Ludzie! Zamiast oceniać ten serial tylko po oglądnięciu filmu, wysilcie się trochę i oglądnijcie go w całości. Sam serial broni się bardzo dobrze. Oczywiście widać braki w budżecie, ale w porównaniu do filmu, który jest zupełnie niespójny, jest dużo lepiej. Po oglądnięciu serialu jedyny poważny zarzut, jaki pozostaje to efekty specjalne (czyli po prostu zbyt skromny budżet), a rzeczy takie jak aktorstwo, muzyka, fabuła (ponieważ nie jest tak pocięta jak w filmie), a nawet zdjęcia bronią się całkiem dobrze.
za tyle kasy można zrobić super film/serial a fabuła filmu jest dziecinna . Vesemir jest kapłanem, kaer morhen to jaskinie, wiedźminów jest zatrzęsienie, w 2 odcinku geralt stosuje uniki co jest potępiane przez mistrzów i ja się pytam jak pokonać dajmy na to mantikore cesarską bez stosowania uników? Jest tam jakiś kodeks wiedźminski którego nie powinno byc.
To może ja Ci, kolego wyjaśnię co oznacza ten taki napis na początku każdego odcinka który brzmi:
"Na motywach opowiadań Andrzeja Sapkowskiego".
Otóż "na motywach" oznacza że film nie jest wierną ekranizacją tylko fantazją na temat. Na potrzeby narracji filmowej zostały spłaszczone pewne sfery filozofii książki ponieważ obraz nie jest w stanie ich oddać w takim stopniu w jakim jest zdolna oddać to książka.
Uwielbiam serię książek z cyklu wiedźmińskiego, wszystkie przeczytałem trzykrotnie.
Film uważam za największą, najobrzydliwszą i najstraszniejszą porażkę polskiej kinematografii. Serial zaś, jakby to powiedzieć, uważam za bardzo dobry.
Absolutnie nie przeszkadza mi to że reżyser zdecydował się zrezygnować czy przekształcić pewne motywy. Możesz się przyczepić chociażby do pierwszej sceny w której matka Geralta była jakąś wiejską wieszczką podczas gdy w książce była ona pełnej krwi czarodziejką. Co z tego? Powiem więcej: uważam że, na potrzeby obrazu, ta scena była stworzona i nakręcona w sposób naprawdę godny rewelacyjnej produkcji filmowej.
Serial ma swoje słabe strony, ale na pewno nie można się przyczepić do tego że zmienił trochę fabułę książki. Dla mnie dzięki temu ciekawiej się go ogląda, mogę spojrzeć na historię z innej perspektywy i serial potrafi mnie dzięki temu zaskoczyć.
Aha, i jeśli ktoś mi jeszcze raz powie że Holiłud powinien się za to zabrać to go zwiążę, założę mu na łeb konstrukcję rodem z "Mechanicznej Pomarańczy" (taką do podtrzymywania powiek) i zrobię pokaz Hollywoodzkiego Dragon Balla, Szybkich i Wściekłych, 2012 i innych ścierw tego pokroju, może mu się coś przejaśni.
To najwyraźniej pogląd mniejszości, ale ja nie lecę do kina na film po to, żeby zobaczyć książkę, którą już wcześniej czytałam. Mistrzostwem w tej kategorii jest "Zmierzch" - książka jak klocek, za to dużą czcionką, naiwna i nieskomplikowana - to da się ładnie zekranizować i upchnąć w 2-3 godzinach filmu. Jak ktoś gustuje to można się zachwycać. Ale całego "Wiedźmina" w dwóch czy nawet dwudziestu godzinach nakręcić tak, żeby byli zadowoleni i Ci, którzy nie czytali i Ci, którzy chcieliby zobaczyć w kinie to, co im się roiło podczas czytania... - wątpię by się dało.
Robert Pattinson mógłby zagrać Geralta. Albo jakiś inny ślicny - Jared Leto np. Albo Shia LaBeouf. Bardzo bym sobie tego nie życzyła.
Ale z przyjemnością zobaczyłabym rosyjską wersję. Najlepiej "na motywach" a nie "siląc się na ekranizację".
