztucznością, ale teraz mam dosyć. Szkoda mojego czasu. Cała transformacja Litta wyszła im strasznie sztucznie, a ostatnie pytanie "czy spałaś z Harveyem"... czy ja oglądam brazylijską telenowele?
Dla mnie koniec suits, są lepsze seriale.
, a ostatnie pytanie "czy spałaś z Harveyem". - pomyśl głębiej to pytanie nie jest przypadkowe, ale tu już nie chcę nikomu spojlerować o co chodzi.
To serial, serial o prawnikach, którzy też są ludźmi. Więc to normalne, że są tam wplecione wątki uczuciowe -ludzkie.
Tu nie chodzi o wątki uczuciowe. Tu chodzi o to, jak można taką wiedzę wykorzystać, a nie czyste zainteresowanie łóżkowymi sprawami Harveya czy Donny.
Mi powrót średnio przypadł do gustu. Od pewnego czasu Suits balansuje na granicy. To co wyprawia się z Littem, przyprawia mnie o zawrót głowy. Mam wrażenie, że jest on marionetką w rękach scenarzystów, bo od wrzoda na dupie, najlepszą postać, klauna w garniturze, żałosnego lizusa, w końcu zakończył swoją wędrówkę jako tyran. Nie wiem, czy tego oczekiwałam po tym wszystkim. Był moment kiedy naprawdę lubiłam Louisa, jednak teraz, co do niego mam mieszane uczucia. Fajnie, że się postawił, ale jego zachowanie odbiega od normalności i w pełni zgadzam się z Zane'm, on nie nadaje się na wspólnika zarządzającego.
Chciałabym, aby przynajmniej na jakiś czas odrzucili te przepychanki na szczycie władzy i abyśmy mogli zobaczyć jakąś fajną sprawę . Trochę prawa w serialu o prawnikach na pewno by nie zaszkodziło..