Ale smok jest do dupy. W filmie był przynajmniej zrobiony jako "maskotka" i był fajniejszy a
tutaj mamy zmorę współczesnej kinematografii, komputerową animację i to całkiem lipną.
Mogliby się bardziej postarać tymbardziej że serial zły nie był.
W rzeczy samej, ten smok z serialu różni się znacznie od tego filmowego. Tak jak mój przedmówca słusznie zauważył, smok z serialu to komputerowa animacja, a nie "maskotka", a poza tym ten smok z filmu umiał mówić i był jednym z głównych bohaterów filmu, a w serialu zmarginalizowali jego rolę i odebrali mu głos. Jedyne, co zbliżyło smoka z serialu do jego książkowego pierwowzoru, to umiejętność ziania ogniem, czego w filmie w ogóle nie było.
Aha, zapomniałam dodać jeszcze, że w książce i w obu filmach smok miał czerwone jak rubin oczy, a tu w serialu miał oczy niebieskie, poza tym prawdziwy Fuchur (czy też Falkor, jak go ochrzcili w filmie) nie miał skrzydeł, a i tak mógł szybować w przestworzach. Moim skromnym zdaniem, to już rażąca niekonsekwencja w wyglądzie smoka, ta zmiana koloru oczu i dodanie (dosłownie) skrzydeł. Jedyne, co osiągnięto w tym serialu, to podobieństwo smoka do psa.
Smoki i inne bajkowe 'nieludzie' to postacie, z którymi trudno sobie poradzić w filmie aktorskim. Obecność żywych aktorów wprowadza złudzenie rzeczywistości, a smok, jakikolwiek by nie był, złudzenie to rozbija. Nie mamy wzoru smoka zakodowanego z ogrodu zoologicznego, który byłby <bezpieczny> i uniwersalnie rozpoznawalny jako prawdziwy. Mamy wzór psa, kreta czy skunksa. Smok zawsze będzie zależny od czyjegoś widzimisię. To, co w głowie jednej osoby będzie <prawdziwym> smokiem, dla innej będzie szczytem nienaturalności.