Jak dla mnie wiedźmina można by zekranizować - z tym że nie w stylu tych produkcji co wyżej, ale np Władcy Pierścieni (tylko trochę lżej). Np Viggo Mortensen wg mnie pasowałby do roli Geralta naprawdę nieźle. Z tym że faktycznie nie dałoby się ekranizacji zrobić tak żeby naprawdę zadowolić fanów książki. Są pewne niuanse których nie dałoby się przełożyć za nic na angielski, humor który bezpowrotnie zostałby stracony. Ale mimo wszystko uważam że wiedźmin to seria warta ekranizacji, i jakoś w 3 filmach można by zmieścić przynajmniej główny wątek. Ew też mógłby to być serial, z tym że całkiem inny niż to co powstało :) A dla mnie największą chyba bolączką w filmie i serialu jest to, że wiedźmin walczy kataną... To taki ból, który sam obniża ocenę o kilka oczek... No i oczywiście słynna gumowa strzyga :D
Czytalam angielskie tlumaczenie "Ostatniego zyczenia" i wcale nie jest tak zle. Wprawdzie egzorcyzm "Idz i wychedoz sie sam" przetlumaczony na banalane "go f* yourself" to nie to samo ale poza takimi niuansami humor trzyma sie niezle. Gra byla bardzo dobrze odebrana na zachodzie, mysle ze film niedlugo ktos zrobi bo historia potencjal ma ogromny. Obysmy nie zalowali ...
Ok., ale przecież ten gość nic nie napisał o swobodnym traktowaniu książki przez filmowców.
Nie mam zielonego pojęcia, co widzicie w serialu (miłośniczką książki zresztą też nie jestem). Aktorzy recytują teksty, jakby czytali z kartki, Żebrowski nie wyciąga kija z tyłka ani na chwilę, soundtrack rani uszy, przede wszystkim chyba dlatego, że jest mało różnorodny, walki dynamiczne jak kondukt pogrzebowy...
Twierdzisz że nic nie napisał o swobodnym traktowaniu książki? "Vesemir jest kapłanem, kaer morhen to jaskinie, wiedźminów jest zatrzęsienie (...)", piszesz że nie jesteś miłośniczką książki ale jeśli ją czytałaś, powinnaś wiedzieć że to zdanie dotyczy różnic w stosunku do książki.
Soundtrack miejscami rani uszy, miejscami jest niezły (niestety motywy się zbyt często powtarzają), gra aktorska nie wypada najlepiej ale co do Żebrowskiego się zgodzić nie mogę, walki mało dynamiczne. Tu moim zdaniem wady się kończą, serial moim zdaniem dalej zasługuje na miano dobrego.
Akurat ten fragment jego wypowiedzi zinterpretowałam raczej jako wyraz dezaprobaty, nie krzyku o brak zgodności :). Śmiem twierdzić, że jak w serialu fantasy o panu wojowniku z mieczem - muzyka jest zła, gra aktorska jest zła, walki są złe, a główny bohater dyskusyjny, to już tutaj nie ma czego bronić. Scenariusz? Nie czytałam, a efekt raczej dobrze o nim nie świadczy. Zdjęcia? Specem nie jestem, ale szału nie ma. Nic tu się nie broni. Poziom tylko trochę wyższy niż w "Samo życie" albo insze "M jak miłość". Pardon za perfidne porównanie, ale rano człowiek zły... :)
Zgadzam się. Z premiery w kinie wyszedłem zawiedziony, film był kiepski. :/ Serial za to bardzo mi się podoba. Szukałem go dziś nawet na dvd, ale niestety nie bardzo jest jak kupić, dostępny jest tylko film. I jak tu nie ściągać nielegalnie z Internetu, skoro dystrybutorzy sami mają wszystko w d****?
Serial jest nędzny. Lepszy niż film, ale nadal nędzny.
Siermiężny montaż, podłe zdjęcia, sztuczność w grze wielu aktorów (młoda Renfri, Calanthe kiedy Geralt zabija tego potwora na początku), efekty specjalne jak z taniej gry komputerowej, kretyńska charakteryzacja jak z przedstawienia szkolnego (driady i elfy).
