I to nie jest żaden trolling, w końcu to tylko osobiste odczucia. Mam pewien niepopularny sąd, że polski serial był nawet nawet. Wiadomo, efekty, kostiumy, scenografia - no bieda, dźwięk średniej jakości, ale...
Miałem wrażenie, że oglądam losy prawdziwych ludzi, mimo, że to fantasy i w ogóle, ale te postacie po wyłączeniu odcinka dalej żyły swoim życiem, miały jakieś charaktery, motywacje, historie. Geralt był tym Geraltem, który w książkach wcale nie stronił od picia, imprezowania, śmiania się i ogólnej zabawy, miał kąśliwe uwagi i cięte riposty. Jaskier był tym Jaskrem, który był cwaniaczkiem, łotrzykiem, ale też inteligentem i oddanym druhem, Yennefer była wyniosła, ale wcale nie jakaś do cna zimna, prowadzona ciągłą obsesją i chaosem. Lubiłem muzykę, dialogi, a scenariusz był poprowadzony bardzo dobrze, no może nie bardzo dobrze, ale nie miałem ciągłych zawiech w stylu "cosiędzieje".
Co jest tutaj? Bardzo nierówna obsada, Geralt jest klocem, mrukiem, nudziarzem, ma dobre sekwencje walk i niezłą charakteryzację, w sumie mały plusik. Jaskiej to po prostu dno, frajer, żenada, przypomina osła ze shreka. Yennefer mi średnio pasuje, ale nie ma tragedii, gorzej z jej grą aktorską, ale też ma przebłyski i może się otworzy bardziej. Triss? Powiedzcie mi, jak można było w rolę rudej, trzpiotki, dzierlatki, młokoski, szaleńczo zakochanej w wiedźminie obsadzić grubą 40-letnią hinduskę [tak wygląda, nie moja wina]. Co się popsuło po drodze? Ciri jest w miarę spoko, ale ktoś zapomniał o... nie, inaczej, myślę, że z producentów naprawdę max 1 przeczytał cokolwiek, bazowali bardziej na tym co im mówiono o sadze. Ciri jest grzeczna, ułożona, ale ona taka nie była, to właśnie jej przemiana była ciekawym wątkiem.
To jeśli chodzi o obsadę, jest średnio, wolałem znacznie polską obsadę, zatem 1:0 dla polskiego serialu.
Efekty - no tutaj wiadomo, jak pisałem, polski serial był beznadziejny, ale ten obecny pomimo budżetu... trąci momentami OBCIACHEM. Kozeł z gumy, strzyga z gumy, smok JEDYNIE CIUT LEPSZY od tego z polskiego serialu. Przepraszam, ale przypomina to bardziej przygody Herkulesa. Te czary, portale, wszystko wygląda nienaturalnie [tzn wiecie o co mi chodzi], serial amerykański wygrywa, ale nie robi tego w oszałamiającym stylu, po prostu widać upływ czasu i więcej kasy, mamy zatem 1:1.
Kostiumy - no, w serialu amerykańskim są bogatsze, bardziej szczegółowe, ale też jakby takie... nieżyciowe. Geralt chodzi ubrany w jakieś mega dopasowane zbroje, no sorry, ale tak nie było, poza tym nie nosi 2 mieczy, a nosił [mam dać cytat z książki?!], medialon jest kiepski, no ale mimo wszystko 2:1 dla amerykanów.
