Z Wiedźminem już tak jest, cokolwiek nie powstanie, to złe. Polacy zrobili 13-odcinkowy serial - źle, bo "smok".
Netflix zrobił serial - źle, bo elfy czarne.
Teraz zrobili spin-offa - źle, historia banalna.
A jednak ludzie to oglądają i się emocjonują.
Blood Origin to fajna, lekka i luźna opowiastka, prowadzona w klimacie przygody w grze fabularnej. Wiadomo, kto jest zły, kto jest dobry. Na początku może się i akcja ślimaczy, ale od 3-go odcinka jest już spoko.
Postacie wyraziste, każde inne - zupełnie jak w dobrym RPG.
Moja rada - nie napalać się na wyjątkowe, przełomowe kino. Po prostu miła opowiastka do kotleta. Na wieczór wystarczy. Polecam wszystkim więcej luzu, bo ludzie obejrzawszy ten film, wpadli w jakiś szał - hejt na każdym kanale youtubowym, bo widać, stało się to modne.
Dystans, dystans i jeszcze raz dystans.