Reżyser i producenci napluli widzom w twarz, kto tego nie widzi jest ślepy. W XXI w. nakręcono serial wizualnie gorszy od produkcji z lat 70-tych a nawet starszych, co świadczy tylko o braku ambicji i chęci bo nie trzeba Hollywood żeby zrobić dobre zdjęcia chociażby.
Jako fan Sapka dorzucę 3 grosze. Zarówno film jak i serial oprócz wad, które są oczywiste i atakują widza w każdej sekundzie "produkcji" to musze zwrócić uwagę na karygodny błąd twórców wersji ekranowej. Mianowicie postacie.
Proza Sapkowskiego odróżnia się od setek innych pozycji fantasy iż bohaterowie książek są nadzwyczaj pełnokrwiści. Nie doświadczymy u pana Andrzeja papierowego shitu wypływającego tekturową falą jak to jest chociażby u pana Piekary. Natomiast w filmie postacie totalnie spłaszczono. Casting i gra aktorska wołają o pomstę do nieba a kwestie mówione są jakby ludzie gadali o obieraniu ziemniaków. Wszystko spłaszczono. Totalnie. Nie zostało nic praktycznie z charaktetystyki pierwowzorów.
No i wialka mieczem -_- świetnie. Wiedźmin, zmutowany bachor wychowywany od kołyski z mieczem w ręku, diablenie szybki, naćpany wywarami, magią i kto wie jeszcze czym - macha tym żelastwem jak każdy rycerzyk z każdej innej produkcji filmowej. Czasem nawet nudniej i gorzej. Cholera - w sadze każda walka była świetnie opisana. Czuło się piruety, finty, sztychy, odskoki, pchnięcia i inne takie takie. A tu? Bez ikry, bez polotu.
Veto zgłaszam. Geralt to Merry Sue w najczystszym, chociaż męskim wydaniu. Śmiertelnie poważny sztywniak. A Piekara pisze żartobliwie, jego bohaterowie to po troszku kpina z konwencji, podczas gdy Geralt to konwencja. Ale to tylko moja opinia ;)
Kinowej wersji Wiedźmina nigdy nie było! I tego sie trzymam, bo to co udawało film "na motywach powieści" nie zasługuje na splunięcie. Ocena - zero absolutne −273,15 . Natomiast seial - i owszem jest lepszy, dużo lepszy od kinowego chłamu. Na tyle lepszy że dałem mu aż jedną gwiazdkę.
Próbowałam, poddałam się po 20 czy 30 min. Dramat, płakać się chciało. Wiem, że gusta są różne, ale twierdzenie, że to jest dobry serial... nie. Po prostu nie.
Skoro tak mówicie...oglądałam "Wiedzmina" - serial - z rodzinką w wieku jakichś siedmiu, ośmiu lat, i na prawdę mi się podobał! Wczoraj, jako że TV PULS emitowało film, chciałam powrócić do lat dziecinnych. Niestety, nie udało mi się przetrwać...
Nie oceniam - serialu już tak dawno nie widziałam, że nie pamiętam dokładnie, jak to wszystko przebiegało. No cóż, pozostaje mi teraz przeczytać Sapkowskiego!:)
Serial jest całkiem nie najgorszy w porównaniu z filmem wręcz bardzo dobry. Problem w tym że mając tak duży jak na polską produkcje budżet, tak dobrą podstawę jak opowiadania Sapkowskiego i jakby nie było gwiazdorską obsadę zrobili ledwie średni serial. Wszystko co dobre pochodzi z opowiadań to co twórcy dodali od siebie jest słabe. Wystarczyło nie kombinować i trzymać się sztywno opowiadań i serial byłby bardzo dobry, ale twórcy wykazali się ambicjami niestety przerastającymi ich umiejętności i zaczęli zmieniać dodawać ujmować i serial dużo na tym stracił. Ale ogólnie rzecz biorąc można obejrzeć, niektóre odcinki ogląda się naprawdę przyjemnie.
Tak, to prawda - serial, w odróżnieniu od filmu, jest naprawdę dobry. Ciężko mi zrozumieć zupełnie nieadekwatne do rzeczywistej wartości oceny. Nie jest to może arcydzieło, ale jeden z lepszych polskich seriali na pewno.
Mówi to człowiek z wytatuowanymi sentencjami Seneki ;] Sądzę, że to wystarczający dowód na solidność gustu :)