Scenografia - serial amerykański momentami kusi nas rozmachem, ale tak naprawdę widać biedę. Scena wojny z Nilfgardem jest zrobiona najtańszą metodą, pole bez szczegółów, w tle nic. Wojna o Sodden - to samo, małe oddziały, biedna magia, totalny chaos i nie wiem w sumie to beznadziejna bitwa, bez żadnych emocji, planu, ładu, składu, ale o tym później. Wiele scen spłycano jak Brokilon do 1 scenografii, albo jak dom burmistrza w odc z dżinem [z tego co pamiętam, w opowiadaniu dżin pustoszył miasto]. Większość budynków to czysta tektura, zielone tło i tekstura i tutaj [śmiejcie się, tak wiem] plus dla polskiego serialu bo były prawdziwe zamki, warownie, karczmy wyglądały jak karczmy, wszystko wydawało się bardziej na miejscu. mamy więc 2:2
Muzyka - bez zbędnego pitolenia 3:2 dla serialu z Polski [Jaskier fajniej śpiewał, bardziej klimatycznie + ten utwór Ciechowskiego i Gawlińskiego jako main - wyśmienity]
Scenariusz - Gdybym nie czytał książek, opowiadań, nie grał w gry, naprawdę nie wiedziałbym o co chodzi w serialu z Netflixa. Bo o co chodzi? Nawet teraz nie wiem. Wszystko się pląta w czasie, ciągłe błędy i wyrywanie miodu ze scen, a marnotrawienie czasu na nic nie wnoszące sceny, nieustanna ekspozycja do cna żałosna - jak Geralt mówi płotce o swoim życiu - strasznie nienaturalne. O co chodzi z Nilfgardem - no serio, o co? Czego oni chcą? Czego chcą czarodzieje, co jest wątkiem? Zapytajcie siebie o jakikolwiek serial ostatnio co jest wątkiem głównym. Gra o Tron? Panowanie w królestwie. Breaking Bad - Walter White wyplątuje się z gotowania mety, Supernatural - dwóch braci walczy z potworami. Jaki tu jest wątek? Prawo niespodzianki? Wojna z Nilfgardem? Miłość Geralta i Yennefer? Może loża czarodziejów? A może Ciri i Nilfgard? A może jednak zabijanie potworów? Mam wrażenie, że serial sam nie wie co chce nam opowiedzieć. Mamy np. scenę w Brokilonie - po co ona jest? Co wniosła? Jaki w ogóle miała cel? Tam nie było nawet cienia scenariusza. "Ciri jest w lesie, patetyczne rozmowy o niczym, bla bla bla, Ciri odchodzi z lasu". To samo z Calanthe - ciągle wydłużanie tego wątku z Ciri, Pavettą, prawem niespodzianki, załapaliśmy, ale oni nas tym będą raczyć non stop i jej nudnymi zbliżeniami jak leży, sapie, umiera, dziękuje. Tak samo cały odcinek ze smokiem - to nie ma sensu, jak widać smok sam mógłby się obronić, w jakim celu ciągnął Geralta? Obejrzyjcie polski odcinek, serio, tam wszystko trzyma się kupy, tutaj nic. Na koniec mamy kolejną ekspozycję, kłótnie, płacze i żale - smok jakby jeszcze dobija bohaterów i im dokłada, a nie jest wdzięczny za pomoc - jak było w opowiadaniu.
Ale prawdziwe kretynizmy są inne - Jaskier - czemu on się nie postarzał, jeśli dobrze liczę od zaręczyn Pavetty do spotkania w odc z dżinem mija 13 lat, a ten frajer nie postarzył się nawet o dzień. I zresztą same spotkanie z Geraltem, od tego zaczyna się odcinek, Geralt łowi w bajorze w krzakach w lesie i pojawia się Jaskier "o tu jesteś, co porabiasz, spoko, nie widzieliśmy się ile? 10lat? Patrz, fajnie, że akurat tędy szedłem, ale mamy mały świat bla bla bla" Co to było?
Opowiadanie Kraniec Świata - coś w ogóle z tego było w tym odcinku? Serio nie wiem, po co w ogóle brać się za coś, skoro ma się gdzieś całą fabułę? Przecież to można było już zupełnie pominąć [co z tego, że to świetne opowiadanie, lepiej przeplatać niepotrzebne wątki z nieciekawymi historiami] albo skwitować "aaa jechaliśmy, spotkaliśmy diaboła, schwytały nas elfy, ale potem wypuściły. Wszystko co tam było.
I najgorszy odc - 8, ta gówniana bitwa, w ogóle nie wiem czy to byłą bitwa czy jakieś leśne podchody, zabawy i psikusy. Nie ma tam żadnej większej akcji, nie ma żadnej armii, jakaś garstka siedzi w ruinach i jakieś garstki Nilfgardczyków się tam przekradają. Nie rozumiem sceny z Vilgefortzem i Cahirem [Czy Vilgefortz nie pokonał Wiedźmaka w kilka sekund i nie był naj naj najmocniejszym magiem ever?], nie rozumiem tego, dlaczego potem Vilgefortz zabił swojego człowieka - skąd to się wzięło. Nie rozumiem tego niepłynnego przejścia od pomocy wieśniakowi, scen na wozie, scen z matką, szukania Yennefer i na koniec odnalezienia Ciri. Toż to był jakiś nieskładny galimatias, zero wdzięku i polotu. Ten moment jak biegli do siebie przez las - WTF i ten tekst Ciri "kim jest Yennefer" brakowało tylko śmiechu jak w Sitcomie.
