Serial ładnie nakręcony, piękne wnętrza, kostiumy, świetna gra aktorów. Wszystko byłoby pięknie, gdyby autorka powieści "W komnatach Wolf Hall" Hilary Mantel na podstawie której serial nakręcono, nie odbrązawiała postaci bohaterów. Kto jednak bliżej zna historię, bohaterów i czasy Tudorów doskonale wie, że Cromwell, Norfolk, Wolsey, oraz inni "przyboczni" Henryka, a także on sam, byli strasznymi ludźmi, mordercami i okrutnikami. Mantel mydli oczy czytelnikom i przedstawia Cromwella i pozostałych, jako dobrych, chciałoby się rzec szlachetnych ludzi i doradców króla. A wiadomo, że byli to ludzie, którzy nie wahali się posyłać na tortury i szafot nawet członków najbliższej rodziny, byleby tylko ugruntować sobie wygodne i ciepłe miejsce obok króla...Iluż to ludzi miał na swoim sumieniu każdy z nich? A jakim to rozpustnikiem, chciwcem i niegodziwcem, był sam kardynał Wolsey, jakim kanalią był Thomas Howard książę Norfolk, o tym wie każdy, kto choć trochę poznał historię tych dramatycznych czasów, z literatury faktu lub filmów dokumentalnych, opartych na prawdzie historycznej...Poza tym autorka wzbogaca powieść o fakty, które nigdy nie miały miejsca, jak np. bliskość jaką pokazała w kontaktach Cromwella z Marią Boleyn...Połóżmy to jednak na karb tego, że powieści historyczne pełne są wymyślonych przez autorów wątków, które w rzeczywistości nigdy nie miały miejsca, a które ubarwiają treść i przez to tworzą powieść.. Tak więc obejrzyjmy pięknie nakręcony serial, ale oglądając go weźmy poprawkę na fakty historyczne, które nie są tu wiernie oddane...