Odcinek o niebo lepszy. Uwielbiam jak sie Harvey martwi o Mike'a i mu pomaga. Tak powinno być. Jaki wściekły był w rozmowie z Gallo. Nie dziwie sie. Chociaż ta pomoc może w tym wypadku zaszkodzić Mike'owi niż pomóc. Już myślałam pomimo promo odcinka 3, że go zranią. Jednak Mike znalazł sobir kumpla. Harvey nie może odpuścić pomocy. Scen Harveya i Rachel dalej nie trawię, ale wiem że muszą być. Lubię Donnę z Rachel. Tzn. ich przyjaźń. Szkoda mi było Harveya jak oddal obraz. Jessica pomogła Soloffowi a nadal ciekawe co on takiego zrobił. Louis stara sie jak może a już próbował podrywać prawniczkę.
O ile rozumiem Mike'a bo chce i nawet musi sam coś robić o tyle jak to powiedział Harveyowi na nie. Nie chcę by zaczął się zachowywać jak primadonna (jak Neal z White'a). Tu nie rusz, tu nie dotknij xD
Ogółem jak najwięcej Marveya w dobrym stylu i Donna odwiedzająca Mike'a by sie przydała. Choć teraz nie ma widzeń. Mam tylko nadzieje, że Harvey i Mike dziwnym trafem nie zwrócą sie przeciwko sobie. Albo nawet jeden.
dla mnie drugi odcinek był tylko odrobinę lepszy od pierwszego, który był jak dla mnie strasznie słaby. Już od dłuższego czasu para Mike & Rachel działa mi nerwy. Rachel zachowuje się jak zakochana, nieogarnięta życiowo nastolatka, a Mike ma wiecznie dużo do powiedzenia, gdzie wina leży tylko i wyłącznie po jego stronie. Harvey zrobił błąd, że go zatrudnił, ale Mike skoro jest taki szlachetny mógł zrezygnować z pracy zanim ktokolwiek zaczął go podejrzewać. Pretensje może mieć tylko do siebie, włączając to sytuację z tym skazanym Frankiem, gdzie na dzień dobry wyśpiewał mu wszystko jak leci.
Wszystko jest takie słodko pierdzące i mam nadzieję, że kolejne odcinki będą lepsze. Zgadzam się w kwestii obrazu, też było Mi szkoda Harveya, że musi ponosić takie osobiste straty kosztem całej tej sytuacji. Na plus oczywiście Dona :)
Ja właśnie obejrzałam drugi odcinek. Też uważam, że ten sezon zaczął się słabo. Rachel nie lubię odkąd jest w związku z Mikiem, wcześniej nie była taką histeryczką. Ale Mike mam wrażenie, że za wiele się nie zmielił. Od początku bardziej zależało mu na innych niż na sobie i wiecznie robił coś źle i się potem za wszystko obwiniał. Wydaje mi się, że akurat jego charakteru w serialu się trzymają i ta sytuacja, w której wyśpiewał wszystko na dzień dobry to też typowy Mike :)
To prawda drugi odcinek zdecydowanie lepszy podobało mi się jak Harvey groził Gallo takiego Spectera to lubię ;D Nigdy nie przepadałam za Rachel ,a teraz to działa mi a nerwy ja rozumiem ,że umiera z niepokoju o narzeczonego ,ale ciągle obwiniane Harveya i grożenia "Nigdy Ci tego nie wybaczę" jest żałosne to samo Donna zamiast wspierać Harveya tylko go bardziej dołuje.
Podobały mi się sceny z Gretchen czarni górą ;D
Ten nowy współlokator Mike'a w porządku gość widać było ,że ma wyrzuty sumienia dobrze ,że jest po stronie Rossa.
Jak to wspaniale przeczytać, że nie tylko dla mnie 6 sezon to porażka (do 5 odcinka). Mike'a i Rachel nie znoszę już chyba od 4 sezonu, od 5 nie mogę ich wręcz oglądać. Ich wspólne sceny przyprawiają mnie o mdłości. Nawet zaczyna mnie wkurzać Harvey, który stracił swojego synulka i wyżywa się na kim popadnie, gdzie to "Majk" jest ważniejszy niż cała kancelaria. Póki co to najbardziej cieszą mnie wspólne sceny Donny i Louisa - chociaż tam nadal jest jakiś zalążek dawnego humoru oraz trzyma jakiś poziom.