W polskim serialu jest ciut lepiej prowadzona cała fabuła i na Boga, skupia się na bohaterze historii, obserwujemy akcję i nie urywa się co 15 sekund bo ktoś wstał z krzesła czy wyjął miecz, nie znoszę tego sposobu prowadzenia scen.
No i dialogi - gdzie jest ten zabawy język, cięte ZASKAKUJĄCE riposty, momentami prostactwo, ale też zaduma [hehe słowiańska] i melancholia. Gdzie są te zabawne kłótnie Geralta z Jaskrem, Yennefer, gdzie są smaczki, puszczanie oka do widza - kto to zabrał, dlaczego nikt nie przeczytał książek, opowiadań? No dlaczego?
Na plus dodam już tylko serialowi z usa minimalne rozbudowanie wątków, które czasem było warte uwagi [jak z Yennefer], dodam też [jednak] kilka świetnych zdjęć, choreografii walk, gore - odważnie.
Jak dla mnie gdy to zsumuje jest jakieś 5:4 dla serialu z Polski.
Nie wiem, serial da się obejrzeć, jest to jakaś rozrywka, nie jest beznadziejny, nie jest słaby, jest ciut powyżej średniej. Dałem 6, bo myślę, że może jeszcze się rozwinąć na dobry i nie chcę przekreślać 2 sezonu. Chociaż sądzę, że jeśli showrunerem dalej będzie ta babka to nic z tego nie wyjdzie. Kobiety słabo ogólnie opowiadają historię, skupiają się na tym co jest niepotrzebne, a zapominają o głównym wątku. Tak tutaj skupiono się na standardach poprawności politycznej, ukazywaniu silnych niezależnych kobiet [które ciągle ponoszą porażki - OCH nawet w feministycznym świecie to się nie udaje!], oraz na... niestety lansowaniu się i robieniu wrzawy.
P.S jak widzicie nie pisałem nic o murzynach, mulatach, czarnych elfach bla bla bla, gdyby serial był dobry i tylko to miało mi przeszkadzać to byłbym burakiem. Serial kręci się w USA, to nie jest adaptacja Słowian, to jest fantasy. Nazwy są zagraniczne i jeśli w ten sposób serial ominie pieprzenie tych rasistów spod znaku murzyńskich, azjatyckich organizacji - to ok. Ważne, że nie zrobili totalnego przewrotu, czarny wiedźmin trans kobieta walcząca różowym dildo ze zmianami klimatu, będąca w związku z płotką, która może jest koniem, ale identyfikuje się jako nosorożec biały - ich ciało ICH SPRAWA SZOWINISTYCZNA ŚWINIO.
P.S 2 są też fajne cycki więc dałem 7, a nie 6.
Wtrącę tylko a propo początku - myślicie, że taki Jaskier, Tissaia, Triss, Foltest i wiele innych postaci żyją jakimś swoim życiem jak kamera skupia się na innym wątku? Mam wrażenie, że oni jakby po przejściu sceny zastygali w bezruchu i czekali nawet 10-lecia na kolejną swoją scenę. W ogóle nie stworzono im nawet cienia charakteru
Ten serial, też zaczyna mnie przekonywać do polskoej ekranizacji. Netflixowy chyba nawet bardziej przynudza niż rodzimy.
Bo tak jest ale wiesz Netflix to ludzie się wstydzą krytykować i źle oceniać. To tak jak z PiSem - nikt nie głosuje bo to wstyd, a PiS wygrywa wybory. Szkoda że utarło się że Polacy na wszystko narzekają bo to nie prawda. Kiedyś to my mieliśmy tyle werwy że potrafiliśmy się ponieść i zebrać i walczyć gdy nas cięmieżono. A teraz nauczono nas jesteśmy be, bo narzekamy, więc siedzimy jak te trusie pod miotłą, i choćby gówno padało z nieba to mamy się cieszyć i już. Wszędzie w większości pozytywne recenzje bo ludzie nawet przed sobą się oszukują że mieli hype jak ja, do 1 odcinka przez parę min, ale i dalej w las tym gorzej. Na + zasługuję Cavill, sceny walki, zdjęcia, niektóre efekty, i polska wersja Toss the coin. Reszta wyszła bardzo słabo i tu HBO myślę że by zrobiło to lepiej, zwłaszcza że mają pełny materiał źródłowy. Nie wiem czy Wiedźmin będzie miał szansę powalczyć o tytuł choćby serialu roku, a co dopiero o miejsce na szczycie. Pani scenarzystka jakby czytała sagę to wiedziała by że Yen i Ciri swój czas jeszcze będą miały, ale to Geralt nas przyciągnął do tego świata. Możemy się łudzić, ale to nie sukces Andrzeja Sapkowskiego jako pisarza przyczynił się do produkcji, tylko sukces gry sprzedanej w milionach egzemplarzy.
