Rozumiem, że są gusta, ale nie rozumiem dlaczego "krytycy" dają tak wysokie oceny... Przecież ten scenariusz nie trzyma się kupy. Dziury logiczne i fabularne są ogromne jak Grand Canyon. Rasizm międzyrasowy spłycony do długości uszu. Ciri to nieporozumienie, a Yennefer to... to... nawet nie wiem jak to nazwać. Cavil to chyba jedyny plus tego serialu (i niektóre sceny walki trzymają się kupy), bo nawet CGI leży. Oczywiście pomijam aspekt trzymania się źródła, bo nie chce mi się marnować czasu i kliknięć na klawiaturze dla tego generycznego syfu dla typowego Johna Smitha, który musi dostarczyć do swojego mózgu jak najwięcej dopaminy do obiadu. Tylko Rings of Power jest gorsze od tego syfu, bo tutaj można pałać sympatią do Jaskra i Geralta.