Ile tak naprawdę podobieństw widzisz między "Warszawianką" a "Californication"? Być może w samym trzonie są te podobieństwa (pisarz lekkoduch z małą córką z byłego małżeństwa), ale to osobiście jedyne znaczne podobieństwa jakie widzę (gdzie odpowiednik małżeństwa Runkle, gdzie odpowiednik Mii i jej ojca? To są wątki bardzo obszerne w Californication, tutaj takowych brak). Oczywiście mam swoje zastrzeżenia do tej produkcji po 4 odcinkach, ale spisywanie tej produkcji na straty bo "hurr durr podróba Californication" to chyba złe podejście. Nawet jeśli w późniejszych odcinkach te podobieństwa się powiększą to co z tego? Czemu sam ten fakt miałby obniżać ocenę serialu?XD