Dokładnie wiem o czym mówisz. Serial nie jest jakąś totalną kupą, ale Netflix i producenci olali temat, Bagiński w wywiadzie powiedział, że różne ekipy robiły różne sceny, a nawet odcinki, a potem inni producenci musieli łączyć to w całość, budżet też typowo jak na Netflix - serial klasy średniej, ich fachowcy od zarządzania ryzyka wyliczyli ile mogą dać max by nie daj Boże nic nie stracić. Wygrał Excel. I mimo, że serial można było zrobić znacznie lepiej, znacznie lepiej nawet z tym budżetem, wystarczyło więcej serca, zaangażowania i być może talentu tych małych ludzi, których wymienia się gdzieś po środku i na końcu listy płac, ale też jestem pewien, że wygrały standardy poprawności politycznej i feminizm - tyle i tyle scenarzystów z takiej i takiej płci i rasy, obojętnie od talentów. I na koniec wypuszczają mocno średni serial, który po zapowiedziach i wrzawie nie robi niestety wrażenia. Czytałem dużo konstruktywnej krytyki, większość ludzi bardzo ładnie argumentuje co im się nie podoba, ale od razu pojawia się najgorszy typ ludzi "Polaczkom to nigdy się nie podoba, cebulandia zawsze krytykuje bla bla bla" - okropni ludzie. Dlaczego Wiedźmin [tzn. Geralt] dostał tak mało czasu? Też z powodu poprawności politycznej, żeby pokazywać silne i niezależne kobiety, co z tego, że to saga o nim, jak najwięcej Ciri, Yenn, Calanthe [sic!], Tissai, a Geralt niech ma jakieś fragmenty jak jedzie na koniu i te krótkie sceny walk. Pierwsza walka z Falką była fajna, ale potem było już koszmarnie. Zapasy z gumową strzygą, bicie patykami Ghuli, potem w miarę udana walka z rębaczami, ale w zasadzie tych walk nie było dużo. Gdyby jeszcze te wątki Yenn, Ciri, Calanthe [SIC!], Tissai były dobrze narysowane, może Yenn ma niezły epizod, ale potem nie mam pojęcia czemu zrobili z niej kompletną idiotkę. Wpierw z dziką żądzą z gołą dupą rozkłada się na fotelu i karze [zmusza] gościa by jej wyciął macicę w zamian za wygląd, a niedługo potem płacze, że ją skrzywdzili i nie miała wyboru. Kompletne nieporozumienie w zamknięciu tego wątku, jest to zwyczajnie nielogiczne. HBO nie idzie na ilość, tylko na jakość, gdyby oni wzięli Wiedźmina mielibyśmy serial roku, nikt by nie narzekał.
No niestety czuję tak samo. Mnie jeszcze ubodła naga Yen i opętanie przez dżina. A może to był Supernatural i opętanie przez demona? Nie wiem. Widać że budżet mały, stad brak orszaku króla, przyznanie niektórym postaciom więcej scen. Ten serial nazywa się Wiedzmin. A tak naprawdę to bardzo mało wiedzmina w wiedzminie.
Cóż, polski serial miał pewne zalety. Bardzo dobra muzyka Ciechowskiego i kilka fajnych piosenek. Poza tym Grażyna Wolszczak mi się podobała w roli Yennefer - zarówno wygląd zewnętrzny atrakcyjnej dorosłej kobiety jak i pewien spokój w zachowaniach odpowiadały mi dużo bardziej niż w przypadku Yennefer z serialu Netflixa (wygląd i zachowanie niezrównoważonej smarkuli) i znacznie lepiej pasowały do charyzmatycznej, potężnej czarodziejki mającej tak około 90 lat, jeśli dobrze pamiętam.